Wstałam rano z budzikiem. John potem poszedł spać na kanapę, więc obudziłam się sama. Nie miałam ochoty wstawać a budzik zadzwonił, bo go nie wyłączyłam na niedzielę. Wiedziałam że po tym nie zasnę. Włączyłam telefon i odruchowo napisałam do Johna. Po chwili się walnęłam w czoło, przecież on tu jest. Wiedziałam to i tak do niego napisałam. Wstałam i ubrałam w jakiś dres, oraz specjalnie w bluzę od Johna. Uczesałam się jeszcze za nim wyszłam z pokoju. Szybko przeszłam koło salonu do kuchni by zrobić sobie herbatę i śniadanie. Minęło sporo czasu zanim kto kolwiek inny wstał. Zanim obudził się John zdążyłam się już wziąć prysznic i się pomalować.
-Hej - powiedział zaspany wchodząc do mojego pokoju.
Jedno oko miał otwarte, a drugie zamknięte. Pierwsze co zrobił to położył się na moim łóżku. Zaśmiałam się, wstałam od biurka i usiadłam obok nie go. Delikatnie zaczęłam go głaskać bo jego głowie i wkładałam palce pomiędzy jego włosy.
-Hej kochanie.
Uwielbiałam mówić do niego pieszczotliwie. Podniósł delikatnie głowę i przeniósł na moje kolana. Byłam wręcz pewna że zaraz znów zaśnie. Siedziałam cicho by mu w tym nie przeszkodzić. Wpatrywałam się a jego gładką twarz. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Idziemy gdzieś?- Powiedział ciszej niż wcześniej.
Wystraszyłam się nagłego dźwięku. Spojrzałam na jego lekko otwarte oczy które się teraz we mnie wpatrywały.
-Czemu nie. Nie znam dobrze jeszcze całego terenu.
-Trudno.
-Ale może tata nas będzie chciał zabrać.
To mogło być bardzo możliwe, wręcz za bardzo. I w tedy by mi też wynagrodził, czas w którym jest ciągle w pracy. Nie otpowiedział mi i smutny spojrzał przed siebie. Z martwiłam się, może chciał mnie gdzieś zabrać we dwoje, może chciał zorganizować randkę. Nie mogłam zignorować jego smutku. Schyliłam się i musnełam go delikatnie ustami w skroń. Odwrócić głowę w moja stronę teraz już z delikatnym uśmiechem. Dalej będąc schylona pocałowałam go teraz w dolną wargę, delikatnie ją podgryzając. Jego dłoń wylonfowała na tyle mojej głowy, przez co nie mogłam za szybko odsunąć się od pocałunku. Mimo to nie przeszkadzało mi to i dalej kontynuowałam. Mogła bym teraz to robić godzinami gakby to było możliwe. Po długim czasie rozłomki z moim chłopakiem brakowało mi jego czułości, oraz tego że ja nikomu nie mogę jej dać. Po chwili on sam odsuną swoje usta od moich. Jego ręką zjechała w dół na moją szyję, była ciepła więc moje ciało przeleciało przyjemny dreszcz.
-Idziemy na ten spacer? -powiedział z nutą, rozbawienia w głosie.
Przekręciłam oczami na jego słowa, po naszym pocałunku. Wzruszyłam ramionami i się wyprostowałam.
-Jasne.
John podniusł się nadal po wolnymi ruchami. Był już ubrany w czarne spodnie i białą bluzę z napisem. Wiedziałam że raczej śniadania nie zjadł. Gdy wstałam z łóżka do torebki wzięłam pieniądze, by mu coś kupić. Po cichu wyszliśmy z domu by nie obudzić taty. Zeszliśmy po schodach klatki schodowej, John nalegał pewne by się jak kolwiek rozbudzić. Pierwsze co chciałam mu pokazać to moją ścieżkę i szkołę. Chwyciłam go za rękę i zaczełam mu wszytko opowiadać, jak jeszcze szliśmy kawałek po mojej dzielnicy. Wspomniałam też że go zaprowadzę na boisko i pod piekarnię. W między czasie rozmawialiśmy o wszystkim. O naszych wspólnych znajomych, kiedyś k sąsiadach. Wspominaliśmy też jak przychodził kiedyś oglądać ze mną filmy. Oboje przez to staliśmy się trochę smutni. Tęskniliśmy za starym trybem życia, jak byliśmy blisko i chodziliśmy do tej samej szkoły. Podeszliśmy po chwili przed szkołę. Kiedy nie było koło niej żadnego ucznia, wydawała się na straszną i pustą. Dawno też nie była odnawiana jeżeli kiedy kolwiek była.
-Kiedy są tu ludzie, wygląda weselej.
-Mam nadzieję, cieszę się że nasza szkoła to nie ponury kloc.
Za śmialiśmy się. Nie poprawiłam go że niestety to nie jest nasza szkoła, bo dalej czułam się jej częścią. Klepnełam go delikatnie w ramię.
-Spadaj. Twoja szkoła to jest zimny kwadrat.
-Zimny kwadrat? - powtórzył z rozbawieniem- prędzej brudna krowa.
-Racja, jest za blisko krów.
-Po co oni ją wybudowali koło pastwiska?
-Myślałam że będzie bliżej świn. Jak wszyscy uczniowe w tej szkole.
-No weź, nie jestem Świnią.
-Jak jesz to czasami jesteś.
Otworzył delikatnie usta, zmarszczył brwi i zaczą szybciej mrugać na moją wypowiedź. Udawał oburzonego. Uśmiechnęłam się do niego wrednie. W tedy puścił moją dłoń położył ręce na moich biodrach i przyciągną mnie gwałtownie do niego. Byłam teraz odwrócona plecami, zaczą mnie gilgotać przy tym trzymając mnie tak żebym nie mogła się wyszarpać. Śmiałam się głośno. Pomimo wczorajszej sytuacji nie bałam się tego ani nie odczuwałam jakiej kolwiek paniki, że nie mogę się uwolnić. Przy Johnie czułam się bezpieczna, nawet jak by mnie gilgotał do śmierci.
-P-przestań! - wydusiłam śmiejąc się.
-To od chrumkaj to.
Śmiałam się, przez jego gilgotanie a nie przez jego suchara.
-Widzę że wyszedł mi żart.
-Spadaj! Puść już!
Przestał mnie gilgotać ale mnie nie puścił. Wiedziałam że zaraz zacznie się nowa seria gilgotek. Więc dałam susa w dół, nie spodziewał się tego dlatego łatwo było to zrobić. Szybko podreptalam i się po chwili wyprostowałam. Odwruciłam się w jego stronę i wiedziałam co się zaraz stanie. Odbędzie się wielka gonitwa. Uśmiechnęłam się w jego stronę gotowa do biegu.
-Wiesz co teraz się stanie.
Kiwnełam tylko głową. Odwruciłam się i zaczęłam biec w przeciwną stronę. Słyszałam jego kroki więc odrazu zacza robić to samo. Pobiegłam w stronę mojej druszli, ale skręciłam na pasarz handlowy gdzie łatwiej będzie mi go zgubić. Nie umiałam biec w nieskończoność, dlatego bardzo by mi to ułatwiło. John był odemnie szybszy i sprawniejszy. Moja kondycja mnie zaskoczyła i przebigalam, wszytkie sklepy. Ale z moim szczęściem musiałam na kogoś wpaść. Prawie bym się wywróciła, ale osoba na którą wpadłam mnie złapałam. Podniosłam głowę do góry i zamarłam. Andrew! John zatrzymał się przy mnie i nie obdarzył miłym spojrzeniem chłopaka. Co on tu tak robił. Nie powininen być na komisariacie co kolwiek? Pomógł mi utrzymać równowagę i mnie puścił. Wszyscy milczeliśmy, byłam w szoku. Nie spodziewałam się że go spotkam. Cofnęłam się by być bliżej Johna a on położył ręką na moim ramieniu.
-Co ty tu tak robisz? - przerwał ciszę.
-Stoje.- odpowiedział sucho.
-Nie powinieneś siedzieć teraz nie wiem za jakimi kolwiek kratkami?
Milczałam. Miałam jakąś blokade i nie mogłam się odezwać. Patrzyłam na oczy Andrewa który tego nie odwzajemniał. Nie mogłam wyczytać z nich żadnej emocji.
-Mam dobrych prawników.
-Super. - powiedział równie oschło jak nasz rozmówca
Andrew spojrzał na mnie. Drgnęłam ale przez tą rękę i bliskość Johna czułam się bezpieczniej. Nadal nie mogłam nic wyczytać z jego oczu, ale gdy on spojrzał w moje odrazu odwruciłam wzrok. Czułam się taka bez silna. Bałam się chociaż powinnam go teraz o krzyczeć i dać mu z plaskacza. Wydawało mi się że chyba sam nadstwaił delisktnke policzek by to zrobić.
-Przepraszam. -powiedział cicho po czym odszedł. Oboje się zdziwiliśmy. Spojrzaliśmy po sobie z Johnem bo to krótkie słowo wydawało się szczere. Chcoiaz nie miałam pojęcie co o tym myśleć. Przytulił mnie a ja się schowałam w jego ramionach. A następnie poszliśmy do otwartej cukierni. Andrew zepsuł nam trochę chumory więc nie było teraz tak wesoło.Był już wieczór i na samą myśl że będę musiała iść jutro do szkoły zrobiło mi się niedobrze. Wiedziałam że na korytarzach będę widzieć Andrewa i jego znajomych. Przykryłam się kocem czekając na Johna. Siedziałam wygodnie opierając się o poduchy kanapy. Poszedł do toalety przed oglądaniem filmu. On zawsze musiał wybierać filmy, bo podobno najbardziej się zna. Nie zabierałam mu tej frajdy bo zazwyczaj wybiera nprawdę dobre te filmy. Chwile się zastanowiłam i przypomniałam sobie ze John rano był smutny, z nie wiadomej przyczyny. Momentalnie przeszła mnie troska i chęć pocieszenia go. Chociaż się wydawało że już nie jest smutny.
❃.✮:▹ ◃:✮.❃❃.✮:▹ ◃:✮.❃❃.✮:▹ ◃:✮.❃
Bardzo dziękuję za przeczytanie! W Akutalnej sytuacji postaram się wstawiać rozdziały co dwa lub trzy dni. Czasami wstawię dwa naraz jak mi się uda.
Dziekuje ponownie za przeczytanie i bardzo dziękuję za cierpliwość.
Błedy będę poprawiac wieczorem 😘
❃.✮:▹ ◃:✮.❃❃.✮:▹ ◃:✮.❃❃.✮:▹ ◃:✮.❃
CZYTASZ
A distant vow
RomanceMłoda dziewczyna wyprowadza się do innego i większego miasta, przez zmianę pracy ojca. Musi zostawić przyjaciół oraz chłopaka w swoim małym miasteczku. Bardzo ciężko to przeżyła i ostatnie tygodnie spędzała tylko z chłopakiem i przyjaciółmi. Kiedy n...