Rozdział 5

4 0 0
                                    

Szczęśliwego nowego roku
Wyszłam czym prędzej z szkoły nie zważając uwagi na pytania Nicole, Nathaniela i Christophera gdzie idę.

Na parkingu byłam po małej kłotni z woźną, na jej szczęście obeszło się bez krwi.

-Co tak długo?- zapytał mnie Grayson gdy weszłam do jego czarnego suv'a najpewniej z pracy dostał on nie lubił takich aut.-Woźna o życie walczyła, o co cho?-wolałam wiedzieć wcześniej niż uciekać z fizyki i angielskiego.-Moi ludzie porwali kogoś zamieszanego w sprawę Mirandy, obawiamy się że zna nas gdyż jest to ktoś wysoko postawiony w Chicagowskiej mafi potrzebujemy nowej twarzy po prostu go zastraszysz powiesz coś. Hannah mówiła mi że kiedyś chodziłaś na zajęcia teatralne i dostałaś główną role. A J jeszcze mam pytanie?-Greyson mówił a ja starałam się słuchać ale moje uszy są odporne na idiotów.-Czemu nie zagrałaś tej roli w końcu, pytałem mamy ale ona powiedziała że nie było wtedy cię tam?- Zapytał chłopak domyślam się że nie spodziewa się takiej odpowiedzi jaką usłyszy.- Wyjebałam jakiemuś chłopakowi bo obrażał moją mamę.

Dojechaliśmy. W końcu bo nie chciało mi się więcej słuchać Grayson'a, który prawił mi kazania na to że nie mogę każdemu dawać wpierdolu gdy coś mi się nie spodoba

Przebrałam się w czarne jeansy i tego samego koloru t-shirt z napisem „nirvana". Szczerze bałam się, ale gdy jakiś chłopak tłumaczył co mam zrobić uświadomiłam sobie jakie to łatwe, nie jednak w chuj trudne, za bardzo skomplikowane jak na mózg takiej odklejki jak ja

Krok pierwszy wdech i wydech, wchodzę, nie jednak nie nie dam rady

Dasz radę Stella

Wdech i wydech

Wdech i wydech

Wdech i wydech

Dasz radę

Boje się, ale to normalne

Wdech i wydech

Wchodzę

Chwytam za klamkę i otwieram drzwi do ciemnego pomieszczenia i od razu po zamknięciu drzwi ruszam do okna. Szybkim ruchem odsłaniam zasłonę

-Co do kurwy!- krzyczy chłopak siedzący na krześle.-Kim ty jesteś?-pyta, nie odpowiadam

Postanowiłam powiedzieć coś

-słuchaj mnie.-powiedziałam

-Mam dla ciebie propozycje a raczej wybór-mówiłam dalej

Albo powiesz co wiesz o Mirandzie Jones albo umrzesz- zaśmiałem się. Dobra boje się siebie

Chłopak szybko rozglądał się w wokół bal się, tak jak ja

-słuchaj mnie!- Krzyk, krzyk należał do mnie

-witaj w piekle- uśmiech z mojej stromy jeszcze bardziej go przeraził

-Ja jestem diabłem a ty zwykłym nerwusem- ciągnęłam dalej

Chłopak krzyczał prosząc o pomoc zaśmiałem się bo w jakimś horrorze widziałam że to mogło jeszcze bardziej go przestraszyć

-twoje krzyki są warte nic-Mówiłam- Mój szept jest warty twoje życie-po tym zdaniu zaczęłam się śmiać jak opętana, gdybym siedziała na jego miejscu powiedziałabym wszystko byle by żyć, bałabym się siebie.

Kazali mi wyjść

Po co

Tu chodziło o moją mamę

Chciałam wiedzieć czy żyje

A jeśli nie...

Życie nie miałoby sensu

Miranda

Wszystko mnie bolało zaczynając od głowy kończąc na stopach. Czego ode mnie chcieli, co ze Stellą, kto to zrobił? Te wszystkie pytania były i nie chciały uciec z mojej głowy. Zobaczyłam małą szparę więc przeczołgałam się do niej by podsłuchać i zobaczyć co się działo za ścianą.

-Jakaś baba mu groziła potrzebujemy jej u nas, znasz ją?-starszy z facetów pokazał zdjęcie dziewczyny na telefonie, po paru szybkich chwilach przyglądaniu się zdjęciu zorientowałam się że to Stella.

Nie miałam już sił...

Zasnęłam...

Stella

Po około godzinie nadal Grayson i jeszcze  dwóch chłopaków dalej siedziało w pomieszczeniu razem z tym kolesiem który ponoć wiedział coś o mojej mamie

Strzał

Kurwa mać Grayson, przecież on tam jest, może i nie lubię go ale mogę się martwić

Kolejny strzał

Wstałam i postanowiłam wejść do tego pomieszczenia, chwyciłam za klamkę by wejść do pomieszczenia. Mam tylko nadzieje że drzwi nie są zakluczone

Trzeci strzał

OTWARTE weszłam i kolejny strzał

Grayson

Stella, spojrzałem na szatynkę a na ramieniu widniała czerwona plama.

-Zadzwońcie po pogotowie-krzyczę w stronę Natalie która stanęła w drzwiach i zasłaniała ręką usta.

-Jeden nie żyje a druga jest jeszcze przytomna.-mówię gdy zielonooka wyciąga telefon z kieszeni.

-Dzień dobry tu sierżant Natalie Cruz z Chicagowskiej policji mamy tutaj ranę postrzałową napastnik uciekł, jedna osoba nie żyje.- Kurwa myślałem że wszystko mam pod kontrolą jak oni się o tym dowiedzieli wiem tylko że Miranda żyje.

Karetka przyjechała po około piętnastu minutach choć dla mnie stanowiły nieskończoność. Żyła gdy przyjechało pogotowie.

Nicole

-Dobra to za miesiąc wyjeżdżamy więc macie być gotowi i nie zapomnicie bo zapewne będę gadać o tym co chwile.-mówię do dwóch blondynów choć wiem ż musze powtórzyć to Stelli i Evanowi. Mam dość dużo do opowiedzenia co będziemy robić a wiem że na sto procent chłopacy zapomną.

Czuje wibracje w kieszeni kurtki która była jedyną czarną rzeczą w moim outficie przez co tworzyła przepiękny kontrast. Wiadomość była od Grayson'a

Grayson:jadę z Stellą do szpitala pojedziesz do niej i przewieziesz mi coś do ubrania, napisałem do Hannah więc oba coś uszykuje.

Ja:ja prawka nie mam, ale mogę przyjechać z naszym przyjacielem.

-Stella jedzie do szpitala.-mówię a Chris i Nataniel stają jak wryci

-Japierdole co tym razem ostatnio jak usłyszałem że pojechała do szpitala powiedzieli mi że wyjebałam się na treningu i miała złamaną kość z przemieszczeniem a to tylko dla tego że uciekała przed jakimś bachorem.-Chris wiedział o niej praktycznie wszystko do piętnastego roku życia byli praktycznie nierozłączni, na początku liceum gdy nam o nich opowiadał zazdrościłam mu tej przyjaźni. Teraz wiem że tak naprawdę wtedy zaczynał za nią tęsknić. Albo kiedyś chciała skoczyć na trampolinie i upaść na plecy ale coś nie wyszło i se zajebała kolanem o nos i leciała jej krew.- ciągną Chris co powoli mnie wkurwiało

I jak podobał się rozdział?
Jeśli tak możesz zostawić gwiazdkę i komentarz będzie mnie to bardzo motywowało
Przepraszam za małe spóźnienie widzimy się za dwa tygodnie 

I fell in love with hateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz