Hotel w hanoku - Jimin

188 34 6
                                    

Nic nie działa na umysł tak kojąco, jak długi wypoczynek z dala od codziennych trosk i zmartwień. Jako osoba, która w życiu miała dużo szczęścia (czasem nawet więcej, niż rozumu), korzystałem z dobrodziejstw urlopu w górach, nie przejmując się pracą, czy innymi przyziemnymi sprawami. Interesowało mnie tylko to, czy wystarczy mi książek do końca pobytu w hotelu, który był stylizowany na hanok, ale posiadał dużo nowoczesnych udogodnień. Szczególnie przyjemna była łaźnia z gorącą wodą, która przyjemnie otulała ciało, podczas gdy oczy rozkoszowały się białym krajobrazem za wielkim, szklanym oknem.

Tego wieczora postanowiłem usiąść z książką przy oknie, by w krótkich przerwach między stronami móc obserwować, jak na zewnątrz, w blasku latarni, tańczą płatki śniegu. Nawet nie zorientowałem się, gdy delikatny opad zmienił się w prawdziwą burzę śnieżną, odrywając moją uwagę od czytanego dzieła. Kolejne warstwy śniegu piętrzyły się za oknem, sięgając już naprawdę wysoko i zacząłem się martwić, czy nie przykryje zbytnio budynku, kiedy nagle lampa w moim pokoju zgasła. Od razu sięgnąłem po telefon, aby rozświetlić pomieszczenie. Nie czekałem za długo z podjęciem decyzji, od razu wstając i kierując swoje kroki w stronę wyjścia. Spodziewałem się, że korytarz również będzie ciemny, jednak światło najwyraźniej zgasło jedynie w moim pokoju, dlatego uspokoiłem się nieco, zakładając przepaloną żarówkę za sprawcę całego zamieszania. Ruszyłem więc do recepcji, poprawiając ubrany hanbok, w którym lubiłem przemieszczać się po tym miejscu. Nie był to stricte tradycyjny strój, lecz jego współczesna, bardziej luźna odmiana. A do tego wnętrza pasował idealnie.

Gdy dotarłem do recepcji, kolejny raz zostałem zaskoczony, tym razem przez widok... bałwana? Trudno było inaczej nazwać osobę, która stała przy ladzie. Oblepiony śniegiem od stóp do głów człowiek trząsł się nieco, pomimo wyraźnie grubej kurtki do kostek oraz głowy owiniętej szalikiem. Dopiero, gdy podszedłem bliżej, mogłem usłyszeć, co mówi.

- Coś niewielkiego? Na jedną noc. W hotelu obok też nic nie mają.

- Niestety proszę pana, my również wszystko mamy zajęte. - Kobieta z obsługi była wyraźnie zmartwiona zaistniałą sytuacją.

- A jakiś pokój dwuosobowy, w którym przebywa tylko jedna osoba? Zapłacę za cały pokój.

Pracownica ponownie starała się uprzejmie odmówić, ale nim którekolwiek z nich kontynuowało tę rozmowę, pozwoliłem sobie na wtrącenie się. Nie mogłem pozwolić, by ktoś musiał tułać się w taką pogodę na zewnątrz.

- Przepraszam. Ja zajmuję pokój dwuosobowy. Jeśli pan potrzebuje, to mogę pana przenocować. Przecież w taką pogodę nikt nie chciałby zostać bez noclegu - zauważyłem z łagodnym uśmiechem.

Nie była to propozycja łatwa, bo jednak przyjmowanie do pokoju obcej osoby było ryzykowne. Liczyłem więc, że i tym razem szczęście mnie nie opuści, a facet nie okaże się seryjnym mordercą, który wykorzystuje okazję w postaci złej pogody, by zabić pół hotelu.

- Naprawdę? Dziękuję panu bardzo. Pokryję cały koszt pobytu - zapewnił z wyraźną ulgą w głosie.

- Ależ nie trzeba. Wystarczy, że opłaci pan swoją dzisiejszą noc. A jeśli będzie trzeba, to też jutrzejszą, zostaję tu jeszcze tydzień, a nie wiadomo, kiedy drogi będą przejezdne.

- Który pokój pan wynajmuje? - zapytała recepcjonistka, najwyraźniej równie uspokojona jak przybysz.

- Trzynaście. Przyszedłem tu, bo chciałem dowiedzieć się, dlaczego nie ma prądu, ale po wyjściu na korytarz okazało się, że to może być kwestia przepalonej żarówki u mnie. Czy mógłbym prosić o wymianę?

- Tak, oczywiście, zaraz kogoś przyślę do pana pokoju - zapewniła kobieta i od razu zaczęła coś wstukiwać w komputer. - A od pana potrzebuję dowód - poprosiła jeszcze, na co mężczyzna od razu wyjął portfel z niesionej w ręce torby i podał jej.

Cozy zone | Jeon Jeongguk x Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz