Rozdział 2

530 8 1
                                    

 Summer

Po jakiejś godzinie przybiegła do mnie Aileen. Była cała w skowronkach gdy opowiadała mi jak to jeden bogaty typ się nią zainteresował. Tak szczerze obrzydzało mnie jej zachowanie, nie wyobrażam sobie żeby naciągnąć jakiegoś faceta na dziecko lub być z nim tylko dla kasy. Czasami się nad tym zastanawiałam bo jednak słabo u mnie z pieniędzmi, ale zawsze wychodziło na tym, że sama na siebie w myślach krzyczałam.

Przez moje przeżycia z przeszłości wiedziałam tylko jedno, że już nigdy nie zaufam ludziom w szczególności mężczyzną. Mogę zabrzmieć jak jakaś seksistka czy coś ale mam to w dupie. Panicznie się ich boje, większość ludzi tego nie zrozumie bo nigdy im się nie stało coś takiego jak mi lub innym kobietą krzywdzonym przez te potwory. To nie jest tak, że gdy tylko zobaczę jakiegoś mężczyznę to od razu się gdzieś chowa, boje się ich dotyku. Paraliżuje mnie to i dostaje ataku.

Może jestem głupia, że nie pójdę z dawnymi sprawami na policje, nie wiem czemu tego nie zrobię chyba się za bardzo boje. Jestem tchórzem nic nie robię żeby uzyskać sprawiedliwość, tylko siedzę z podkulonym ogonkiem, a ich nie spotkała żadna kara za swoje czyny. Chyba było mi tak wygodniej, żadnego ciągania po sądach ani rozpraszaczy w nauce.

Nagle przymnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Miała na sobie białą sukienkę kończącą się pod pośladkami, ładnie opinała jej ciało a długie czerwone loki spadały na jej ramiona. Widać było, że przyszła tu z lipnym dowodem ale nie interweniowałam od tego jej ochrona przed klubem. Po dziewczynie było widać, że się czymś stresowała. Chciałam się zapytać czy coś chce lecz mnie wyprzedziła.

- poproszę krwawą mery – szepnęła tak że ledwie ją usłyszałam

- jasne, już się robi – odeszłam od baru i zaczęłam robić drinka

Zastanawiałam się czemu dziewczyna jest tu sama. Takie jak ona raczej nie umiały się odpędzić od znajomych i chłopaków, którym tylko na ich widok stawał. Postawiłam przed nią szklankę i postanowiłam jakoś zagadać, bo może potrzebuje pomocy.

- jesteś tu sama? – spojrzała na mnie podejrzliwie – bo wiesz dziewczyny takie jak ty raczej nie chodzą same na miasto – szybko wyjaśniłam

- nie znasz mnie – warknęła – ale jak musisz wiedzieć to jestem tu z bratem

- nie chciałam cię obrazić czy coś – podniosłam ręce w geście obronnym -po prostu wydajesz się strasznie młoda i to nie bezpieczne żeby takie młode dziewczyny kręciły się tu same

Potem już zamilkłam żeby dalej się nie kompromitować. W sumie czemu się interesowałam tą dziewczyną przecież nawet jej nie znam. Z tym pytaniem w głowie skierowałam się na zaplecze. Miałam nadzieję, że brat tej dziewczyny szybko ją zabierze żeby tu nie siedziała. Moje miejsce pracy nie było zbyt bezpieczne dla kobiet, które tu nie pracowały. Spojrzałam na godzinę widząc, że zbliża się koniec mojej pracy więc stwierdziłam że i tak już się nie opłaca dalej stać przy tym barze. Zaczęłam się powoli zbierać kiedy zobaczyłam tą dziewczynę z baru szarpiącą się z jakimś gościem. Szybko podeszłam w ich stronę żeby dziewczynie na pewno nic się nie stało, bo ochroniarze by jej nie ochronili pomimo, że widzieli tą całą sytuacje było im płacone za bronienie pracownic a nie jakiś przypadkowych dziewczyn. Odepchnęłam faceta od dziewczyny. Widziałam, że już chce coś zrobić więc złapałam dziewczynę za rękę i pobiegłam na zaplecze. Odwróciłam się tylko raz żeby zobaczyć jak ochrona wynosi tego faceta, a on krzyczy że jesteśmy sukami.

Pomogłam zszokowanej dziewczynie usiąść na krześle i starałam się ją jakoś uspokoić bo cała drżała. Wiedziałam jak się czuła. Dziewczyna spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami, które wypełniały się łzami. Było mi jej strasznie szkoda.

Obsesja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz