Harry Potter i Kompulsywne Zbieractwo

54 7 1
                                    

Do tej pory wakacje zawsze mu się dłużyły. Odkąd opuścił mury Hogwartu, a następnie zakończył szkolenie aurorskie, zauważył, że w letnich, gorących miesiącach nawet przestępcom nie chciało się pracować. Ataki na innych były rzadkie, klątwy nie tak groźne, poszukiwania szły łatwiej, bo tropiące psidwaki lepiej wyczuwały smród ludzkiego potu. Począwszy od czerwca zatem aż do końca września, zasadniczo się nudził. Nadrabiał dokumentacje, spotykał się ze znajomymi, czasem wyjeżdżał na jakieś wczasy, gdy Ron prosił go wystarczająco intensywnie...
Teraz natomiast, gdy dostał termin swojego pierwszego zebrania rady pedagogicznej, dni przelatywały mu dosłownie przez palce.
Zaczął od przejrzenia wszystkich dostępnych na rynku podręczników do obrony, by dla każdego roku wybrać odpowiedni. W swoich egzemplarzach pozaznaczał ciekawe fragmenty, wykreślił te, które nie były do niczego potrzebne, zrobił również całą listę tematów, których autorzy nie poruszali. I jak rozumiał, dlaczego mało kto wspominał o eliksirze tojadowym dla wilkołaków, bo wiedza o nim była szerzej omawiana na innych zajęciach, tak brak choćby napomknięcia o niewybaczalnych...
Hermiona stwierdziła, gdy zajrzała do niego któregoś sierpniowego popołudnia, że w końcu wygląda tak jak dekadę wcześniej. W jego oczach ponoć ponownie lśnił błysk, który znała ze szkoły, i jak Potter nie miał bladego pojęcia, o co dokładnie jej chodzi, tak jej nie przerywał, ani tym bardziej nie podważał jej zdania. To mogło skończyć się niechybną katastrofą.
Nie tęsknił za ministerstwem. Nie brakowało mu współpracowników, szefa, Kingsleya, którego widział zdecydowanie za często czy rozpraw. Początkowo bał się tego, owszem, ale te obawy zostały rozwiane wraz z kolejnym pomysłem na zajęcia dodatkowe. Tych miał wciąż za dużo, musiał więc skatalogować, dopasować do roczników, umiejętności, zastanowić, czego jeszcze będzie potrzebował, by je zrealizować. Nie martwił się o fundusze. Nie musiał dostawać wynagrodzenia za nadgodziny, własnego majątku wciąż miał aż nadmiar, bardziej bał się o dostępność sali, czy zainteresowanie tymi zajęciami... Ale na to miał jeszcze czas.
***
– Harry, przestań wydeptywać w dywanie dziurę i weź się za to pakowanie w końcu – syknęła Mionka, doprowadzona na skraj załamania nerwowego. Harry podniósł na nią wzrok, zatrzymał się w miejscu i uśmiechnął przepraszająco.
– Wybacz, po prostu... Cholera, nie wiem, co ze sobą zabrać – mruknął, nim kolejny raz podszedł do szafy. Otwartej na oścież, wywrócej niemal do góry nogami szafy, co trzeba było podkreślić.
– Na pewno nie wszystko na raz. Połowa z tych rzeczy nie jest ci potrzebna nawet w domu, a co dopiero w szkole.– Wywróciła oczami. Machnęła zaraz różdżką od niechcenia, sprawiając, że Hugo zatrzymał się w miejscu, następnie obrócił i kontynuował bieg w kierunku zgoła przeciwnym od stołu.
– Dzięki, mamo! – krzyknął do niej, ani trochę nie zwalniając.
Obecność dwójki dzieci w salonie nie była specjalnie komfortowa, zwłaszcza dla tych wspomnianych. Harry, choć mieszkanie miał duże i przestronne, to zupełnie nie było przystosowane do tego, aby biegały po nim istoty wysokości skrzatów. Wszędzie były ostre krawędzie, rogi, klamki, szkło czy blaty. Potter tym bardziej podziwiał Mionę, że nie dość, że potrafiła skupić się na rozmowie z nim, to jeszcze nieustannie monitorowała własne latorośle i zapobiegała potencjalnym urazom.
– Nie wiem, o czym mówisz – wzruszył ramionami, ruchem dłoni sprawiając, że wieszaki przesuwały się powoli, prezentując swoją zawartość. – To są zwykłe koszule. I bluzki. I spodnie.
– I bluzy, podkoszulki, garnitury, marynarki, krawaty, swetry... Wymieniać dalej? W szkole nauczyciele chodzą głównie w oficjalnych szatach, przecież to jeszcze pamiętasz. Poza tym będziesz mógł przenosić się do siebie kominkiem o każdej porze dnia i nocy.

– Niby tak, ale...

– W ogóle już dawno powinieneś przebrać większość tego i oddać komuś. Przecież połowa ma jeszcze metki. Słyszałeś o świadomym konsumpcjonizmie? Hugo, przestań szarpać siostrę za włosy!
– Ale ona zaczęła!

Under the surface || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz