- Stój, proszę cię – błaga Britt, więc niechętnie zatrzymuję się.
- To dla mnie szok, rozumiesz? – Mówię patrząc jej w oczy. – Nie wyobrażałem sobie ciebie w takim miejscu. Dobrze, że już wyszliśmy.
- Pracowałam tam jako kelnerka. Tylko! – Broni się dziewczyna, wyrzucając ręce do boku.
- Co nie zmienia faktu, że miałaś do czynienia z tymi obleśnymi, starymi kolesiami – krzywię się na samą myśl, że któryś mógł kiedykolwiek dotknąć moją Britt.
- Ashton – wzdycha, przybliżając się do mnie. – Jak inaczej mogłabym dać radę przez te cztery miesiące? No, jak? Ta praca była dla mnie jedynym ratunkiem. Miałam, co jeść, w co się ubrać.
- Równie dobrze mogłaś pracować jako kelnerka w przyzwoitym lokalu – mruczę pod nosem.
- Tak, masz rację. Ale nikt nie przyjąłby dziewczyny z ulicy i bez porządnego wykształcenia – dodaje cicho, zapewne wstydząc się tego. Odwraca się i obejmuje rękoma. Robi mi się jej żal. Zaczynam żałować, że tak się na nią denerwowałem. Ale no... moje obawy były poniekąd usprawiedliwione. Bo co pierwsze przychodzi na myśl, słysząc hasło: klub nocny? Wiadomo, że rozebrane panienki, głośna muzyka, alkohol i tym podobne. I jasne jest, po co się idzie do takiego miejsca. Żeby się dobrze zabawić. Dlatego pierwsze, o czym pomyślałem, to Britt... w skąpym ubraniu... na rurze... albo przed jakimiś facetami. Ten tworzący się obraz przed moimi oczami był straszny.
- Powinnaś była zostać ze mną – szepczę, przyciągając ją do siebie. Obejmuję ją szczelnie ramionami i kładę podbródek na czubku jej głowy.
- Byłam załamana... - mówi niewyraźnie, wtulając się we mnie. Nie obchodzi mnie to, że stoimy na środku chodnika i inni mogą nas zobaczyć i dziwić się, dlaczego tak się zachowujemy. Najważniejsze jest to, że Britt musi poczuć, że ma mnie, że jej nie zostawię. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo dalej śmierdzi mi sprawa z tym klubem nocnym.
Jeśli była tylko kelnerką, po co w takim razie ten cały Austin Davies pilnie szukał Britt? Czyżby coś jeszcze zbroiła? A może...?
Nie. Na pewno nie.
Nie chcę psuć tej chwili, więc nic nie mówię, ale na pewno tak tego nie zostawię. Britt jeszcze wszystko mi wyjaśni, a jak nie... sam się tym zajmę.
Całuję ją szybko i radzę, byśmy wracali do domu, bo robi się nieciekawie i w każdej chwili może zacząć padać. I mam rację. Gdy tylko przekraczamy próg domu, na ziemię zaczynają spadać pierwsze krople wody. Zaraz po nas wraca też Grace z Lily. Dziewczynka od razu podbiega do mnie i pokazuje różowy plasterek z księżniczką.
- Czyli nie płakałaś? – Pytam, a Lily kręci dumnie głową. – No to brawo smyku – uśmiecham się i razem zdejmujemy buty.
- Idę przygotować kolację – oznajmia Grace i znika w kuchni.
- Pomóc ci? – Pyta nieśmiało Britt.
- Jeśli chcesz... - wzrusza ramionami, nie patrząc na dziewczynę. Cieszę się, że odpowiedziała tak, a nie inaczej, bo naprawdę bym nie wytrzymał.
- Właśnie Ash – zaczyna Grace i spogląda na mnie. – Remont kończy się jutro. Moglibyśmy potem o tym porozmawiać?
- Tak, jasne. Coś nie tak? – Marszczę brwi.
- Wszystko w porządku – zapewnia ciepłym głosem, ale i tak czuję, że coś jest na rzeczy. Nie mogę jednak bardziej przyjrzeć się Grace, bo przybiega Lily z kolorowankami i przez następne pół godziny malujemy księcia i księżniczkę w ich wielkim, pięknym zamku.
Po kolacji Britt zabiera moją bratanicę i zostaję sam z Grace.
- Ty wiedziałaś, prawda? – Zaczynam, gdyż domyślam się, na jaki temat będzie rozmowa.
- Tak. Ten chłopak był któregoś razu. Ty gdzieś poszedłeś, Britt spała, więc ja otworzyłam. Teraz mi uwierzysz?
- Poniekąd. To nie jest tak jak myślisz. Britt pracowała w tym klubie nocnym, jako kelnerka. Nikt więcej.
- I ty jej wierzysz? - Prycha, sięgając po pilota. – Boże, Ashton, przejrzyj wreszcie na oczy. Ona cię okłamała!
- Nie mieszaj się w to – mówię szybko. – Pogadam z nią jeszcze i wyciągnę, to co jeszcze ukrywa. Ty daj jej spokój... Z tym remontem to prawda? – Zmieniam temat.
- Tak. Za dwa dni możemy śmiało wracać. Pomożesz nam?
- Tak, pewnie.
- Dziękuję – przełącza na jakiś film i sięga po herbatę, którą sobie wcześniej przygotowała.
- Grace? – Przenoszę wzrok na nią, a ona unosi brwi do góry. – Bo jest taka sprawa... - odchrząkam.
- Mów, śmiało – zachęca mnie. Biorę głęboki wdech.
- Trafiłem na Jake'a. On się zmienił. Prowadzi bar w mieście, dobrze mu się układa. Chce się z tobą spotkać – wyjaśniam.
- Ale wcześniej wysłał ciebie na zwiady? – Zaśmiewa się pod nosem.
- Nie, po prostu się boi. Boi twojej rekcji, a mogę przyznać, że naprawdę się zmienił, jest teraz innym człowiekiem.
- Wierzysz mu?
- Tak. To mój brat. Wybaczyłem mu, a ty mogłabyś przynajmniej się z nim spotkać i wysłuchać, co ma do powiedzenia.
- Jasne – prycha. – Mam go gdzieś.
- Grace...
- Nie, Ash. Ja się nie wpycham między ciebie a Britt, więc ty nie rób tego samego! – Oznajmia stanowczo.
- Bzdury gadasz. Cały czas się między nas wpychasz, ciągle źle nam życzysz, a przede wszystkim ranisz Britt! – Odpowiadam i wstaję.
- Bo ona cię krzywdzi, jeszcze się o tym przekonasz – dodaje cicho i przerzuca wzrok na telewizor. Nie wytrzymuję i wychodzę.
Nie spodziewałem się tylko, że miała rację...
Wracam po długiej przerwie z nowym rozdziałem, udało się coś napisać :-) Komentarze: kiedy następny, dawaj kolejny usuwam, bo zwyczajnie mnie denerwują, wybaczcie. Postaram się coś napisać, jak najszybciej. Wolę, żebyś zostawił/a komentarz dotyczący rozdziału, czy Ci się podobał, co myślisz o wydarzeniach itp. Dziękuję, do następnego ;-)
CZYTASZ
In love again ✓
Short StoryDruga część opowiadania "Stuck on you". Najpierw zapoznaj się z pierwszą częścią. Britt i Ashton po trudnych i przykrych doświadczeniach, na nowo próbują odbudować łączącą ich więź. Czy im się to uda? Pomysł: @Unavailable61 Okładka: @IntimidateGirl...