Rozdział 2

498 17 1
                                    

- J..Jest Na...Naprawdę piękny - powiedziałam jąkając się

- To dobrze - zaśmiał się brunet po czym ruszył w stronę domu

Wypuściłam wstrzymywane powietrze, po czy wzięłam głęboki wdech i ruszyłam za młodym chłopakiem. Gdy weszliśmy do domu usłyszałam głośne szczekanie. Po chwili przed nami pojawił się duży pies rasy doberman, przeniosłam przerażone spojrzenie na bruneta, który stał jak gdyby nigdy nic i opierał się nonszalancko o framugę.

- Ares wracaj! - usłyszałam krzyk

Po chwili zza ściany wyłonił się w cholerę przystojny chłopak był to ciemny blondyn, który na moje oko miał około 177cm. Jego brązowe oczy niczym czekolada były teraz spokojne, na twarzy miał malutki uśmiech, który uformował mu delikatne dołeczki w doliczkach. Ubrany był w czarny przylegający t-shirt, który uwydatniał mu mięsnie i o kurcze widać, że dużo ćwiczył. Z jego bioder luźno zwisały szare dresy z firmy Nike.

- O już jesteście! - zawołał wesoło nieznajomy chłopak

- Jak widać. - wyśmiał go brunet stojący obok mnie

- A ty się nie wymądrzaj tak Nathanku. - sarknął

- No i witamy piękną panią. - powiedział zbliżając się niebezpiecznie blisko mnie, po czym złapał moją dłoń ciągnąć w górę, po to aby ucałować jej wierzch. Puścił moją gorąca dłoń i pocałował tym razem mój policzek. Poczułam jak wkrada się na nie zaczerwienie spowodowane tak bliskim dotykiem. Zapewne wyglądałam już jak pomidor A moje serce zaczęło bić tak szybko, jak nigdy a dłonie zaczęły mi się pocić.

- Cześć - powiedziałam nieśmiało

Chłopak uśmiechnął się szerzej.

- A ty nie miałeś iść przypadkiem z Aresem na spacer? - zwrócił uwagę Nathan, spoglądając na psa, który siedział obok mnie.

Ciemny blondyn spojrzał w końcu na swojego brata i nic nie mówiąc ominął nas.

Nagle za nami drzwi otworzyły się z hukiem. W progu znajdowały się dwie sylwetki. Kobieta była śliczną brunetką o brązowych oczach. Na sobie miała czarną sukienkę sięgającą jej do połowy łydki. Na nogach miała srebrne lakierowane szpilki. Mężczyzna był ciemnym brunetem, z dużym zarostem na żuchwie. Oczy podobne miał jak partnerka były w kolorze brązowym.Ubrany był w białą elegancką koszule oraz czarne garniturowe spodnie.

- Witaj Adele. - powiedział przyjaźnie mężczyzna

- Dzień dobry - odpowiedziałam nieśmiało

I w tym momencie zrobiło się strasznie niezręcznie, ponieważ nikt nie wiedział co powiedzieć. Nagle ciszę przerwał przystojny blondyn, który właśnie wszedł do domu. Chłopak podobnie jak jego bracia był bardzo wysoki oraz podobnie do reszty miał brązowe tęczówki. Ubrany był w czarne dresowe spodenki sięgające do kolana, na górze miał białą luźną koszulę, która była rozpięta, dzięki czemu miałam widok na jego wyrzeźbiony brzuch. Na jego jednej ręce znajdowała się jakaś bransoletka a na szyi cieniutki łańcuszek. Coś na co zwróciłam szczególnie uwagę, to jego czerwone ślady na szyi, które zapewne były od bardzo napigmentowanej szminki, które zostawiła mu jakaś dziewczyna.

Zniechęciło mnie to do niego, ponieważ mogę się założyć, że te ślady zostawiła mu dziewczyna, która była tylko na jeden raz.

- To jest Ethan - przedstawił go mężczyzna

- Miło mi - przywitał się chłopak wyciągając rękę w moim kierunku.

Szybko się otrząsnełam i również wyciągnęłam rękę w jego stronę. Po krótkiej ciszy za nami pojawił się ciemny blondyn z Aresem.

There is hope in tragedy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz