Smutny los Małego Księcia
Kiedy stojący na nocnej szafce budzik zadzwonił o ósmej rano w pewien słoneczny poniedziałek, Flora Sharman już nie spała. Wciąż ubrana w piżamę, siedziała na parapecie jednego z okien swojego pokoju i głaszcząc głowę spokojnie drzemiącego na jej kolanach psa, nie odrywała spojrzenia od ulicy.
W myślach nieustannie odliczała upływające sekundy, aby z każdą kolejną mijającą minutą coraz bardziej się niecierpliwić.
No dalej, pomyślała z irytacją, przecież on nigdy się nie spóźnia.
Przygryzła nerwowo dolną wargę, zerkając na wiszący nad drzwiami zegarek. Dostrzegając na nim kwadrans po ósmej, znów odwróciła głowę i wyjrzała przez okno. Ulica była niemal zupełnie pusta, nie licząc pana Danielsa, który, jak co ranek, podlewał swoje ukochane hortensje zdobiące idealnie przystrzyżony trawnik.
Flora z rezygnacją zamknęła oczy i odchylając głowę, oparła ją o ścianę. Z jej płuc wyrwało się ciężkie westchnienie, które było mieszanką smutku i zrezygnowania. Cóż, być może wielkie marzenia niekiedy niosły za sobą równie duże rozczarowania?
To nic, pomyślała, starając się zachować optymizm, przecież za tydzień też jest poniedziałek.
Do końca wakacji zostało ich aż trzy. Czy był to więc odpowiedni moment, aby już teraz się stresować? Flora wiedziała, że powinna, podobnie jak większość nastolatków stojących u progu dorosłości, wykorzystać ostatnie dni wolności najlepiej, jak tylko potrafiła – spotykać się ze znajomymi, chodzić późno spać i przede wszystkim – nie myśleć o przyszłości, nawet jeżeli ta czaiła się tuż za rogiem.
Problem polegał jednak na tym, że nie ważne jak bardzo się starała, nie była w stanie odpuścić. Nawet na moment.
Nagle poczuła, że Książę poruszył się niespokojnie. Kiedy uniosła powieki, spostrzegła, że poderwał pokryty siwizną pyszczek z jej kolan i unosząc wysoko czarne uszy, zerknął w kierunku okna. W następnej chwili pies zeskoczył na podłogę i merdając radośnie krótkim ogonkiem, zniknął w korytarzu.
Flora jeszcze raz wyjrzała przez okno i na widok listonosza idącego w kierunku skrzynki na listy, na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech.
Pośpiesznie zsunęła z siebie kolorowy koc i biegiem rzuciła się w stronę holu. Ignorując wołającą jej imię mamę, wypadła przez drzwi na drewniany ganek. Następnie, nie zatrzymując się, popędziła przez zielony trawnik.
Jej kolorowa piżama kontrastowała z panującą dookoła poranną szarością.
Znajomy listonosz obdarzył ją uśmiechem i wyjmując plik listów z torby, rzucił radośnie:
– Mam coś dla ciebie.
Flora odebrała od niego listy. Oddychają ciężko, szybko przejrzała każdy z nich, aż w końcu natrafiła na ten, który opatrzony był jej imieniem i nazwiskiem: Flora Sharman. Jej palce nieznośnie drżały, gdy rozrywała papier.
Pan Daniels przestał podlewać kwiaty i spojrzał na nią z drugiej strony ulicy. Listonosz przestąpił nerwowo z nogi na nogę, poprawiając torbę, która zsunęła się z jego szczupłego ramienia. Każdy z nich w milczeniu patrzył, jak dziewczyna sunie wzrokiem po tekście. Gdy chwilę później uniosła szare oczy, wyraz jej twarzy nie zdradzał, czy ten kawałek papieru niósł pozytywną nowinę, czy też wręcz przeciwnie.
CZYTASZ
Dream A Little Dream Of Me [W SPRZEDAŻY]
Novela Juvenilbut in your dreams, whatever they be dream a little dream of me