Cześć 4 - Kieł urósł!!!

4 1 0
                                    

Witajcie! To ja Kieł. Niedawno zostałem podopiecznym! Mam na imię Ciemne ucho. Biały blask powiedziała że wyrosnę na odważnego walczącego. Wataha powoli zaczęła mnie akceptować, chociaż nie wiem dlaczego...Mój ojciec mnie nienawidzi.. Też nie wiem dlaczego! (Ciemne ucho zapomniało wszystko z czasów  wilczątka)

Wstałem. Poczułem lekkie szturchnięcie
-Hej! Ciemne ucho, obudziłeś się! Dzisiaj idziemy do jaskini waleczności!
Wstałem i spojrzałem na przyjaciółkę, była to podekscytowana różane ucho która mało nie eksplodowała z dumy i szczęścia
-To świetnie! Jestem gotowy na pierwszy trening.
Odpowiedziałem z uśmiechem
-mhm!
Różane ucho promiennie mruknęła i wyszliśmy z jamy przeznaczonych dla podopiecznych. Po chwili poszedł do mnie ostre ucho
-I co? Idiota idzie na trening?
Posmutniałem..nie jestem zbyt odporny na takie teksty. Różane ucho wybuchło i zawarczała
-zamknij się! Zostaw go w spokoju!
Ostre ucho się zasmiało i odpowidział
-jeszcze wrócę, "frajerze"
Uśmiechnął się złośliwie i poszedł do części jaskini waleczności.
-... Dzięki za pomoc.
Powiedziałem z uśmiechem
-nie ma za co Ciemne ucho!
Zmrużyłem oczy lecz poszedłem z  różanym uchem do jaskini waleczności na trening. Byli tam ostre ucho, wiśniowe ucho, i brylantowe ucho. Czyli wszyscy uczniowie w naszej watasze. oczywiście licząc w to mnie i różane ucho. Przerwałem zachwycenie gdy błękitna pieśń odezwała się chłodnym głosem
-dzisiaj kolejny trening. Dla niektórych pierwszy, lecz mało mnie to obchodzi.
Moja wataha jest okropnie surowa.. Wiecie. To pewnie przez sytuację z brakiem zwierzyny...
-Dzisiaj wyjątkowo zamiast ćwiczyć tu, wyjdziemy na zewnątrz.
Powiedziała błękitna pieśń. Po chwili wyszliśmy z obozu.. Była straszna śnieżyca: podmuch był mocny, ledwo co ustałem w miejscu. Spojrzałem na różane ucho, trzęsła się cała z zimna; podeszłem i okryłem ją moim ogonem.
-lepiej? Nie wiem po co nas tu przyprowadziła.. -powiedziałem
Wiśniowe ucho na mnie spojrzała
-tak.. Dziękuję! Też nie wiem po co, tu nie da się kroku postawić!
Nagle zorientowaliśmy się że błękitna pieśń i reszta podopiecznych.. Znikli!
-chwila, gdzie oni są?- spojrzałem na różane ucho
-nie wiem..lepiej wracajmy..- odrzekła
-ale nie wiem gdzie droga powrotna! W tej śnieżycy nic nie widać! - rozejrzałem się dookoła i ujrzałem marny las z krzakami, było tam trochę wilgotno ale to było jedyne schronienie które zobaczyłem.
-chodź! Widzę jakieś miejsce do schronienia przed zimnem.. -
ruszyliśmy w stronę krzaków. Weszliśmy i różane ucho padło na ziemię
-wszystko dobrze? -zapytałem zestresowany
-tak.. Poprostu nie jestem odporna na takie z-zimno.. - powiedziała i skuliła się jak bezbronne wilczątko. Położyłem się koło nie kładąc mój ogon na niej by bardziej ją rozgrzać. Poczułem jak wtuliła się we mnie bardziej. Spojrzeliśmy sobie w oczy i zrozumieliśmy.

WATAHA - Przeznaczenie KłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz