Wieczorem przychodzi na dosłownie chwilę Grace. Nie daruje sobie wykładu, że to wszystko przez Britt i jej „ciemne interesy", jak się wyraziła, z pracą w klubie nocnym. Na próżno myślałem, że odpuściła i przekonała się, co do dziewczyny. Wystarczyła jedna taka sytuacja, a stara, złośliwa i nieprzyjemna Grace powróciła. Szybko jednak opuszcza szpital, śpiesząc się do Lily, którą zostawiła z jakąś przyjaciółką. I bardzo dobrze. Potrzebny mi spokój.
Przekładam się na bok, gdy do sali wchodzi Britt, trzymając coś z tyłu. Wygląda znośnie, dobrze, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Jak tam? – Pyta od progu.
- Ujdzie – silę się na uśmiech i przykrywam kołdrą.
- Minęłam się z Grace, znowu jest na mnie zła, prawda? – Przysiada na łóżku, a ja niechętnie kiwam głową, łapiąc dziewczynę za rękę.
- Nie przejmuj się nią. Wiesz, jaka jest Grace.
- Niestety. Ale nieważne! –Uśmiecha się szeroko, wyjmując z torby, jaką przytachała ze sobą kamerę i zdjęcia. – Pamiętasz nasz skok na bungee?
- Och, tego się nie da zapomnieć – przyznaję, patrząc, jak włącza urządzenie i przysuwa się, byśmy mogli razem obejrzeć.
- W życiu tak się nie bałam, przysięgam! A ty jeszcze się śmiałeś. Masz szczęście, że rzeczywiście mocno mnie trzymałeś, inaczej zeszłabym na zawał.
- Nie mógłbym cię puścić. Ale daliśmy radę, było naprawdę ekstra. Trzeba będzie to powtórzyć. Co ty na to?
- Jasne – odpowiada szybko. Uśmiech znika z jej twarzy. Sięga po zdjęcia i pokazuje mi jedno. Coś mi tu nie gra. Powiedziałem coś nie tak?
- Stop – odkładam fotografię na bok. – Dlaczego tak nagle zmienił ci się wyraz twarzy? Zrobiłem coś nie tak?
- Nie, co ty Ash. Wszystko jest w porządku – stara się mnie przekonać, ale nie jestem łatwowierny. Widzę, że coś nie gra.
- Bo uwierzę – prycham. – Więc... Britt? Słucham.
- Ja... boję się, że to się nie powtórzy – wyznaje w końcu i wybiega z płaczem. Nic nie rozumiem. Staram się jak najszybciej wstać, ale nie jest to możliwe, kiedy wszystko cholernie cię boli. Kiedy otwieram drzwi, przed oczami wyłania się postać pielęgniarki, która każe mi wracać do łóżka. Przekonuję ją, że moja dziewczyna... że Britt, ale nie obchodzi ją to. Z niezadowoloną miną odwracam się i wracam powoli do łóżka.
- Będę patrzeć kolego – oznajmia na koniec i zamyka drzwi.
- Będę patrzeć kolego – przedrzeźniam ją i zaszywam się pod kołdrą, zbierając zdjęcia, które pospadały na podłogę. Zaczynam je oglądać. Kilka pierwszych to nasze wspólnie uchwycone momenty. Buzia mi się szczerzy, gdy przypominam sobie te wszystkie sytuacje. Jednak kolejne fotografie sprawiają, że moje źrenice rozszerzają się do granic możliwości. Jestem zdumiony. Britt cykała mi zdjęcia z ukrycia w najróżniejszych chwilach – kiedy spałem, czytałem, jadłem, ubierałem się. Tylko skąd miała aparat? Nic mi się nie chwaliła.
Być może po prostu chciała mieć moje zdjęcia i zachować je sobie na przyszłość. Ogólnie na większości wyszedłem dobrze – może oprócz tego, gdzie keczup spada mi na spodnie, a twarz wykrzywia się w niezamierzonym grymasie i to, na którym leżę rozwalony na kanapie z otwartą gębą i smacznie sobie pochrapuję (a znając mnie, na pewno tak było). Że ja tego nie zauważyłem... Nie dostrzegłem, że uwieczniała najdrobniejsze, czasem najgłupsze, ktoś by pomyślał nawet, że nic nie warte momenty w moim życiu. A widocznie Britt widziała w nich więcej niż ja teraz, ponownie przeglądając zdjęcia.
Szkoda, że nie mogę powiedzieć jej, że zrobiła coś genialnego. Ucieszyłaby się.
///
Przez kolejne dwa dni nikt mnie nie odwiedza. Spędzam czas na odpoczynku i grze w karty ze staruszkami po posiłku. Zaczynam się martwić o Britt. Co jej się stało? Odwiedzi mnie jeszcze? Również Grace nie przychodzi. Pewnie ma dość tego, że jej słowa nie docierają do mnie, że ciągle robię inaczej. Ale co ona ma do tego? To moje życie, moje decyzje.
- No panowie, może pora się trochę doszkolić? – Uśmiecham się i opieram o fotel, splatając ręce za głową.
- Znowu nas młode pokolenie wygryzło. Wygrał. Szlag by to... – wzdycha jeden staruszek, zbierając karty.
- Ciekawe, czy w szachy też jest dobry? – Odzywa się ktoś z tyłu, ale kręcę głową.
- Na dziś mi wystarczy atrakcji, dziękuję za grę – żegnam się i idę do swojej sali. Ledwo się układam do łóżka, a ktoś puka do drzwi.
- Proszę – mówię. Do środka wchodzi Grace, a za nią... policjant. Co?
- Pan do ciebie Ashton – oznajmia, a ja marszczę brwi. Jestem tak zaskoczony, że nie skupiam się na początkowych słowach mężczyzny.
- ... Czy moglibyśmy porozmawiać? – Pyta, a Grace zostawia nas samych.
- T-tak. Słucham? O co chodzi?
- Chciałbym zadać panu kilka pytań w związku z Britt Clarke*. Kiedy ostatni raz pan ją widział?
- Dwa dni temu, odwiedziła mnie tutaj w szpitalu.
- O czym państwo rozmawiali?
- Głównie o nas, naszych wakacjach, a potem Britt szybko wyszła i więcej jej nie widziałem.
- Dlaczego szybko wyszła? – Notuje coś w małym notesie i unosi głowę, by na mnie spojrzeć.
- No właśnie nie wiem. Rozmawialiśmy i nagle wybiegła. Z płaczem.
- Odzywała się do pana?
- Nie, nic takiego – kręcę głową i nieświadomie zaczynam przegryzać wewnętrzną część policzka. Wyczuwam coś niepokojącego w związku z Britt. Co ona zmalowała? – Mogę wiedzieć, o co chodzi?
- Z jakiego powodu trafił pan do szpitala? – Mężczyzna zadaje kolejne pytanie, zupełnie mnie ignorując.
- Zostałem pobity.
- Zgłosił pan to na policję?
- Jeszcze nie.
- Podejrzewa pan, kto to zrobił?
- Nie. Nie mam pojęcia.
- Czy to prawda, że pani Clarke pracowała swego czasu w klubie nocnym?
- Tak.
- Jako...?
- Kelnerka... Dobra, stop. Powie mi pan, co jest grane? Nie rozumiem, po co te pytania. Gdzie jest Britt?
- Nie odpowiem panu na to pytanie.
- Ale na to, po co te przesłuchanie, chyba pan może?
- Trzy dni temu pan Austin Davies został ugodzony nożem w brzuch. Szukamy sprawcy.
* nie wiem, czy podawałam nazwisko Britt. Jeśli tak, to mniejsza z tym. Teraz jest Clarke :)
CZYTASZ
In love again ✓
Short StoryDruga część opowiadania "Stuck on you". Najpierw zapoznaj się z pierwszą częścią. Britt i Ashton po trudnych i przykrych doświadczeniach, na nowo próbują odbudować łączącą ich więź. Czy im się to uda? Pomysł: @Unavailable61 Okładka: @IntimidateGirl...