Następnego dnia wszyscy obudzili się o poranku. Promienie słońca przedzierały się przez chmury, oświetlając mętną ziemię. Gałęzie drzew skrzypiały złowieszczo, a szum wiatru świstał, delikatnym dźwiękiem w uszy. Elaine założyła wygodne buty i narzuciła na siebie czarny płaszcz, z kapturem. Do małego, ciemnoszarego plecaka spakowała jedzenie oraz wodę na drogę. Rozejrzała się przyćmionym wzrokiem dookoła, widząc rannych ludzi, którzy stracili wszystko co mieli. Zacisnęła jedną rękę w pięść i zarzuciła plecak na ramię. Bała się. Na drżących nogach podeszła do pozostałych ninja, którzy byli już gotowi do podróży i posłała im lekki, wymuszony uśmiech.
- Skoro wszyscy już są, możemy ruszać - zarządził Lloyd.
- Polecimy na smokach żywiołów? Dotrzemy tam o wiele szybciej - Jay spojrzał na przyjaciela z nadzieją w oczach.
- Nie. Będziemy poruszać się pieszo. Nie będziemy ryzykować wykrycia przez Damona. W drogę!Wszyscy skierowali się w stronę ciemnego, gęstego lasu, położonego za pustynią. Elaine zerknęła na bordowowłosą dziewczynę, która szła spokojnym krokiem obok niej.
- Dlaczego do nas dołączyłaś? - odedzwała się, zwalniając kroku.
- Chciałabym pomścić rodziców i siostrę - dziewczyna spojrzała na nią fioletowymi oczyma.
- „On" ich zabił?
- Prawdopodobnie tak, nie pamiętam co tak naprawdę się stało, ale tylko on mógł to zrobić.
- Przykro mi...Nastała między nimi niezręczna cisza, którą od czasu do czasu przerywał szum wiatru.
- Przepraszam nie przedstawiłam ci się jestem Elaine - wyciągnęła do niej rękę z uśmiechem.
- Eris - dziewczyna zignorowała gest, odwracając wzrok.
- Nie pokonasz Damona wiesz o tym. To co chcesz zrobić to czyste szaleństwo. Nikt go nie pokona... - dodała ciszej.
- Umiem strzelać z łuku - Eris spowrotem zwróciła wzrok ku swojej rozmówczyni, a po chwili obydwie wybuchnęły śmiechem.
- Tylko szaleniec mówi coś takiego
- W takim razie jestem szaleńcem.Po godzinie dotarli do lasu, wkraczając między wysokie, splecione drzewa. Szli jeden za drugim trzymając się wydeptanej ścieżki. Powietrze było ciężkie od wilgoci, a dookoła panowała grobowa cisza, przerywana odgłosem ich kroków.W pewnym momencie usłyszeli głośny szelest w krzewach jagód.
- To tylko sarna... Racja? - Jay spojrzał w tamtym kierunku z niepokojem.
- Stary ten las jest przerażający... - Cole zatrzymał się obok niego.Z krzewów wybiegł czarny, mały królik i uciekł w kierunku norki wykopanej w ziemi, przy starym, powalonym pniu.
- Boicie się małego królika? - Kai wybuchnął śmiechem - uwaga straszny królik nadchodzi, kryjmy się!
- To nie jest śmieszne Kai - Jay spojrzał na niego z wyrzutem.Po chwili usłyszeli głośny warkot, a za Kaiem pojawił się wielki, ciemny kształt.
- Kai...? - Cole spojrzał za niego z przerażeniem w oczach.
Chłopak odwrócił się powoli i stanął twarzą w twarz z ogromną bestią. Stwór patrzył na niego żółtymi ślepiami, a z jego długiej, smukłej paszczy kapała strużka śliny. Kształtem przypominał wilka stojącego na dwóch długich nogach, zakończonych ostrymi szponami, a jego ciało pokryte było gęstą, czarną sierścią, która umożliwiała mu kamuflaż w cieniach lasu. Uchylił lekko paszczę, ukazując rząd długich, ostrych zębów.
- Niech nikt się nie rusza - Lloyd szepnął cicho, obserwując stworzenie.
Wilk schylił się lekko, podpierając się na długich rękach i uważnie powąchał przerażonego Kaia. Po chwili wyprostował się gwałtownie i zataczając kółko dwoma ogonami przeraźliwie ryknął.
CZYTASZ
Ninjago: Droga Chaosu I Światła
FanfictionŻycie Elaine diametralnie się zmieniło, gdy zmarła jej mama. Nie wiedziała jeszcze wtedy, że od tego wydarzenia los całego Ninjago spoczął na jej rękach. Już wkrótce miała rozpocząć się wojna z czymś, czego żadna żywa istota nie widziała od tysięcy...