obudziłam się w jakimś pomieszczeniu z szarymi ścianami. leżałam na podłodze. w pomieszczeniu nie było żadnych okien i rzeczy. pusty pokój z samymi drzwiami. podniosłam się ale zaczęła boleć mnie mocno glowa. mimo tego skierowałam się do drzwi.
szarpałam za drzwi żeby je otworzyć ale na nic. były raczej zamknięte na klucz. nagle usłyszałam jak ktoś próbuje wejść do mnie i otwiera kluczem. odeszłam od drzwi i położyłam się na podłodze tak jak leżałam i udawałam że zemdlałam.
uslyszlam jak ktoś wchodzi. miałam zamknięte oczy ale usłyszałam czyjąś rozmowę.
-Boże co to było.- powiedział jakiś głos mężczyzny.
-Nie wiem. Pewnie ktoś se stroi żarty i wszedł tu. Lub ona się obudziła.- powiedział kolejny głos i poczułam jakby ktoś na mnie wskazywał. -Na wszelki wypadek zostanę tu aż księżniczka się obudzi-.Nie no że jeszcze mnie porwali to jeszcze zboczence.. ktoś raczej wyszedł i trzasnął drzwiami. Powoli otworzyłam oczy żeby zobaczyć co się dzieje i dostałam zawalu prawie. patrzył się na mnie uśmiechnięty facet z wyciętym uśmiechem i spaloną skórą. nie miał powiek co wyglądało jeszcze gorzej. jak on do cholery spi?
Chłopak się zaśmiał pod nosem. przestraszyłam sie ale jestem sama z jakimiś zboczencami którzy mogli mnie zgwałcić. patrzy się na mnie morderca.. czekaj czekaj.. znam go. Jeff the killer z creepypasty.. mam przejebane. wzięłam głęboki oddech i wstalam, na co on spojrzal się na mnie z dziwiona mina.
nie obchodziło mnie czy coś mi zrobi. wybiegłam. szybko umiałam biegać bo w dzieciństwie mój starszy brat mnie uczył. biegłam przed siebie. zobaczyłam schody na dół czyli to znaczyło że jestem na górze. wybiegłam po tych schodach i się wywaliłam.
uslyszlam jak jakiś kobiecy głos krzyczy i dużo wzroków na sobie. nie. błagam nie mówcie mi że jestem w tej jebanej rezydencji..
otworzylam oczy żeby zobaczyć co się dzieje i pobiec dalej. nagle zobaczyłam pełno ludzi. a raczej morderców z creepypast... był między innymi; sam slenderman, jane, ben, eyeless Jack, proxy i wiele innych którzy się na mnie patrzyli.. -mam przejebane- to była moja jedyna myśl po czym zemdlałam.
obudziłam się przywiązana do krzesła w jakimś gabinecie. na przeciwko mnie siedział slenderman.
-wiataj dziecko- usłyszałam od niego.
-CO JA TU ROBIĘ? CO Z DZIEWCZYNAMI? CO SIĘ DZIE...- krzyknąłem do niego
-cii.. wszystko jest okej.- jak niby wszystko jest okej skoro jestem porwana i jestem w rezydencji slendermana w której są morderci? huh?-wszystko ci wytulmacze a teraz mnie posłuchaj.- -ostatnio widziałem i obserwowałem ciebie i jesteś moim zdaniem bardzo dobra tak samo jak dziewczyny. znam twojego brata. też dobrze umie się bronić..- te ostatnie słowa mnie zszokowały. jak skoro on został porwa-.. czekaj. c-co jak oni go p-p-porwali?...
-zrobiłeś coś mojemu bratu?...- zapytałam po cichu do slendermana. -nie. uratowałem go.- -ale przejdźmy do rzeczy. tak jak wcześniej mówiłem widziałem wasze postępy i w ogóle. chciałabyś może zostać pro..- bez zastanowienia odpowiedziałam mu. -nie.-
-okej to sup.. czekaj co? eh jesteś taka sama jak ten twój brat...-
-gdzie. jest. mój. brat?.- powtórzyłam pytanie które wcześniej mówiłam.
-dowiesz się w swoim czasie. chcesz tu zamieszkać? wtedy się dowie...--niech będzie.- odpowiedziałam mu.
-okej wiedziałem. eyeless Jack po ciebie przyjdzie. wyjdź dziecko.- powiedziała na co ten mnie rozwiązał i wyszłam z gabinetu. widziałam już Jacka. -hej..- powiedzialam do niego nie pewnie. na co ten mi pomachał. dziwne trochę ale okej..Trochę porozmawialiśmy ale chłopak mówił zdecydowanie cicho co mnie interesowało. nagle przypomniało mi się o czym mówiłam z slendermanem. -Jack? wiesz może o moim bracie?- zapytałam niepewnie na co ten westchnął. -przepraszam.. to ja nim jestem... kiedyś ci opowiem...-
YOU ARE READING
Teen Romance - Ticci Toby x Reader
Fanfictiondziewczyna jest znęcana przez swojego ojca i prawie ginie w pożarze ale nagle zdarza się „cud"... piszę to o 1 w nocy ale nie obchodzi mnie to, mam nadzieję że wam się spodoba..