Rozdział 04.

14 2 0
                                    

     Dopiero gdy budzę się w poniedziałek, dociera do mnie, że nigdy więcej nie zobaczę mojego taty, nigdy więcej nie przytulę się do niego, nie poproszę go o dobrą radę. Po moich policzkach zaczynają płynąć łzy, pojedyncze zamieniają się w niepohamowany szloch. Moje ciało trzęsie się. Może wydawać się to śmieszne, że dopiero teraz dopadła mnie, największa rozpasz. Trudno mi to wytłumaczyć, niby się wie, że tej osoby już nie ma, ale do mózgu ta informacja do końca nie dociera. Kiedy dowiedziałam się o wypadku, mój umysł przyjął tę wiadomość, tak jakby miał za parę dni wrócić, a nie tak jak jest naprawdę.

     Na szczęście wybudziłam się przed budzikiem, więc bez pośpiechu zdążyłam się ogarnąć na lekcje, swoją drogą bardzo długo się uspokajałam. Aktualnie stoję przed dużym budynkiem mojej nowej szkoły. Dopada mnie stres, że nie poradzę sobie. Biorę głęboki wdech i wchodzę do placówki, za nim ta obawa przejmie nad mną kontrolę. Nikt nie zwraca na mnie zbytniej uwagi, ale patrząc na wielkość posesji, musi się tutaj uczyć wielu uczniów, więc pewnie nawet niewiele osób mnie zauważy.

POV Alexander

     Opieram się o szafki i nagle widzę Victorię. Niech mnie ktoś kuźwa uszczypnie. To musi mi się śnić. Nie widziałem jej cholerne 2 lata. Nigdy nie odważyłem się jej powiedzieć, że się w niej zakochałem. Następnie wyprowadziłem się, więc nie było szansy na związek. To uczucie, którym ją darzę, do tej pory nie wygasło. Nie mogę uwierzyć własnym oczom. Naprawdę tu jest, w tej samej szkole, na tym samym korytarzu. Jest jeszcze piękniejsza, chociaż myślałem, że to niemożliwe.

POV Victoria

     Szukam sekretariatu, gdy  niespodziewanie drogę zastępuje mi Alex. Jest dosyć wysokim, wysportowanym szatynem z czarnymi oczami. Muszę przyznać, że jest tak samo przystojny, jak kiedyś. Chodziliśmy do tej samej klasy w podstawówce. Mieliśmy dość mało liczną klasę, więc doskonale pamiętam każdą osobę z niej.
- Czyżby to nie Alexander Davies? - zapytałam, chociaż doskonale znałam odpowiedź.
Nie zamierzam się z nim zaprzyjaźniać, ale jednocześnie nie chcę wyjść na chamską, więc nie mogę udawać, że go nie znam.
- Co za spotkanie Victorio Williams! - pociągnął dalej żartobliwą wymianę zdań. - A tak serio, to miło cię widzieć - uśmiechnął się szerzej.
- Ciebie też. Jak się domyślam, będziemy teraz razem chodzić do szkoły, tak? - uniosłam jedną brew do góry.
- No. Chodzimy po twój kluczyk do szafki i plan lekcji. Mam nadzieję, że będziemy w jednej klasie - pociągnął mnie za rękę.

     Okazuję się, że jesteśmy w tej samej grupie. Gdy wchodzimy do klasy, chłopak  pociąga mnie, abym usiadła obok niego. Ciężko było odmówić, gdyż nie znam tutaj nikogo oprócz niego. Mimo wszystko chyba każdy chce być blisko osoby, którą się zna w nowy miejscu. Robi mi się cieplej na sercu na myśl, że może choć trochę mnie lubić. Nigdy nie byłam zbytnio lubiana, więc jest to miła odmiana. Dostrzegam, że jakiś chłopak patrzy się na mnie i marszczy brwi. Jestem ciekawa, o co mu chodziło.

POV Alexander

     Zanim zdążam spakować książki i piórnik, Victoria wychodzi z klasy. Właśnie za nią idę, gdy zatrzymuje mnie mój najlepszy przyjaciel, Aiden.
- Myślałem, że nie interesujesz się dziewczynami, a jedna zajęła moje miejsce. - marszczy brwi.
- Bo interesuje mnie tylko jedna - mówię całkowicie poważnie.
- Czekaj. Tamta laska z twojej poprzedniej szkoły, w której kochasz się od 7 klasy, przeniosła się tutaj? - nabija się.
Czemu przyjaźnię się z takim debilem?
- Tak. Możesz przestać tak się zachowywać? - pytam się zirytowany.
Przewraca tylko oczami i odchodzi bez słowa. Najwyraźniej nie dogadamy się dzisiaj.

     Gdy w końcu znajduje Williams, przerwa za chwilę się kończy.
- Nie chcę cię urazić, ale nie szukam przyjaciół - oznajmia gdy mnie zauważa.
Przystaję zaskoczony, a gdy się otrząsam, jej już nie ma. Żartuje sobie ze mnie?! Kocham się w niej jebane 4 lata, nie mam zamiaru się teraz szybko poddać.

PS.I love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz