rozdział 2 | To był błąd

42 5 0
                                    


    Następnego rana obudziłam się zlana zimnym potem – znowu mi przyśnił się koszmar. Dawno już nie miałam koszmarów, ale tej nocy po oglądaniu tego cholernego, paskudnego filmu mi znowu przypomniały się wszystkie tamte sceny wojny, więc we śnie widziałam tamte okropne czasy zaborów i próby germanizacji mojego kochanego Dolnego Śląska.

    Ah, mój miły, kochany Dolny Śląsk! Ile musiałeś wynieść, ile musiałeś cierpieć i jak ciężko dało mi się odebrać z powrotem ciebie do siebie! Ile lat byłeś u Niemców? Nawet nie da się odliczyć! Ale teraz możesz już żyć spokojnie – nikt więcej nie zabierze cię ode mnie, niech tylko spróbują!

    Wracając do tematu, chcę odpowiedzieć na pytanie, które pewnie już u was pojawiło się i które brzmi "Skąd możesz mieć te wspomnienia, skoro urodziłaś się dopiero w 1985 roku?" Cóż, mam wszystkie szczególnie ważne wspomnienia wszystkich moich przodków. Czyli "pamiętam" i mogę sobie doskonale wyobrazić Grunwaldzką bitwę, powstanie Listopadowe lub powstanie Wielkopolskie. Ale te "wspomnienia" miałam nie zawsze, młodszemu kraju pojawiają się dopiero gdy mu o jakimś podobnym wydarzeniu opowie jego starszy krewny. No czyli wspomnienia z powstania Warszawskiego pojawiły mi się dopiero wtedy, kiedy mi o nim opowiedział mój tata. Ale to dotyczy tylko tych "bardzo ważnych" wydarzeń, o tym jak tam RON w jakimś tam tysiąc sześćset - cholera wie którym roku - podlewał kwiaty oczywiście nie pamiętam! (Na szczęście)

    Otarłam oczy, wzięłam głęboki oddech i usiadłam na łóżku. Kolejny dzień, kolejny wyjazd do głównego biura UE (moja praca), kolejne problemy, kolejna kupa spraw. Chociaż czekaj, problemy i kupa spraw nie są tymi "kolejnymi". Przecież mam te same, co wczoraj, i przedwczoraj, i przedprzedwczoraj, i... I rok temu! W skrócie od samego początku tej wojny. Jak ja jestem zmęczona! Właśnie obudziłam się, a już czuję się tak, jak gdyby pracowałam przez 24 godzin bez przerwy. Huuuh!

    Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Tam umyłam zęby i wzięłam szybki prysznic, który mi bardzo teraz przydał się. Zatem przyszłam do kuchni, gdzie tata już przygotował dla wszystkich śniadanie. Razem zjedliśmy kanapki z serem i herbatą, podczas jedzenia głównie panowało milczenie, lecz czasami inni mówili o czymś między sobą, o czym dokładnie nie słyszałam, bo mój mózg jak zwykle był zajęty poszukiwaniem rozwiązania problemów, lecz jak zwykle nie mogłam znaleźć żadnego rozsądnego rozwiązania. A czy da się w ogóle go znaleźć? Nie wiem już.

    Po śniadaniu zerknęłam na zegar. O Jejku, już w pół do ósmej! A w biurze ONZ muszę dzisiaj być punkt o ósmej, ani minutki później! Mogę spóźnić się, a ONZ nie będzie z tego zbyt zadowolony! Wtedy szybko ruszyłam do swojego pokoju, w drodze do niego umawiając się z dziadkiem, żeby on dzisiaj zmył naczynia zamiast mnie. Dziś była moja kolej na zmywanie naczyń, ale po prostu już nie miałam czasu. Na szczęście Rzeczpospolita zrozumiał mnie i zrobił to, o czym go poprosiłam. Jak kocham swego dziadka!

    Prędko zebrawszy się, wybiegłam z domu, skoczyłam do wozu i popędziłam do pracy. Oby tylko nie spóźnić się, bo inaczej mogę dostać mandat oraz mi przestaną ufać. Na szczęście korków w mieście nie było, więc już za 20 minut przybyłam do biura ONZ. Świetnie!

    Kiedy weszłam do dużego budynku, koło wejścia spotkałam Niemiec. Kraj przyjaźnie mnie przywiał, a ja odwzajemniłam mu uśmiechem i, nie zatrzymując się więcej nigdzie, udałam się do sali, gdzie musiało odbyć się spotkanie.

    Było za dziesięć do ósmej, gdy weszłam do sali, więc mogłam spokojnie znaleźć swoje miejsce, koło którego była już powieszona biało-czerwona flaga (zwykle muszę sama ją wieszać, na co tracę sporo czasu) i rozłożyć swoje rzeczy na stole przed sobą. Kiedy usiadłam na krześle, obejrzałam się wokół. Przy stole już siedzieli większość zaproszonych krajów, ale ONZ jeszcze nie przyszedł. Powinien był wejść jako ostatni. Tutaj już była Francja, Włochy, Czechy, Słowacja, Estonia, których ja oczywiście przyjaźnie przywitałam, na co oni mi oczywiście odwzajemnili tym samym. Okazało się, że po prawej ode mnie było miejsce Niemiec, a po lewej Węgier, lecz oboje jeszcze nie przybyli.

Wieczna wojna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz