Pov: Nikolaia
Całą lekcję przesiedzieliśmy w ciszy. Było to niezwykle nieprzyjemne. Poczułem się jak w tamtym liceum. Siedziałem w pojedynczej ławce i ze znudzeniem pisałem to co było na tablicy. Koledzy i koleżanki mną gardzili, lub znęcali się nade mną. Ale teraz jest inaczej. Nikt tutaj mnie nie wyzywa, nikt nie bije, nikt nie wylewa na mnie lodowatej wody, nikt nie wyrzuca mi zawartości plecaka to kałuży, nikt nie rysuje na mojej ławce "zdychaj" "lepiej żebyś umarł" "zabij się w końcu". Tutaj wszyscy są życzliwi. Znaczy.... Dazai, Ranpo, Yosano, Agatha byli mili. Szkoda, że Fiodor jest trudny. Ale nie, ja się nie poddam. Christie powiedziała, że trzyma za mnie kciuki! Wierzy we mnie! Więc ja nie mogę się poddać! Nie zawiodę nikogo!!!
Po tej lekcji Fiodor usiadł na tej samej ławce co wcześniej. Nie czytał książki, tylko patrzył w podłogę. To jest ten moment! Podszedłem do niego powoli.
Nikolai: Fiodor?... Mógłbym chwilkę z Tobą porozmawiać?...
Nie odpowiedział. Westchnąłem i usiadłem obok niego.
Nikolai: nawet jeśli będę mówić do ściany to mam nadzieję, że choć część z tego co powiem trafi do Fiodora. Cóż... Przepraszam Cię!
Krzyknąłem chyba trochę za głośno, bo aż się wzdrygnął i popatrzył na mnie.
Nikolai: Tak bardzo przepraszam! Nie powinienem ignorować Twojej prośby! Nie mam Ci za złe Twojej reakcji! Tak bardzo przepraszam! Chciałem tylko byś był moim przyjacielem... Ale to nie ważne, przepraszam Fiodor!
Z moich oczu niekontrolowanie zaczeły płynąć łzy. Łza z prawego oka tylko moczyła moją opaskę, a druga spływała szybko po twarzy.
Nikolai: Przepraszam, że naruszyłem Twoją przestrzeń osobistą, przepraszam, że ignorowałem twoje prośby, przepraszam, przepraszam, przepraszam (...)
Zacząłem cały się trząść, a temperatura mojego ciała podwyższyła się znacząco. Łzy spływały mi coraz szybciej i chociaż wycierałem je rękawem koszuli to nie przestawały płynąć. Cały czas powtarzałem to idiotyczne "Przepraszam". Fiodor patrzył na mnie z zdezorientowaniem. W końcu niepewnie położył mi swoją dłoń na mojej przy czym lekko się zarumienił (co wyglądało na jego bladej cerze bardzo dziwnie, ale i słodko).
Fiodor: Dobrze, że zrozumiałeś swój błąd.
Wyczułem nutę zawahania w jego głosie. Chyba nie chciał dokładnie tego powiedzieć... A z resztą nie mi to oceniać.
Fiodor: No już, przestań płakać i przepraszać, wybaczam ci. Hej, hej Nikolai?... Spokojnie...
Mówił jeszcze bardziej niepewnym głosem. Nagle jego oczy otworzyły się nieco szerzej. Spojrzałem na niego, lecz ledwo co widziałem przez łzy. Patrzył chyba na mój nadgarstek... Ah! Szybko naciągnąłem na niego rękaw koszuli. Chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował i wpatrywał się we mnie. Cóż, na nadgarstku miałem jeszcze ślad po kajdankach. Rówieśnicy często mi je zakładałi i przetrzymywali w kabinie toaletowej. Wtedy chyba uznałem, że nie zauważył tego. Nadal nie mogłem przestać płakać, co doprowadzało mnie do zdenerwowania. Czemu jestem tak słaby? Czemu od razu się popłakałem? I to przez coś takiego? Przez dziesięć miesięcy tamtej szkoły tylko trzy razy na początku płakałem, dopóki mi nie zaczęli rwać włosów za karę. Teraz przy tak błachej sytuacji się poryczałem.
Fiodor: Nikolai..... Proszę przestań płakać. Wybaczam ci... Nikolai proszę cię... Już jest dobrze, tak?
Wytarł mi rękawem swojej koszuli łzy. Jednak i to nie pomogło. Westchnął i spojrzał mi głęboko w oczy, po czym stało się coś, czego nigdy, przenigdy bym się nie spodziewał. Uśmiechnął się i przemówił patrząc czule na mnie:
Fiodor: Będzie dobrze, prawda?
Łzy nareszcie ustąpiły, a ja wpatrywałem się w niego z szokiem. Uśmiechnąłem się i odruchowo wyciągnąłem ręce by się przytulić, ale szybko się powstrzymałem. Powiedziałem tylko cicho:
Nikolai: tak... Jest dobrze! Dziękuję Ci Fiodor...
CZYTASZ
|•'°Fyolai°'•|
FanficJakieś random Fyolai school au, ale potem uciekają, standardowo miniatura kradziona z pina.