Był piękny sobotni poranek mogłabym spać dłużej, ale dziś był pracowity dzień bo miałam dużo roboty w „stajni". Musiałam sprawdzić pastuch i poustawiać dodatki do stajni.
Wstałam więc o 6:00 poszłam pod prysznic zrobiłam na szybko make up i ubrałam stare dresy i jakąś bluzę. Nakarmiłam Lunę a sama na śniadanie zjadłam owsiankę z owocami.
Gdy już skończyłam jeść udałam się do garażu po rzeczy było tego za dużo jak bym miała to nosić. Na szczęście przybył mój zbawiciel.- Cześć córciu pomóc Ci w czymś?
- Cześć tato, przewiózł byś quadem te rzeczy? Proszę
- Jasne pakuj na bagażnik
Razem zapakowaliśmy rzeczy i ruszyliśmy do wiaty. Wzięłam też Lunkę żeby pobiegała. Wiata znajdowała się nie daleko, ale nie była odrazu przy domu. Zostawiłam tam siatkę na siano i dwa wiadra resztę rzeczy zostawiliśmy w mojej małej siodlarni przy tarasie, czyli np. uwiązy inne wiadra pudełka na śniadanie, obiad, kolację i na przechowanie paszy był tam też stojak na siodło moja paka która już tam była a w niej szczotki i mój stary sprzęt. Wszystko poukładałam na półkach i w szufladach regału który tam stał.
Gdy już skończyliśmy pojechaliśmy sprawdzić pastuch i dobrze się bawiliśmy. Trafiliśmy idealnie na obiad. Byliśmy głodni i zmęczeni więc zjedliśmy spaghetti z apetytem. Nie miałam już co robić dlatego postanowiłam po oglądać konie na sprzedasz które niestety nie spełniały moich wymagań.
Dalej nie miałam co robić więc pomyślałam że pójdę pobiegać. Przebrałam się w strój do biegania który używałam w Polsce lubiłam sobie pobiegać zawsze to oczyszczało mi głowę. Wzięłam też ze sobą Lunę. Postanowiłam że pobiegnę naszą ulicą i wrócę przy rzece bo jeszcze nie znałam innych terenów. Wyszłam na dwór rozgrzałam się założyłam słuchawki i pobiegłam. Minęłam trzy domy i usłyszałam wołanie więc się odwróciłam. W moją stronę biegł jakiś chłopak po chwili rozpoznałam że to Oliver chłopak którego poznałam w stajni.
- Cześć Sally! Biegasz?
Nie kurwa pływam
- Cześć, tak właśnie wyszłam, a ty? - odpowiedziałam z uśmiechem
- Też właśnie wyszedłem, możemy pobiegać razem znam fajną trasę.
- Spoko czemu nie, ale nie za długą bo nie mam kondycji. - Oliver nic nie odpowiedział tylko się zaśmiał. Na co ja niewinnie się uśmiechnęłam.
Przywitał się też luną i ruszyliśmy. Na początku było niezręcznie, ale potem nie zwracając uwagi że się tak bardziej męczymy rozmawialiśmy o koniach, szkole, rodzinie i takie tam.
- Jak tam z Poppy, kupujecie ją? - zapytał zwalniając
- Tak, tylko szukamy jeszcze jakiegoś konia dla mnie.
- O! Emma coś wspominała o tym że będzie sprowadzać jakiegoś konia, ale jeszcze nie jest to pewne więc jak coś to nic nie wiesz
- Jasne, dzięki za info
- A do czego szukasz konia?
- Jakiegoś skokowca, chciałabym się rozwijać w tym kierunku a maść to najlepiej siwy.
- Miałaś już kiedyś konia?
- Nie, ale moja siostra tak. A ty jeździsz konno? - taktycznie zmieniłam temat bo nie lubiłam rozmawiać o Mistic
- Coś tam umiem, ale nie jakoś profesjonalnie szczerze wolę siedzieć z końmi i się nimi opiekować, dlatego jak będziesz potrzebować pomocy przy koniach to dzwoń.
To daj numer lol
- Musisz mi podać numer w takim razie.
- Jasne młoda - uśmiechnął się gdy podałam mu telefon
MŁODA
Potem opowiedziałam mu o moim planie na stajnie i bardzo mu się to spodobało. Nawet nie zauważyłam kiedy minęły 3 godziny chociaż większość to były rozmowy a nie bieganie.
- Dobra muszę już wracać pewnie rodzice się martwią.
- Spoko odprowadzę Cię.
Romantycznie
- Dzięki
Pożegnanie było trochę niezręczne, ale po tym szybko weszłam do domu i wypuściła powietrze. Zobaczyłam mamę która do mnie pomachała i wtedy zadzwonił telefon.
- tak, tak - mówiła mama do słuchawki oczywiście po norwesku - Dziś? tak, tak, dobrze dziękuję do widzenia. - rozłączyła się i wzrok przeniosła na mnie - Jedziemy oglądać konia!!
Przez chwilę nie ogarniałam co się dzieje ale po chwili dzieliłam radość razem z nią.
- Jak to? Jakiego? - zapytałam podekscytowana
- Zobaczysz na miejscu nie ma czasu - odpowiedziała wstając
- A ja muszę się jeszcze przebrać - oznajmiłam z jękiem
- To dawaj szybko, ja już odpalam auto - powiedziała i wyszła z domu.
Szybko przebrałam się w jakieś dresy i koszulkę po czym pobiegłam do auta. Ruszyłyśmy a ja czułam że podekscytowanie wzrasta z kilometrem.
CZYTASZ
𝓜𝓸𝓵𝓵𝔂
Teen FictionSara ma 14 lat kiedy wraz z rodzicami i siostrą przeprowadza się do Norwegii. Spotyka tam i ratuje konia który odmieni jej życie. Przepraszam za ewentualne błędy ale mam dysleksje ; )