rozdział III

261 12 0
                                    

 Szłam szybkim krokiem do szkoły a po drodze jakaś dziewczyna chyba potknęła się o mojego buta. Jak do tego doszło? Też się zastanawiam.
 

Szybko pomogłam wstać dziewczynie, matko drugi dzień szkoły a już przypał. 

-Strasznie się przepraszam!- wykrzyczałam spanikowanym głosem.
-Uważaj gdzie stawiasz nogi- fuknęła zła dziewczyna.

Momentalnie odsunęłam się od dziewczyny jak poparzona. W tym samym momencie przybiegły jej koleżanki patrząc na mnie z szyderczym wzrokiem.

-Co ty jej zrobiłaś!- wykrzyczała najwidoczniej liderka całej bandy.
-Ja? To ona nie patrzała gdzie idzie- fuknęłam.

Momentalnie obok nas zrobiło się tłoczno. Nie chciałam się mieszać w żadne kłótnie i to na początku roku, ale nie będę udawać, że to moja wina.

-Nie wymądrzaj się nowa!- wykrzyczała ewidentnie zła dziewczyna.
-Nie wymądrzam się tylko mówię prawdę.
-Dam ci taką radę, lepiej nie pakuj się z nami w kłopoty bo nie będziesz miała życia w tej szkole- wysyczała.
-Sorry! Nie słucham rad od dziewczyny, która miała więcej chujów w buzi niż ja frytek.

Mina dziewczyny totalnie się zmieniła, już nie wyglądała na złą. Wyglądała wręcz na wściekłą.
Miałam wrażenie, że dookoła nas zebrała się cała szkoła. Gdy już dziewczyna miała się odezwać wparował do na Jake.

-Idziemy Val- wysyczał a wszystkie oczy skierowały się na Jake'a.
-A wy rozejść się, w tej chwili!- krzykną chłopak po czym wszyscy się rozeszli w stwoję strony.

Kim on musi być w tej szkole, że ci ludzie się słuchają jego jak psy?

-Jake! Jak dobrze, że jesteś!- wykrzyczała dziewczyna rzucając się na ramiona chłopaka.

Jednak Jake zamiast oddać uścisk zawiesił swój chłodny wzrok na mnie. Nie mogłam patrzeć na chłopaka, przez co momentalnie wbiłam wzrok w podłogę. 

-Ta dziewczyna powinna iść od razu do gabinetu drektorki, jej zachowania nawet nie da się opisać- rzuciła oburzona dziewczyna w stronę Jake'a po czym zrobiła maślane oczy. Ochyda.
-Nikt nie pójdzie do drektorki, rozumiem się Kaylie?

Dziewczyna spojrzała na Jake'a z niedowierzaniem po czym powędrowała wzrokiem w moją stronę.

-Valeria idziemy.

Pokiwałam jedynie głową w geście zgody po czym chłopak szarpną mnie za ramię i popchną mnie do chwila czy to jest kantorek na miotły? O boże czuję się jak z książki. Gdy chłopak wkońcu mnie puścił zaczęłam pasować ramię. Musze przyznać, że miał bardzo mocny chwyt.

-Co to miało znaczyć?!- wydarł się od razu.
-Broniłam się nie widziałeś?- odparłam pewna siebie.
-Nie nie widziałem. Dlaczego musisz się pakować w kłopoty nawet drugiego dnia w szkole?
-To ona nie patrzała, nie ja. Jeśli to tyle pozwól, że już pójdę- odparłam rozbawiona zachowaniem chłopaka, wyszłam z kantorka po czym zaczęłam wolnym krokiem iść jak najdalej od chłopaka.

-Valerio to nie jest śmieszne! wracaj natychmiast.

Kim on myślał, że jest? To, że cała uczelnia kłania mu się do stóp nie znaczy, że ja mam.

-Adios kutasie- powiedziałam z uśmiechem na twarzy po czym ruszyłam w stronę sali.

Szłam coraz szybciej słysząc za sobą jak Jake mnie woła. Może trochę przesadziłam? Chwilę rozmyślałam, aż w końcu znalazłam odpowiednią salę. Szybko wbiegłam spóźniona do sali przepraszając panią.

-To może pani Smith przyjdzie do tablicy, skoro i tak pani stoi- powiedziała kobieta uśmiechając się ironicznie.

Zestresowana pokiwałam jedynie głową w zgodzie po czym podeszłam do tablicy. Zadanie było zaskakująco trudne, ale dla miny pani Gilbert uczącej matematyki było warto.

-Dobrze, możesz usiąść- mowi zszokowana kobieta.

Z uśmiechem na twarzy przysiadłam się do dziewczyny, która ręką wskazała na siedzenie obok niej. Dziewczyna miała długie kręcone blond włosy i niebieskie oczy, miała jasną cerę i lekki makijaż. Strasznie zazdrościłam jej urody.

-Hej mam na imię Emily- powiedziała blondynka uśmiechając się szeroko.
-Jestem Valeria- odpowiedziałam odwzajemniłam uśmiech.
-Widziałam cię dzisiaj na korytarzu- zaczęła mówić.
-Strasznie ci współczuję te dziewczyny to istne zło.
-Właśnie zauważyłam- mruknęłam.
-Widziałam cię z Jake'm przyjaźnicie się?
-Skacze z radości na jego widok- odpowiedziałam sarkastycznie.
-No co ty? Nie lubisz go?!- zapytała zdziwiona.
-Poprawka nie cierpię go- odpowiedziałam znudzona gadaniem o Jake'u
-Przecież go każdy lubi! jest najpopularniejszy w całej szkole- powiedziała dziewczyna podnosząc głos.
-No widzisz jednak nie każdy. Możemy już o nim nie gadać?- zapytała zirytowana zachowaniem Emily.

Dziewczyna jedynie pokiwała głową w zgodzie i do końca lekcji się do siebie nie odzywałyśmy. Reszta lekcji minęła dość szybko i spokojnie. 

Gdy wracałam do domu modliłam się, żeby Jake'a nie było. Bóg mnie widocznie nie lubi. W kuchni siedział zirytowany Jake. Starałam się jak najciszej wejść do mieszkania widząc, że chłopak siedzi w telefonie.

-Valeria- usłyszałam chłodny głos chłopaka.

Zapamiętać trzeci października to mój nieszczęśliwy dzień. Może założyłabym pamiętnik przeznaczony pisaniu jak nie cierpię Jake'a? Dobry pomysł. 

-Mhm?- mruknęłam jedynie w odpowiedzi.
-Możemy porozmawiać?- zapytał a jego głos momentalnie się zmiękczył.
-Nie.

Powiedziałam po czym odeszłam. Słyszałam jedynie za sobą krzyki Jake'a i czułam jego chłodne spojrzenie na sobie. 

-Nie masz wstydu Valerio!- usłyszałam za sobą.
-No widzisz, raz anioł raz diablica jedno ciało dwa oblicza - powiedziałam po czym odwróciłam się w stronę chłopaka i szeroko się uśmiechnęłam.

Wieczorem dostałam wiadomość od nieznanego numeru.

OD EMILY:

Hej laska! to ja Emily może mnie pamiętasz ;)
Jest dzisiaj duża impreza na 23! Musisz wpaść zaraz podam ci
adres czekam!


Emily uratowała mi wieczór, nie byłabym sobą gdybym nie poszła. Zbliżała się godzina dwudziesta więc zaczęłam przygotowania.

Zajrzałam do garderoby z, której wygrzebałam długą czerwoną sukienkę z dużym dekoltem i rozcięciem na nodze. Wybrałam do kompletu czarną torebkę i rękawiczki. Postawiłam na łątwizne więc jedynie wyprostowałam włosy, wytuszowałam rzęsy i przejechałam czerwoną szminką po ustach.

Umówiłam się, że Emily przyjdzie po mnie o dwudziestej drugiej. Za piętnaście dziesiąta wyszłam z pokoju po jedzenie. Idąc do kuchni minęłam salon w, którym zauważyłam siedzącego Jake'a.

Chłopak od razu zobaczył moje odbicie w telewizorze. Nasze spojrzenia się spotkały, ale tylko na sekundę, ponieważ chłopak od razu zaczął skanować moje ciało swoim wzrokiem.

-Gdzie się wybierasz?- zapytał.
-Daleko od ciebie- mruknęłam w odpowiedzi.

Wyciągnęłam pierwsze lepsze owoce z lodówki i usiadłam obok chłopaka. Cały czas czułam na sobie jego chłodne spojrzenie, mimo to nic nie powiedziałam. 

-Powiesz mi gdzie idziesz?- zapytał jeszcze raz chłopak.
-Na imprezę.
-Gdzie?
-Nie wiem- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Będę po ciebie o drugiej- powiedział pewny chłopak.

Daddy. 

-Nie trzeba dzięki- powiedziałam po czym po całym mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek do drzwi.

Chłopak uniósł pytająco brwi po czym ruszył do drzwi.

-Gotowa na imprez..- zaczęła dziewczyna, lecz gdy zobaczyła Jake'a zamilkła.
-Och przepraszam musiałam pomylić drzwi!- zaczęła spanikowana Emily.
-Emily! Wkońcu- weszłam widząc zmieszanie blondynki.
-Oh Val jesteś!
-Idziemy?- zapytałam zażenowana całą tą sytuacją.

Dziewczyna pokiwała głową po czym wyszłyśmy. 

-Stara! co w twoim domu robi Jake Wilson?!- zaczęła krzyczeć z niedowierzaniem.
-Mieszka- odpowiedziałam wzruszając ramionami.

Dziewczyna stanęła w bez ruchu a jej twarz zbladła.

-Czy..wy.. j-jesteście razem?
-Nie- odparłam szybko.
-Mieszkam w starym mieszkaniu mojej siostry, jak się okazało Jake mieszkał z nią. A że Ami zapomniała mi powiedzieć jakoś tak wyszło- wzruszyłam ramionami.
-Matko, nawet nie wiesz ile dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu.

Dochodzimy do klubu, który leży niedaleko mojego mieszkania. Nigdy nie widziałam tyle ludzi, żeby byli na imprezie. Było tak tłoczno, że od razu zgubiłam Emily. Idąc przed siebie trafiłam do kuchni, na stole leżały drinki więc od razu wzięłam dwa. 

-Ale tu tłoczno nie?- podskoczyłam słysząc obcy głos obok siebie.
-Och tak nie zauważyłam cię tu- odpowiedziałam.

Obok mnie stał wysoki chłopak o jasnej karnacji zielonych oczach oraz blond włosach. Wyglądał na bardzo umięśnionego.

-Jak masz na imię?- zapytałam
-Ethan- odpowiedział po czym podał mi rękę w geście przywitania.
-Valeria - również się przedstawiłam i podałam chłopakowi rękę.
-Jesteś nowa w mieście? - zapytał.

Pokiwałam głową.

-Chyba cię kojarzę chodzisz może do Sorbonne Universite?- zapytałam zaciekawiona.
-Tak! też cię chyba widziałem na korytarzach.
-Zatańczymy?- zapytał chłopak.

Pokiwałam głową po czym złapałam rękę chłopaka i poszłam za nim biorąc szybko kieliszek ze stołu. Gdy z Ethanem znaleźliśmy się w salonie byłam tak pijana, że nie wiedziałam co się dzieje cóż najebana, ale dama.

Gdy dochodziła godzina trzecia w nocy stwierdziliśmy z Ethanem, żeby już wracać. Okazało się, że Ethan mieszka w tym samym bloku co ja tylko dwa piętra wyżej. Napisałam krótką wiadomość do Emily, żeby się nie martwiła, po czym wyszłam z blondynem.

Wracając do mieszkania dużo rozmawialiśmy z Ethanem o swoich zainteresowaniach i życiu. Mimo, że znałam go zaledwie kilka godzin strasznie go polubiłam. Ethan odprowadził mnie do drzwi mieszkania.

-A tu przypadkiem nie mieszka Jake Wilson?- zapytał zdezorientowany blondyn.

Pokiwałam jedynie głową potwierdzeniu. Byłam tak pijana, że ledwo co kontaktowałam.

-No co ty mieszkasz z Wilsonem?!- wykrzyczał również pijany chłopak.

Pokiwałam głową ze śmiechem.

-Mogę wejść?- zapytał chłopak
-Na noc? -uniosłam brwi.

Chłopak zrobił podstępny uśmiech po czym pokiwał. Zaśmiałam się głośno po czym otworzyłam drzwi. W kuchni siedział zirytowany Jake, który momentalnie na mnie spojrzał. Jeśli wzrok by zabijał już dawno bym nie żyła, tego jestem pewna.

-Gdzie ty do kurwy byłaś?!- zaczął krzyczeć chłopak nie wzracając uwagi na Ethana.
-Mówiłam, że idę z Emily na imprezę- mruknęłam podirytowana zachowaniem.
-Wiesz co Val ja chyba jednak pójdę do siebie, wpadnę jutro po ciebie- powiedział chłopak po czym pożegnał się z Jake'm i wyszedł.
-Dzięki za przedstawienie- fuknęłam.

Ruszyłam szybko do łazienki czując jak wymiociny zbierają mi się w gardle.

-------------------------------

Hej! Jak wam podoba się rozdział III? Jest to najdłuższy 
rozdział ze wszystkich, narazie ;) Zapraszam was na mojego 
tiktoka. Miło mi będzie jak tam zajrzycie. 

TT: _zaczytana01



Before We MetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz