Twelve

3.3K 327 26
                                    

- Znienawidzisz mnie – mamrocze i zaczyna głośno płakać. Nie wiedząc czemu, jest mi jej bardzo szkoda. Przeczuwam, że stało się coś poważnego.

- To nieprawda – pochylam się i całuję ją w policzek. Rzuca mi się na szyję i wtula twarz w tors. Obejmuję ją rękami. Britt zaczyna mówić.  


- Przespałam się z nim. Sama nie wiem, jak do tego doszło. Ja nie chciałam! A potem podchodził do mnie, zaczepiał, rzucał jakimiś podtekstami. Nie potrafiłam się go pozbyć. To również był powód dla którego uciekłam...

   Odsuwam się zmieszany od dziewczyny, ale Britt przybliża się do mnie i stara złapać za ręce.

- Ashton, przepraszam! Ja... uwierz, że nie chciałam! Musisz mi zaufać.

- Przespałaś się z nim... - zaciskam oczy i kręcę głową. – Myślałem, że mnie kochasz, że będę tym jedynym, ale ty, zrobiłaś to... z tym człowiekiem. Twierdzisz, że po tym wszystkim, po tych wszystkich kłamstwach ci uwierzę? Zaufam?

- Nie mam już więcej na sumieniu... Dlatego nie chciałam iść do klubu, bałam się, że go spotkam, że naopowiada ci jakiś kłamstw bylebyś stracił do mnie szacunek. Dlatego chciałam się tu zaszyć, nigdzie nie wychodzić. Nie spotkać się nawet z Austinem.

- Czemu się nie broniłaś? Nie starałaś się go pozbyć? – Pytam cicho, wpatrując się w swoje splecione dłonie. Nie umiem spojrzeć na Britt. Nie po tym, co zrobiła. Co prawda, niejako się rozstaliśmy, ale ona wróciła, mówiąc, że tęskni, że mnie kocha, że żałuje... Czyżby tylko mnie zmanipulowała?

- Wcześniej trochę wypiłam. Nie byłam sobą. I to wszystko się skumulowało... Przepraszam – dotyka mojego policzka, ale wzdrygam się i wstaję.

- To nie jest wytłumaczenie Britt.

- Wiem. Wybacz mi, błagam. Ja cię kocham. I gdybym tylko mogła cofnąć czas... Na pewno postąpiłabym inaczej. Strasznie żałuję moich decyzji. Tylko przy tobie czuję się kochana i bezpieczna. Kocham cię, cholernie cię kocham – zaczyna szlochać, ale ja dalej nie umiem na nią spojrzeć. Zabolało mnie to, że przespała się z jakimś facetem. – Proszę, dajmy sobie jeszcze jedną szansę. Wszystko naprawię. Będziemy szczęśliwi. Obiecuję. Zależy mi na tobie. Na nas.

///

- I jak smyku, podoba ci się twój pokój? – Pytam Lily, siadając z nią na jej łóżeczku.

- Pięknie jest. Widziałeś moje nowe lalki? – Wstaje rozentuzjazmowana i podbiega do koszyczka, wyjmując zabawki. – Musimy się pobawić wujek! Masz – podaje mi lalkę z blond włosami i niebieską sukienką i zaczyna szukać czegoś jeszcze.

- Lily, daj odsapnąć wujkowi – w drzwiach pojawia się Grace. – Możemy poczęstujemy go herbatą i ciastem, co? A potem ja się z tobą pobawię? Hm? Lily?

   Dziewczyna jest jednak tak zajęta, że nie słyszy mamy. Grace przywołuje mnie gestem ręki i idziemy do kuchni.

- Kawy – mówię, siadając przy blacie. Wplątuję palce we włosy i wzdycham ciężko.

- Minęły już cztery dni. Co zrobisz? – Pyta, odwracając się do mnie. Jedyne, co potrafię zrobić, to wzruszyć ramionami. Opanowały mną tak sprzeczne emocje, że sam siebie nie rozumiem.

   Kocham Britt, to oczywiste, chcę z nią być, chcę ją chronić, chcę by była bezpieczna, ale... Tak strasznie mnie okłamała i jeszcze zdradziła. Może gdyby wszystko na początku wyjaśniła, zachowałbym się inaczej. Na razie poprosiłem, by dała mi czas, bym przemyślał wszystko.

   Przynajmniej w ciągu tych czterech dni poprawiłem relacje z Grace, która naprawdę wczuła się w moją sytuację i starała się mi pomóc. Również udało mi się doprowadzić do jej spotkania z Jake'iem. Na początku było sztywno, ale potem rozkręcili się, nawet Lily była miła dla swojego taty. Na razie nie wie, że to jej ojciec, ale myślę, że z czasem, jak dobrze pójdzie, zdecydują się powiedzieć jej prawdę. A czy wrócą do siebie? Ciężko stwierdzić. Dalej mają się ku sobie, ale Jake spieprzył sprawę, że może to być naprawdę trudne do naprawienia.

- Mam ochotę ją wyrzucić z domu, ale gdy wyobrażam sobie, że jej przy mnie nie ma, czuję się strasznie źle. Cholera Grace, czy to normalne?

- Po prostu jesteś w niej zakochany. Spraw, żeby miłość do niej zasłoniła jej wszystkie upadki i kłamstwa. Nie poradzisz sobie bez niej. Widać to – stawia przede mną kubek z parującą kawą.

- Serio? Widać?

- Jak nic – na jej twarzy pojawia się uśmiech. – Wpadłeś po uszy, nie możesz pozwolić jej odejść. Pogódź się z tym, co zrobiła. Miała gorszy okres w życiu. Straciła brata, bała się do ciebie wrócić, inni ludzie, nowe otoczenie. Na jej miejscu czułabym się podobnie. Zagubiona, osamotniona.

///

   Wracam do domu. Cały czas myślę o słowach Grace i o Britt. Może ma rację? Nie zaszkodzi mi dać jeszcze jedną szansę Britt, dziewczynie, którą kocham. Najwyżej jeszcze raz się przejadę, ale przynajmniej będę wiedział, co zrobić.

   Zakładam kaptur, bo zaczyna padać i o mało, co nie potykam się o krawężnik. Nie dość, że zbyt intensywnie myślę, to jest jeszcze cholernie ciemno. Mało brakuje, a wybiję sobie zęby. Wypuszczam głośno powietrze i ruszam dalej, kiedy czuję, jak coś albo ktoś chwyta mnie za szyję i zaczyna dusić. Brakuje mi tlenu. Próbuję się wydostać. Uderzam człowieka w brzuch, ale szybko dostaje mi się porządnie w głowę i tracę przytomność.

   Budzę się w szpitalu. Jasne, rażące światło powoduje, że ciężko mi otworzyć oczy, ale kiedy w końcu udaje mi się to, dostrzegam obok siebie śpiącą Britt. Nie chcę jej budzić, ale po chwili sama unosi głowę.

- O mój Boże, Ashton. Już myślałam, że się nie obudzisz – przytula się do mnie, a ja czuję przeszywający ból w okolicach żeber. Dziewczyna odsuwa się przestraszona i zatyka dłonią usta. – Przepraszam.

- Co się właściwie stało?

- Ktoś cię napadł. Uderzył w żebra i głowę. Znalazł cię jakiś bezdomny na chodniku. Dobrze, że się obudziłeś – łapie mnie za rękę. Tym razem nie sprzeciwiam się.

- Długo... byłem nieprzytomny? – Mówię strasznie ochrypłym głosem.

- Kilkanaście godzin. Była jeszcze Grace, ale nie mogła wejść z Lily, więc tylko chwilkę tu siedziała.

- Są w szpitalu?

- A nie wiem. Miały przyjechać wieczorem, ale póki, co nikogo nie widziałam. Potrzebujesz czegoś?

- Wody.

- Już – upijam dwa małe łyki wody. – Coś jeszcze?

- Britt...

- Tak?

- Przysuń się – szepczę, a dziewczyna od razy wykonuje moje polecenie. – Bliżej.

- Hm?

- Pocałuj mnie.  



Zbliżamy się do końca. Chcę już to skończyć, bo źle zrobiłam pisząc drugą część. Nie wiem, czy nie usunąć tego po zakończeniu, ale jeszcze się wstrzymam z tą decyzją... I jeśli dalej Wam się podoba, zostawcie coś po sobie, jakiś komentarz, bardzo proszę :)

In love again ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz