Na czwartym roku nauki w Hogwarcie. Młoda gryfonka obserwowała uważnie przybyłych na turniej trójmagiczny, uczniów. Szczególnie tych z instytutu magii w durmstrangu, sporo młodych mężczyzn przekroczyło próg robiąc przy tym niezły pokaz. Mimo wszystko, jej uwagę przykuła jedna z osób - Wiktor Krum. Widziała go podczas mistrzostw świata w quidditchu. Zaintrygował ją, mimo usilnych prób nie umiała oderwać od niego wzroku. Nie mogła powiedzieć że jej się spodobał, ale także nie mogła temu zaprzeczyć. Coś w nim ją przyciągało, a ona to coś chciała odkryć.
Po kolacji w wielkiej sali udała się do biblioteki, gdzie po drodze widziała uczennice akademika magii beauxbatons. Ich uroda oraz gracja, były czymś czego nie jedna dziewczyna z Hogwartu mogła pozazdrościć. Tak samo było w przypadku Hermiony, mimo że nie chciała tego przyznać. Fleur - która była po części wilą, przykuła szczególnie jej uwagę. Czytała o tych widmach kobiet, które hipnotyzowały mężczyzn urodą i wdziękiem, podchodząc do tematu bardzo sceptycznie. Jednak obserwując francuske, powoli przekonywała się że to nie tylko pogłoska. Pamiętała jak podczas kolacji chłopcy usługiwali jej i byli w nią zapatrzeni, oraz to kiedy Harry i Ron widząc wile prawie wyskoczyli przez barrierkę podczas 422 mistrzostw świata w quidditcha. Wszystkie uczennice Akademii mogły się schować przy jej urodzie, a ona zamiast jej pozazdrościć pewnego powodzenia u płci przeciwnej, była podirytowana. Ron próbował poderwać jedną z francuzek bez skutecznie, ta z grupką jej przyjaciółek go wyśmiały.
W bibliotece usiadła przy stoliku w rogu z opasłym tomem Historii Hogwartu. Czuła że ta księga jak i sam zamek, skrywają w sobie jeszcze nie jedną tajemnice. Powoli za oknem nastawał mrok, a jedynym źródłem światła w pomieszczeniu stała się jej różdżka i słabe światło świec. Zaczytana dziewczyna z początku nie zorientowała się nawet kiedy powoli dobiegła cisza nocna. Wymknęła się z pomieszczenia na korytarz, szybko przemierzając ciemne korytarze. Nie mogła użyć światła by nie obudzić obrazów, tak jak nie zostać zauważoną przez patrolujących zamek nauczycieli. Zmierzając w stronę wierzy Gryffindoru natknęła się jednak przypadkiem na wysoką ciemną postać.
-Kogoż my tu mamy. Panna wiem to wszystko -przerażona dziewczyna na chwilę zapomniała jak się oddycha. Przed nią stał postrach Hogwartu podczas nocnego patrolu. - Kolejna ucieczka podczas ciszy nocnej z biblioteki. -uniósł drwiąco brew. -Odjąłbym punkty twojemu domu z dziką roszkoszą, ale myślę że gorszą karą będzie twój zakaz zbliżania się do Biblioteki. -Nikły, podły uśmieszek zagościł na twarzy Severusa.
-Słucham? -Spojrzała na niego szukając na jego twarzy chociażby najmniejszego cienia że żartuje. -Z całym szacunkiem ale nie może profesor tego zrobić. Wolę już pański szlaban i odebrane punkty domu...
-To nie koncert życzeń Granger, ale skoro tak prosisz to poza zakazem dostaniesz szlaban. Do tego minus 20 punktów od gryffindoru. -Dziewczyna słysząc to zbladła. -Jutro w moim gabinecie po kolacji, teraz won zanim zmienię zdanie. -Hermiona szybko pobiegła w stronę wierzy, potykając się o własne nogi. Potem udała się do swojego Dormatorium, gdzie jej współlokatorki jeszcze nie spały. Lavender i Parvati plotkowały siedząc ma łóżku blondynki o panach z bułgarii którzy zawitali do hogwartu.
To zapowiadał się długi rok...
Podczas kolacji następnego wieczoru nie mogła nic przełknąć. Siedziała przybita i rozkojarzona, stukając palcami w stół będąc nieobecną myślami. Podskoczyła czując dłoń na swoim ramieniu, która wyrwała ją z rozmyśleń. Spojrzała w zielone oczy przyjaciela, siedzącego tuż obok niej. Rudowłosy chłopak nawet nie zauważył że coś się z nia dzieje, był zbyt zajęty pieczonymi udkami z kurczaka i obserwowaniem francuzek.
-Hermiona? Wszystko w porządku? Cały dzień wydajesz się jakaś...nieobecna. Powiesz mi co się stało? -dziewczyna spuściła głową. Czarnowłosy chłopak przejął się, zapominając na chwilę o tym co mówi do niego rudzielec.
-Mam szlaban u Snape'a. Oraz zakaz na wejście do biblioteki -mruknęła cicho, Harry zmarszczył brwi. Wiedział że jego przyjaciółka poważnie podchodzi do nauki, ale to co się stało wydawało mu się trochę zabawne. Ona najmądrzejsza czarownica, dała się złapać i dostać zakaz. Znał ją, i tak będzie próbowała go złamać by dostać się do księgozbiorów, nawet jeśli miała by złamać zasady.
Chętnie by to zrobiła...
Po kolacji udała się w wyznaczone miejsce, czując większe zdołowanie niż wcześniej, tym razem mieszające się ze strachem i gniewem. Zapukała, a drzwi same się otworzyły. Profesor Snape siedział za biurkiem i sprawdzał eseje pierwszorocznych. Spojrzał na nią chłodno i wstał od mebla po czym wyszedł z gabinetu, pokazując dziewczynie by poszła za nim. Weszli do Sali do nauki eliksirów.
-Genger, ogarnij ten syf a potem przyjdź do mnie. Oddaj różdżkę, w schowku masz potrzebne rzeczy. -Gryfonka przełknęła ślinę widząc stos kociołków, które wymagały porządnego czyszczenia, tak samo jak stoły znajdujące się w pomieszczeniu. To żmudna praca, szczególnie że jednym zaklęciem mogła by to wszystko wyczyścić. By nie narażać się bardziej, zdjęła kamizelkę i podwinęła rękawy. Z całą gryfońską dumą jaką posiadała, poszła do schowka po wiadro, gąbkę i środki czystości. Po długim czasie morderczej pracy, wróciła do gabinetu Snape'a którego jednak tam nie było. Hermiona wzruszyła ramionami i zabrała swoją różdżkę z blatu biurka, po czym ruszyła do dormitorium by odpocząć. Jednak po głowie chodziło jej jedno pytanie.
Gdzie jest Snape i czemu zostawił otwarty gabinet.
CZYTASZ
Mrok twojej duszy
FanfictionGorzki smak porażki wojny. Przyjaciele, wrogowie, zdrady. Hermiona Granger poznała tego smak, jej przyjaciel nie żyje a sama straciła wolność. Jak do tego doszło? Przekonajcie się sami Ship: •Sevmione Uwagi: •Opowiadanie będzie podzielone na trzy...