nieustanne marudzenie

91 4 0
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-Czy możesz uwierzyć dyrektorowi Philipsowi?- Płakałam z frustracji, gdy tego wieczoru po raz czwarty uderzyłam szklanką. Mateusz i Maryla westchnęli zbiorowo, gdy odkładali widelce i przygotowywali się na moją tyradę.

-Dlaczego codziennie dostaję szlaban przez resztę tygodnia, skoro nawet nic nie zrobiłam?- Krzyknąłam: 

-Podczas gdy Billy otrzymuje tę samą karę i prawie mnie, kurwa, uderzył, bo jest absolutnym dupkiem!- 

-Język!- Maryla skarciła mnie, ale widziałam, że mi współczuła. 

-Pomyśl o Gilbercie, Aniu, z tego, co nam powiedziałaś, wynika, że próbował pomóc i spotkała go ta sama kara- Przez chwilę byłam zaskoczona, po czym zszokowana spojrzałam pomiędzy Cuthbertami. 

-Żartujesz? Celowo się w to wmieszał, żeby wszyscy uwierzyli, że jest wspaniałym, miłym facetem, podczas gdy tak naprawdę chciał mnie tylko upokorzyć, sprawiając, że wyglądam na niezdolnego do pracy!- 

-A może on naprawdę się o ciebie troszczy, Aniu- Mateusz uroczyście pokiwał głową, a ja zadrwiłam. 

-Dzień, w którym Gilbert Blythe zatroszczy się o mnie, będzie dniem, w którym Billy stanie się przyzwoitym człowiekiem! To tak, jakby jego domyślne ustawienie brzmiało: och, jestem smutny, uderzmy tę dziewczynę, bo ma brzydkie włosy. Nie tak funkcjonuje społeczeństwo, na litość boską !- krzyknąłam, machając namiętnie widelcem w powietrzu. 

-Ma skalę emocjonalną trzylatka. Nie, dwulatka!- 

-Czy nadal mówimy o Gilbercie?-zapytał Mateusz nieświadomie, a ja westchnęłam sfrustrowana. 

-Nie! Mówimy o Billym!- Wypuściłam powietrze z irytacji.

 – W porządku, Aniu – Maryla powoli skinęła głową, kładąc swoją dłoń na mojej i delikatnie opuszczając ją tak, aby leżała na stole, uspokajając mnie.

 – Może pójdziesz się wykąpać i zrelaksujesz przed snem?-

-Mogę się tym zająć-zacisnąłam na chwilę oczy, zanim je ponownie otworzyłam. 

-Dziękuję za obiad, przepraszam, że zrujnowałam go moim nieustanną tyradą-

-Nie chcielibyśmy cię w żaden inny sposób- Mateusz skinął głową, a ja uśmiechnęłam się lekko, słysząc, jak autentycznie brzmiał. 

Gdy już się wykąpałam i położyłam do łóżka, wieczór minął dość szybko, a resztę czasu spędziłam na czytaniu, po czym szybko zapadłam w głęboki sen, po raz pierwszy od dłuższego czasu. 

▻ Dzwonek zadzwonił głośno, sygnalizując koniec dnia szkolnego wszystkim z wyjątkiem nieszczęsnych uczniów, którym udało się zdobyć szlaban. Uściskałam Dianę, która szybko mnie motywowała na temat zachowania spokoju i bycia miłym dla Gilberta, po czym niechętnie udaliśmy się do wyznaczonego pokoju zatrzymań. 

Jak dotąd były tam dwie osoby;

 malutki pierwszoroczniak, który wyglądał, jakby miał za chwilę zemdleć ze strachu, i studentka drugiego roku, która dźgała swoje biurko nożyczkami.

 Upewniłam się, że zajmę biurko z tyłu, po przeciwnej stronie niż ona. 

Billy wszedł jako następny, unikając mojego wzroku i usiadł z przodu, wpatrując się w biurko przed sobą. Po kilku kolejnych uczniach wszedł Gilbert, również nie nawiązując ze mną kontaktu wzrokowego. Usiadł na środku sali przed zdenerwowanym pierwszoroczniakiem i chociaż próbowałam sobie wmawiać, że cieszę się, że nie jest swoim irytującym sobą i nie siedzi obok mnie, poczułam coś podejrzanie bliskiego rozczarowania, kiedy nie czułam na sobie jego piwnych oczu. 

Otrząsając się, zabrałam się za zadanie domowe z biologii, które zajęło mi cały okres zatrzymania i jako pierwszy wyszedłam, prawie biegnąc do domu. Po tych wszystkich motywacyjnych słowach Diany,Gilbert nawet nie spojrzał w moją stronę, więc nie miałam nawet szansy być miłą. 

-Marylo, Mateuszu, wróciłam!- Krzyknęłam, zamykając za sobą drzwi wejściowe i wchodząc do kuchni. 

-Jak ci minął dzień?- zapytał Mateusz, gdy rzuciłam się na krzesło, posyłając mi zachęcający uśmiech. 

-Absolutnie okropne- wycedziłam. 

-Był quiz z chemii, na którym tak trudno mi było się skoncentrować, ponieważ jedyne, o czym mogłem myśleć, to Gil-uh, rzeczy, które nie były chemią- rozszerzyłam oczy, mając nadzieję, że to Mateusz nie zauważył mojej wpadki. 

-A pobyt w areszcie był tak nudny, że miałam ochotę walnąć głową w biurko, żeby zemdleć i zostać zabraną do sali lekarskiej, zamiast wytrzymać te bolesne półtorej godziny!- 

-Zostało ci jeszcze tylko kilka dni, Aniu- Mateusz uśmiechnął się ponownie, czochrając moje włosy, co popsuło mi warkocze, ale wcale mi to nie przeszkadzało. 

-To dopiero wtorek!- Przypominam mu dramatycznie: 

-Co oznacza, że mam jeszcze trzy dni tortur!- 

-Jesteś silną dziewczyną, dasz sobie radę" – Mateusz stanowczo pokiwał głową, a ja promieniałam. 

Zapadła przyjemna cisza, aż zmarszczyłam czoło, gdy sobie coś uświadomiłam i zapytałam: 

-Hej, Mateusz, gdzie jest Maryla?-

-Była u Rachel Lynde przez całe popołudnie; rzeczywiście szybko się zaprzyjaźnili- powiedział mi, a ja skinąłam głową i wstałam. 

-To oznacza, że mogę przez całą noc oglądać śmieci w telewizji– uśmiechnęłam się bezczelnie.

 Mateusz mrugnął. 

-Nie powiem jej- Boże, tak się cieszę, że Cuthbertowie mnie adoptowali

od tłumaczki;

Jak widzicie zrobię dziś mały maraton!

Ponieważ z cztery dni nie było żadnego rozdziału!

Miłego czytania.

let me in | shirbertOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz