Rozdział czwarty

1.1K 194 11
                                    


Luke

Taksówka zawiozła mnie prosto pod bramę zamku. Wciąż jeszcze miałem w głowię egoistyczną księżniczkę, którą miałem okazję poznać. Liczyłem, że matka znajdzie kandydatkę, która nie będzie jej odzwierciedleniem. Z drugiej jednak strony to był zapewne przypadek, gdyż to śmiechu warte narzeczeństwo trwa, odkąd księżniczka skończyła dwanaście lat.

Każdy ze służby kłaniał mi się w pas, gdy przechodziłem obok niego w poszukiwaniu matki. Zamiast jej, na mojej drodze stanęła Olivia. Widok jej twarzy był dla mnie wystarczająco dużym wynagrodzeniem nieudanego poranka. Już nie mogłem się doczekać miny matki, gdy mnie zobaczy.

– Książę Luke – wydukała przerażona. – Króla Elizabeth nie spodziewa się księcia.

– Tak, wiem. Gdzie ona jest?

– W salonie w lewej wieży. Odbywa właśnie spotkanie z królową Caroline i księżniczką Madison. Powiadomię ją o pańskiej wizycie.

Uśmiechnąłem się szeroko.

– Księżniczka Madison jest w drodze do zamku, o jakim spotkaniu więc mówisz?

– Ja...

Nie czekałem na dalsze próby zatrzymania mnie. Chciała przygotować matkę, a ja wolałem osobiście zaskoczyć ją swoją obecnością. I tak też zrobiłem. Z niemałą satysfakcją wszedłem do salonu, w którym dwie kobiety rozmawiały o czymś, popijając herbatę. Najpierw dostrzegła mnie królowa Caroline, otwierając szerzej oczy. W ślad za nią poszła moja matka. Filiżanka w jej dłoni o mało nie opadła na podłogę. Odłożyła ją w ostatniej chwili, po czym wstała gwałtownie.

– Luke – wyszeptała.

Jej twarz stała się blada, szeroko otwarte oczy wpatrywały się we mnie, jakby błagały, by to co widzą, okazało się tylko snem.

– Witaj, matko. Mam nadzieję, że reszta rodziny przywita mnie nieco cieplej – zadrwiłem.

– Nie spodziewaliśmy się ciebie.

– Tak, wiem.

– Co tu robisz? Na długo przyjechałeś?

– Jeszcze nie wiem. Chciałam poznać przyszłą żonę mojego brata, pomóc w przygotowaniach do ślubu.

– To bardzo miłe – powiedziała królowa Caroline, która chyba naprawdę w to uwierzyła.

– Mam ważne spotkanie. Za chwilę dołączy do nas Madison i Aaron, musimy ustalić najważniejsze szczegóły związane z ich ślubem.

To, w jaki sposób matka próbowała się mnie pozbyć, było najlepszą rozrywką, jaką mógłbym sobie wyobrazić.

– Wspaniale! Pojawiłem się więc w najlepszym czasie. – Mówiąc to przeszedłem przez salon, by zająć miejsce na jednym z foteli. – Ethan jeszcze nie pojawił się z moim bagażem. Zajmę sobie czas, dopóki nie dojedzie.

Już się nie odezwała. Nie próbowała się mnie pozbyć, nie szukała wymówek. Po prostu siedziała, wpatrując się w filiżankę przed sobą. Królowa Caroline dopiero po chwili zrozumiała, że moja oferta pomocy nie miała niczego wspólnego z miłym gestem.

Wkrótce w progu stanął mój brat, w towarzystwie narzeczonej, wyraźnie niezadowolonej z mojej obecności.

– Luke? Co ty tu robisz? – Aaron podszedł do mnie, wyciągając dłoń na powitanie. – Nie spodziewałem się, że zjawisz się tu wcześniej niż w czasie ślubu.

– I taki właśnie miałem plan, ale życie jest zbyt krótkie, by nie pozwolić sobie na odrobinę spontaniczności. Spędziłem sporo czasu w Paryżu, mieście miłości. Pobyt tam przypomniał mi o tym, że mój braciszek niebawem bierze ślub i będzie jeszcze bliżej przejęcia władzy niż dotychczas. Swoją drogą, poznałem już twoją wybrankę. – Zerknąłem na nią, by zobaczyć, jak znów piorunuje mnie wzrokiem. – Gratuluję. Z pewnością będziesz tak szczęśliwy, jak ojciec.

Ciężar Korony (Zostanie wydana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz