Rozdział XI

21 3 4
                                    

Katherine

   Patrzyła na jego twarz z rozciągniętym uśmiechem w samozadowoleniu.
   „Byłaś już moja."
   Musiał mieć coś innego na myśli niż ona, gdy to powiedział. Wbiła paznokcie we wnętrze dłoni, by oprzytomnieć i przywołać się do rozsądku. Chodziło mu o to, że ją w końcu złapał. Ale wyraz jego twarzy mówił coś innego... Mieszało jej to w głowie. 
Ściągnął krawat i przewiesił przez oparcie za głową. Odpiął dwa górne guziki koszuli uwalniając rzadkie włoski na piersi, od których nie mogła oderwać oczu. Wyciągnął się na fotelu przesuwając biodra na skraj siedzenia, na ułamek sekundy wypychając je do góry. Założył ręce za głową uprzednio podwijając rękawy koszuli na dobrze zbudowanych przedramionach. Nie umiała przestać świdrować wzorkiem jego odprężonej sylwetki.
Materiał koszuli opinał się na jego imponujących rozluźnionych mięśniach klatki piersiowej. Teraz zdała sobie sprawę jaka była przy nim drobna. Nie była niska, ale ledwo sięgała mu do brody. Mimo smukłej wysportowanej sylwetki i bujnych kształtów wyglądała przy nim jak delikatna, krucha dziewczynka. Gdyby tylko chciał mógłby ją złamać w pół jak suchy patyk. Wielkie męskie dłonie poprzetykane widocznymi żyłami pięły się w górę ramion i chowały pod rękawami białej koszuli. Mógłby z łatwością objąć nimi jej głowę.
„Byłaś już moja."
Rozbudziło to w niej uczucia, mieszające w głowie, których wcale nie chciała. Potrząsnęła głową wyrzucając niechciane myśli, przywołując przyjazną twarz Garretha.
Mam narzeczonego. Jestem jego.
Przypomina sobie, a twarz mimowolnie się skrzywiła na myśl, że oficjalnie on tak może mówić.
Nie należę do nikogo.
Ale gdy Sebastian powiedział, że jest jego to nie mogła powstrzymać galopującego serca na to krótkie zdanie. Nie chciała przed sobą przyznać jak bardzo jej się to spodobało.
   Z drugiej strony miała ochotę zetrzeć mu ten zadowolony uśmieszek z twarzy.
   Jak mogłam tak łatwo wpaść w zasadzkę?
   Była na siebie wściekła, że nie zauważyła go w pubie oraz za to, że nie wyczuła podstępu. Chociaż porwanie przez Sebastiana to ostatnia rzecz jaka przyszłaby jej do głowy. Poczuła się jak na początku szkolenia dla Aurorów, kiedy to dowiedziała się jak mało potrafi i jaka jest lekkomyślna.
   Musial się świetnie bawić oglądają naszą farsę.
   Ledwo powstrzymała uśmiech niechcianego uznania cisnący się na usta.
   Spojrzała na niego jak siedzi z przymkniętymi powiekami, a delikatny wiatr wpadający przez okno porusza jego włosami.
   Otworzył jedno oko jakby wyczuł jej wzrok na sobie.
     - Mam coś na twarzy? - zapytał.
Spłonęła rumieńcem przyłapana na gapieniu się.
     - Skąd ten pomysł? - próbowała go zwieść.
     - Czułem, że się gapisz. - uśmiechnął się złośliwie.
   Zmarszczyła brwi zakładając ramiona.
     - Miałeś zamknięte oczy. Niby skąd miałbyś to wiedzieć?
     - Nie zaprzeczyłaś. - zachichotał. - Jestem zawsze bardzo świadomy Twojej obecności.
   W twarz uderzyła ją fala gorąca z powodu jego drwin. Odwiązała pasek szlafroka, poprawiła poły zawijając rozluźniony materiał i z powrotem przewiązała ciasno pasek w talii. Onyx, który smacznie spał na fotelu obok niej obudził się przez jej wiercenie się i parsknął zirytowany. Zeskoczył na podłogę i podreptał na swoje posłanie od razu kładąc się i zasypiając przerwanym snem.
     - Masz jeszcze jakieś pytania? - powiedział z wielkim zainteresowaniem oglądając zdobienia na suficie jej pokoju.
   Potrząsnęła głową.
     - Innym razem.
Mam dość rewelacji na dziś.
   Potarła ramiona, gdy przeszedł ją dreszcz. W sypialni zaczęło robić się zaskakująco chłodno. Na niebie znikąd pojawiły się chmury zasłaniając jasny księżyc, pogłębiając mrok panujący za oknem.
   Sebastian spojrzał na nią i wstał. Podszedł do okna zamykając je za mocno, aż szyby w ramach zagrzmociły. Wrócił, stając koło jej fotela.
     - Już późno. - pogłaskał jej policzek palcem wskazującym, na którym jeszcze niedawno widniał siniak. - Może pojedziemy spać?
   Pokiwała głową patrząc mu w oczy.
     - Dobranoc, Kat. - pożegnał się.
   Już się odwracał, a ją złapał strach, gdy zrozumiała, że idzie spać do swojej sypialni.
     - Nie zostaniesz? - zapytała cicho.
     - A mam? - zapytał czule zwracając twarz w jej stronę.
     - Tak. - odparła jeszcze ciszej. - Proszę.
   Westchnął. Usiadł na fotelu i ściągnął buty zrzucając je z hałasem na drewnianą podłogę. Wyciągnął się szukając wygodniej pozycji.
     - Będę tu jeślibyś czegoś potrzebowała.
   Zmarszczyła brwi. Nie zrozumiał co miała na myśli. Przez chwile patrzyła na niego próbując ubrać w słowa swoją prośbę.
     - Śpij ze mną. - wyszeptała tylko, poddając się z wymyśleniem czegoś bardziej elokwentnego.
    Wstydziła się, że potrzebuje jego osoby, by poczuć się bezpiecznie i komfortowo.
   Patrzył na nią w zamyśleniu pocierając brodę. Błysnął pierścień na jego palcu.
     - Jesteś pewna?
   Pokiwała głową. Bardzo chciała mu powiedzieć jaką ulgę przynosiły jego objęcia, ale język stanął jej kołkiem w ustach.
     - Nie lepiej jak będę tu? - zapytał.
     - To moje urodzinowe życzenie. - uśmiechnęła się szelmowsko.
      - Skoro tak. - uśmiechnął się wesoło, wstając podpierając się na podłokietnikach.
   Wziął ją szybko na ręce i lekko podrzucił, na co Katherine krzyknęła cicho zaskoczona.
     - To chyba było zbyteczne. - powiedziała bez przekonania kładąc głowę na piersi Sebastiana i jedną rękę na jego szyi.
     - Au contraire, ma chérie. - odpowiedział po francusku na co zachichotała w jego koszulę. - Skoro to Twoje życzenie, to musi być jak najlepiej wykonane.
   Udała poważną, a jej oczy śmiały się.
     - Masz rację. Inaczej zażądałabym coś innego.
   Prychnął ruszając w stronę łóżka.
     - Nie jestem za ciężka?
     - Ranisz moje męskie ego tym pytaniem. - puścił jej oczko i przycisnął jej zmęczone ciało mocniej do swojego torsu.
   Po drodze zrzuciła kapcie ze stóp na ziemię, które opadły z cichym szelestem.
     - Nie musiałaś powoływać się na swoje życzenie urodzinowe, zrobiłbym to z chęcią. Nie wiedziałem tylko czy to dobry pomysł. Miałaś wcześniej koszmar i nie wiem czy moja obecność tego nie pogorszyła. - wyjaśnił patrząc na nią smutno, kładąc Katherine delikatnie na środku łóżka opierając kolano na jego brzegu.
   Materac ugiął pod ich ciężarem. Sięgnął po puchaty kremowy koc leżący na narzucie w dole łóżka i zarzucił na nią. Odwiązała szlafrok, szybko go ściągnęła i cisnęła na podłogę po drogiej stronie łóżka niż stał Sebastian, który obserwował jej poczynania z błyskiem w oku. Naciągnęła przyjemnie ciepły koc na nagie ramiona, na których pojawiła się gęsia skórka.
     - Posuń się. - rozkazał.
     - I dżentelmen zniknął. - zażartowała.
   Uśmiechnął się łobuzersko. Serce zabiło jej szybciej na ten widok. Wyglądał tak beztrosko. Ręka ją aż świerzbiła, by przejechać po jego przystojnej twarzy.
   Położył się obok niej wkładając rękę pod jej głowę. Złapał za jej talie przesuwając Katherine bliżej siebie, tak że stykali się piersiami i przykrył się kocem do pasa. Świeczki rozmieszczone w pokoju zmiejszyły swoje płomienie rzucając teraz przytłumione ciepłe światło.
   Umościła się wygodnie, przesuwając głowę na ciepłe miejsce gdzie bark łączył się z szyją, pokryjomu wąchając jego odurzający beztroski zapach. Położyła lewą dłoń na jego piersi, tuż nad sercem chłonąc ciepło swoimi zimnymi palcami. Nigdy tak się nie czuła. Tak bezpiecznie. Tak kochana? Nie umiała inaczej określić tego jak się teraz czuła, choć wiedziała, że to nie miłość. Sebastian był teraz po prostu dobrym przyjacielem, który pomagał swojej przyjaciółce w ciężkich chwilach.
   Przyspieszył jej puls, gdy kciuk dłoni, która spoczywała na jej plecach zaczął kojąco je masować robiąc kółka. Jej czoło owinął jego ciepły oddech, gdy przybliżył do niego usta.
   Alkohol rozluźnił więzy jej zahamowań i zdrowego rozsądku, więc wsunęła swoje ramię pod jego biceps, kładąc je na plecach czarodzieja. Pod opuszkami poczuła twarde mięśnie pleców, które się napięły, gdy ich dotknęła.
     - Twoje serce bardzo szybko bije. - zauważyła słysząc tłuczące się serce o ściany klatki piersiowej.
     - Idź spać, gaduło. - przyciągnął ją bliżej siebie ukrywając swoją twarz we włosach Katherine.
   Zachichotała i posłusznie zamknęła oczy, po czym szybko zasnęła w jego objęciach. Świeczki zgasły z sykiem pogrążając sypialnie w ciemności.

Nieprzyjaciel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz