17 lat temu narodziła się jedyna nadzieja ludzkości. Jednakże nie wszystko co dobre, trwa wiecznie. Tego dnia, wiele różdżek wzniosło się w powietrze. Deszcz spływał im po twarzach, ponury nastrój jaki panował. Przegrali i stracili nie tylko Pottera, stracili także własne życie. Voldemort w akcie "łaski" dał im chwile na uczczenie śmierci swojego przyjaciela. Część z nich trafiła do Azkabanu, była to ta lepsza opcja. Druga mniej pozytywna, zostać na usługach śmierciożerców, co było losem o wiele gorszym niż śmierć. Nie było na to wpływu. Bez wyboru została także Hermiona, z taką różnicą że ona wiedziała do kogo trafi. Jednak wolała Azkaban niż to. Została wybrana przez śmierciożerce, człowieka którego nienawidziła całym sercem, który przyczynił się do śmierci jej przyjaciół. Mrok z którym się zmagała, coraz bardziej przez nią przenikał i zataczał błędne koło.
-Ruszaj się idiotko -spojrzała na wysokiego mężczyznę przed sobą z nienawiścią. Piekło które zgotował jej w szkole, ale także uczynił jej życie lepszym - pełniejszym. Noce które zarwała i przepłakała. Ale także te, które spędziła z nim na rozmowach. Teraz dochodząca sytuacja z Harrym i jej rodzicami. Była sama. Sama w złym świecie w którym została zmuszona żyć. -Pamiętaj o naszym układzie
-Układzie? Układzie?! -roześmiała się dusząc w sobie wszelkie uczucia. -Nasz układ wygasł w chwili, kiedy zabiłeś Dumbledore'a, wydałeś zakon i zabiłeś Harrego. -Mężczyzna zmarszczył brwi i złapał ją mocno za ramie. -Puszczaj mnie.
-Nie zabiłem Pottera. -wycedził przez zęby. -A teraz ruszaj się do cholery zanim zmienię zdanie i oddam cię czarnemu Panu. Nawet nie wiesz ile by dał by móc położyć łapy na informacjach które masz.
-Wole zgnić w Azkabanie niż iść z tobą zdrajco. -Mocniejszy uścisk dłoni na jej przedramieniu, oraz czuty uścisk w żołądku tak dobrze jej znany przy teleportacji.
Dobrze znane jej miejsce. Zapach whisky, kanapa na której leżała godzinami i czytała liczne księgi z jego biblioteczki. Koc dokładnie w tym samym miejscu, w którym zostawiła go ostatnim razem kiedy u niego była. Zapalił świece, pomieszczenie wyglądało przytulnie - tak jak je zostawiła. Kwiaty obumarły, poza tym jednym białym storczykiem na parapecie.
-Po co mnie tu wziąłeś? -opadła ciężko na kanapę. Podkuliła bose stopy oraz przytuliła swoje kolana. Przebywanie w lochach i czekanie aż ktoś zdecyduje o jej losie dało się we znaki, sine, podkrążone orzechowe oczy. Nie miała czasu spać, nie umiała.
-A wolałaś bym cię tam zostawił? Powinnaś się cieszyć że układ który wymyśliłaś zagwarantował ci immunitet a mi wybór ciebie jakby czarny pan wygrał. -Zmarszczyła brwi. Nie do końca rozumiała o co mu chodziło. O jaki układ mu chodziło, skoro jedynym było tworzenie mikstur pod jego czujnym okiem by dostać się na wymarzony starz magomedycyny.
-Ale Vol..-nie dokończyła bo poczuła ręke na ustach. Spojrzała na niego ździwiona i odsunęła lekko jego rękę.
-Wiesz czemu nie wolno wymawiać jego imienia? -dziewczyna kiwnęła głową na nie. -A miałem cię za inteligentną Granger. Na jego imię jest nałożone zaklęcie lokalizujące. Myślisz że jak znaleziono was wtedy w lesie? Jesteście naprawdę wyjątkowo durni -burknął i zdjął ze swoich ramion płaszcz. -Na co tak się gapisz? Na prawdę twój jak sądzą, genialny umysł nie był w stanie przewidzieć że ktoś taki jak czarny pan, postanowi przekląć swoje własne imię?
-Dlatego mówią ten którego imienia nie wolno wymawiać..-przymknęła oczy. Mogła się domyślić o takim obrocie spraw. Może gdyby ich wtedy nie złapali, nie chciała o tym myśleć. I tak było już na to za późno. Harry nie żyje, Ron w azkabanie. Straciła jej bliskich, na rzecz czego? Gnicia pod pieczą swojego byłego profesora.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wracam po dłuższej przerwie z nowym konceptem na opowiadanie. Będzie ono podzielone na trzy części. Rozdziały 0.1-0.x stanowiące akcje przed prologiem. Rozdziały od 1.1-1.x które są w trakcie prologu i po nim oraz 2.1-2.x stanowiące czas akcji w epilogu. Mam nadzieje że wam się spodoba
~Sophie
CZYTASZ
Mrok twojej duszy
FanfictionGorzki smak porażki wojny. Przyjaciele, wrogowie, zdrady. Hermiona Granger poznała tego smak, jej przyjaciel nie żyje a sama straciła wolność. Jak do tego doszło? Przekonajcie się sami Ship: •Sevmione Uwagi: •Opowiadanie będzie podzielone na trzy...