Rozdział 5

6.6K 698 240
                                    

Profesor Sanclair


Kiedy we wtorkowy poranek w mieszkaniu numer 377 zadzwonił pierwszy budzik, Flora obudziła się na kanapie, w salonie, z policzkiem przyciśniętym do pierwszej strony czterdziestego drugiego działu Kodeksu Stanów Zjednoczonych. Na szklanym stoliku leżało opakowanie po pizzie, którą zamówiła na kolację oraz kubek z zimną już herbatą.

Cały poprzedni wieczór i większą część nocy spędziła w książkach, więc gdy usiadła na brzegu kanapy, oczy nieprzyjemnie bolały ją od sztucznego światła. Potrzebowała zimnego prysznica, kubka mocnej kawy i odrobiny chęci do życia.

Krótko po ósmej wyszła z mieszkania. Starszy ochroniarz, który, jak się okazało, na imię miał Edwin, z promiennym uśmiechem życzył jej udanego dnia.

Gdy Flora dotarła do sali, z papierowym kubkiem karmelowej kawy w jednej ręce i podręcznikiem w drugiej, do rozpoczęcia zajęć pozostały jeszcze całe dwie minuty. Zajęła miejsce, wyjęła laptopa z torby i uśmiechając się, powiodła wzrokiem dookoła.

Obiecała sobie, że ten dzień będzie lepszy niż poprzedni.

Profesor wszedł do sali w dokładnie tej samej chwili, w której na zegarze wybiła dziewiąta. Nie zerkając w stronę studentów, podszedł do swojego biurka. Położył na nim kubek z wciąż jeszcze parującym napojem, po czym powiedział na tyle głośno, że to jedno słowo uciszyło wszelkie szepty:

– Sharman. – Odwrócił się i odszukał ją wśród innych młodych ludzi. – Wstań.

Flora poczuła ukłucie niepokoju w sercu, ale posłusznie wypełniła polecenie profesora.

– Pamiętasz, o czym mówiłem wczoraj, podczas zajęć? O zasadach, które należy przestrzegać.

– Nie spóźniłam się – odparła.

Mężczyzna zmarszczył brwi.

– Wiem, Sharman. Nie o tym mówię.

– Oczywiście. Przepraszam, panie profesorze.

Flora przełknęła z trudem. Strach zacisnął się bowiem dookoła jej gardła niczym niewidzialna, zimna dłoń.

– Zacytuj pierwsze trzy zdania czterdziestego drugiego działu Kodeksu Stanów Zjednoczonych.

– To... – Zamilkła, gdy nagle nie odnalazła w głowie niczego prócz pustki.

Sekundę później przypomniała sobie wczorajszy wieczór. Zasnęła, gdy tylko przerzuciła ostatnią stronę czterdziestego pierwszego działu.

– Doczekam się odpowiedzi dzisiaj, czy może powinniśmy wszyscy wrócić tutaj jutro, gdy już zechcesz coś z siebie wydusić? – zapytał.

Flora poruszyła bezgłośnie ustami.

Profesor westchnął.

– Siadaj, Sharman – polecił. – Czy ktoś inny zechce udzielić odpowiedzi na moje pytanie?

Dziewczyna powoli opadła na swoje miejsce.

Jak wielkie istniały szanse na to, że profesor zapyta ją o ten dział, którego się nie nauczyła? Jak się okazało... całkiem spore.

Do końca zajęć Flora starała się nie rzucać w oczy. Gdy w końcu wybiła upragniona godzina, pozbierała swoje rzeczy i ruszyła w kierunku drzwi, mając zamiar opuścić salę jako jedna z pierwszych.

Dream A Little Dream Of Me [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz