Rozdział 01.

18 2 1
                                    

Jest 21:30. Siedzę w pokoju i oglądam horror. Właśnie na ekranie pojawia się przerażającą postać ducha dziecka, gdy słyszę dzwonek do drzwi. Trzęsę się ze strachu. Po moich plecach przechodzi zimy, nieprzyjemny dreszcz. Nogi robią mi się jak z waty. Nie spodziewam się nikogo, ponieważ nie miałam przyjaciół. Szkolna impreza halloweenowa trwa już od 2 godzin, więc jest to mało prawdopodobne, że ktoś chce mi zrobić psikusa. Po drugie w swojej szkole jestem anonimem. A mój tata nie dzwoniłby, co nie? Schodzę powoli na dół i wyglądam przez wizjer. Momentalnie robi mi się gorąco, gdy widzę policjantów. Otwieram po woli drzwi.

- Dzień dobry. Pani Victoria Williams? - przywitał się policjant. Po jego minie nie da się niczego domyśleć.

- Dzień dobry. Tak, to ja.

- Bardzo przykro mi przekazywać taką nowinę. Pan Christopher zmarł w wypadku samochodowym. Moje kondolencje. - stoję oniemiała, nie mogąc wydusić ani słowa. - Musi się Pani przeprowadzić do Pani Smith, ponieważ ma Pani siedemnaście lat. Za 1 godzinę przyjedzie po Panią psycholożka policyjna. Do widzenia.

- Do widzenia Panu. - odpowiadam. Nadal nie dociera do mnie, co się wydarzyło. Biegnę do swojego pokoju, trzaskam drzwiami i zjeżdżam po nich plecami. Zaczynam płakać. Z rozrywającego mnie smutku, ponieważ straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Z bezradności, ponieważ nic nie mogę poradzić na to, że będę musiała wyprowadzić się z mojego kochanego Fort Myers, do mojej matki, której w ogóle nie znam.

20 minut później ...

     Dopiero przestałam płakać. Jedyny plus, że zmyłam wcześniej makijaż, więc nie wyglądam jak panda. Przemywam twarz wodą i zaczynam  pakować się do trzech walizek. W pierwszej są książki, piórnik, laptop itp. W drugiej znajduję się połowa wybranych ubrań i kosmetyki. Natomiast w trzeciej jest pozostała część naszykowanej garderoby i kilka innych przedmiotów. Mam nadzieję, że część z pozostawionych rzeczy uda mi się odzyskać. Wyrabiam się idealnie, bo właśnie słyszę dzwonek. Zanoszę walizki, wyłączam światła i otwieram drzwi.

- Dzień dobry kochanie. Spędzimy z sobą całe 2 godziny i 40 minut. Mam nadzieję, że podróż minie nam przyjemnie. Uwierz mi, Miami jest cudowne. Zakochasz się w tym miejscu. - patrzę na nią jak na wariatkę, chcę coś powiedzieć, ale w końcu żaden dźwięk nie wychodzi z moich ust.

PS.I love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz