gdy blondyn zaczął tracić siły, zwolnił i schował się z jakimś zaułku. usiadł pod ścianą i zwinął się w kulkę, zaczynając płakać. jednak gdy tylko Lloyd zdał sobie sprawę z tego co robi, natychmiast zaczął próby zatamowania cieczy. w końcu płacz, to oznaka słabości. jednak jego próby poszły na marne. Lloyd nie wiedział nawet czemu płakał, i nie mógł sobie przypomnieć. tak, jakby wszystkie jego wspomnienia zostały zablokowane. nagle usłyszał jakiś trzask. blondyn podniósł głowę, i spojrzał na postać stojącą kilka metrów dalej, a na jego twarzy wymalował się szok.
Shanash od początku czuła że to zły pomysł. co do diabła przyszło jej do głowy, by w ogóle zajmować się Lloydem?! owszem, był do Niej podobny, ale na Pierwszą Strażniczkę, to dwie inne osoby! chłopak uciekł od matki z płaczem, i mimo że Shanash mogła go zostawić i zając się swoimi sprawami, to nie mogła zostawić tego zielonookiego dzieciaka.-Lloyd! gdzie jesteś?!-krzyknęła, licząc że blondyn się odezwie. -jak na dziesięciolatka, skubany jest szybki-powiedziała do siebie, idąc w kierunku w którym najpewniej pobiegł blondyn. kątem oka dostrzegła grupkę kretynów, zwanych ninja.
-T tata...?-zapytał szeptem chłopak, spoglądając w czerwone tęczówki nikogo innego, jak Lorda Garmadona. jednak cofnął się instynktownie kilka kroków, widząc w oczach mężczyzny czystą nienawiść i chęć mordu. jednak... to jego ojciec. nie skrzywdzi go. prawda...?-Tato?-zapytał już głośniej, zwracając na siebie uwagę mężczyzny.czerwone tęczówki spojrzały prosto na blondyna, a Lloyd dopiero teraz dostrzegł, że w każdej za swoich rąk, jego tata ma broń. wokoło zapadła cisza.-kim jesteś?-odezwał się nagle głos, tak podobny do dźwięku tych istot. a jednak ten był taki... bardziej... ludzki?-zadałem ci pytanie.-mężczyzna odezwał się ponownie, wyrywając Lloyd z zamyślenia. Lloyd podniósł głowę, którą nie wiadomo kiedy opuścił, i spojrzał swoimi zielonymi tęczówkami na swojego ojca.-n nie poznajesz mnie?-odpowiedział pytaniem, a starszy Garmadon zamknął na chwilę oczy, jakby starając się coś sobie przypomnieć.-t to ja! twój syn, Lloyd Garmadon!-krzyknął Lloyd, podchodząc do ojca kilka kroków.-Lloyd...?-powtórzył jakby w zamyśleniu Garmadon, po czym spojrzał na blondyna stojącego przed nim. Lloyd stał tak z półtorej metra przed swoim ojcem, i wpatrywał się w niego swoimi szmaragdowymi oczami, przepełnionymi najzwyklejszą dziecięcą nadzieją. nadzieją, która miała za niedługo zostać starta na proch.-odsuń się ode mnie dziecko.-syknął mężczyzna.-ja nie mam syna.-stwierdził, wymijając blondyna. Lloyd poczuł dziwne strasznie bolące ukłucie w klatce piersiowej. jednak nie zamierzał się poddać.-czekaj!-krzyknął, i zaczął biec za ojcem-to ja! Lloyd Garmadon! twój syn! musisz mnie pamiętać!-wykrzyczał, łapiąc mężczyznę za jedno z ramion, co było jego największym błędem. już po chwili Lloyd został odepchnięty z ogromną siłą, tak że zostawił małe wgniecenie w ścianie, i zjechał na ziemię, a jedna z broni zostawiła na jego policzku piekącą ranę.-ja nie mam syna!-krzyknął wyraźnie zdenerwowany mężczyzna, kierując się w stronę lezącego na brzuchu Lloyda. chłopcu chciało się płakać, jednak z całych sił starał się to ukryć. nawet jego własny ojciec go nie chce... najpierw matka, a teraz ojciec, jak i jego autorytet. Lloyd podniósł głowę, a jego zielone tęczówki ponownie spotkały się z tymi koloru krwi. już wcześniej, rano Lloyd przeżył podobną sytuację. jednak w tedy ktoś przyszedł mu na ratunek. wspaniała dziewczyna, która przez te kilka dni stała się dla chłopaka najbliższą osobą jaką znał. w oczach ojca dostrzegał tylko furię. Lloyd nie mogąc już na to patrzeć, zamknął oczy i położył głowę na zimnej ziemi, czekając na śmierć. śmierć z ręki Lorda Garmadona. ironiczny uśmiech wkradł się na jego twarz. czyż to nie zabawne? zostać zabitym przez własnego ojca, i wzór do naśladowania? ciekawe jak zareaguje na to Shanash...? będzie w ogóle za nim tęsknić...? będzie smutna? zła? będzie się martwić...? odpowiedź przyszła szybko. nie. w końcu są dla siebie obcymi ludźmi. skoro własna rodzina go odrzuciła, to co ma powiedzieć o osobie poznanej kilka dni temu? Lloyd czekał jeszcze chwilę, jednak atak nie nadszedł. zdziwiony podniósł głowę. jego ojciec nadal tam stał, i trzymał miecz, kilka centymetrów nad blondynem, jednak nie atakował.-pobiegł gdzieś tam!-usłyszał czyjś głos. spojrzał w kierunku wejścia do zaułka, tak samo jak jego ojciec. Lloyd usłyszał jak Lord Garmadon klnie cicho pod nosem, po czym uciekł. blondyn nie wiedząc co się dzieje, ostatkami sił, przeniósł się do pozycji siedzącej, i oparł się o kamienną ścianę. chwilę potem trzech ninja przebiegło przez zaułek.
Kai wraz z innymi ninja ścigali właśnie Lorda Garmadona, który ostatnio dał o sobie znać. jego przyjaciele pobiegli przodem, jednak on nie mógł się skupić. cały czas z tyłu głowy krążył mu ten dzieciak, który podawał się za syna Garmadona. wbiegł w zaułek chwilę za swoimi przyjaciółmi, a jego uwagę od razu przykuła blond czupryna. Kai się zatrzymał, i podszedł do blondyna by mu się lepiej przyjrzeć. to ten sam dzieciak co wcześniej. Kai przykucnął przy chłopczyku-hej, wszystko okej młody?-zapytał, a blondyn podniósł głowę. na początku jego oczy przepełniała radość, lecz gdy tylko zobaczył kto do niego zagadał, w zielonych oczach pojawił się gniew-och. to ty-burknął tylko, a Kai zauważył ranę na policzku chłopczyka. był całkiem głęboka, i lała się z niej szkarłatna krew.-widzę że nie.-powiedział ni to do siebie, ni to do chłopaka.-powiesz mi gdzie są twoi rodzice?-zapytał, a chłopczyk tylko odwrócił głowę.-hej...-zagadał, a widząc że blondyn patrzy na niego z ukosa, kontynuował- chciałem cię przeprosić, za zachowanie moje i mojej drużyny. zachowaliśmy się wobec ciebie chamsko.- chłopczyk lekko odwrócił głowę w kierunku bruneta-nie masz ciekawszych rzeczy do roboty?-syknął chłopczyk, a Kai mógł dostrzec w zielonych tęczówkach gniew, jak i ból.-nie. jako ninja mam obowiązek dbać o bezpieczeństwo mieszkańców Ninjago.-stwierdził Kai, i wyciągnął rękę do blondyna-to... powiedz mi gdzie są twoi rodzice?
Lloyd zmierzył spojrzeniem czerwonego ninje, po czym powiedział-czemu miałbym to mówić nieznajomemu?- zmieszana mina starszego chłopaka była całkiem zabawna, i sprawiła że Lloyd odrobinkę zapomniał o bólu.-więc, jestem Kai. Kai Smith. a ty?-powiedział po chwili chłopak, a Lloyd mógł dokładnie zobaczyć że starszy trochę się niecierpliwi.-Lloyd Garmadon. a odpowiadając na twoje pytanie, mama zostawiła mnie cztery lata temu w akademiku i nie mam pojęcia gdzie jest a nawet jakbym miał to już wole tu gnić niż się z nią zobaczyć, a ojciec przed chwilą próbował mnie zabić, twoi koledzy go właśnie ścigają.-powiedział, i to tak lekko, jakby to było całkowite normalne. mina którą zrobił Kai była... zabawna i dziwna jednocześnie. jednak po chwili ponownie przybrał w miarę opanowaną mimikę twarzy.-okej... a masz jakiegoś opiekuna?-zapytał. Lloyd chwilę się zastanowił. jedyną osobą która przychodziła mu na myśl, była Shanash, jednak nie wiedział gdzie ona jest, ani czy będzie chciała się nim zająć. chłopczyk postanowił jednak zaryzykować- Shanash.- powiedział pewnie-a wiesz gdzie jest?- czerwony ninja zadał kolejne pytanie-gdy ostatnio ją widziałem, byliśmy w muzeum-powiedział.-a wiesz gdzie ona mieszka?- Lloyd tylko pokręcił przecząco głową, a po chwili usłyszał westchnięcie starszego chłopaka.- chodź. pomogę ci ją znaleźć.-powiedział, wstając. Lloyd chciał zrobić to samo, jednak gdy tylko spróbował, okropny ból rozprzestrzenił się po ciele blondyna. Lloyd syknął z bólu, i upadł na brzuch.
CZYTASZ
Lego ninjago // inna historia//
Fanficpo tym jak ninja upokorzyli młodego Lloyda, zabierając mu jego słodycze i wieszając na słupie, młody Garmadon spotyka dziewczynę która wyciąga do niego rękę i proponuje pomoc.kobieta staje się dla chłopaka jak starsza siostra, a sam Lloyd zaczyna si...