Rozdział 6

4 0 0
                                    

Miranda

Obudziłam się. Bolały mnie mocno nogi przez co dotknęłam je, zobaczyłam że są trochę pocięte.

-Japierdole czy ten chuj ją postrzelił?-spytał się jeden  facet a ja po tych słowach skierowałam się do dziury w ścianie by coś zobaczyć. Ten co mówił to był ten starszy, miał na sobie bardzo dopasowany garniak w kolorze czarnym niestety nie widziałam jego twarzy. Obok niego stał inny wyglądał na jego syna Nikt nadal nie zauważył dziury w ścianie.-Z tego co wiem żyje.-Miałam tylko jedno pytanie-kogo postrzelili

-Chłopak nie żyje.-mówi zadowolony nastolatek.-Postrzeliłeś kogoś jeszcze?- młodszy z chłopaków który wyglądał na wiek Stelli. nastolatek z szczęśliwego wszedł w lekko przerażonego a dwóch facetów mogli wyglądać nawet na ojca i syna nadal na twarzy mieli poker face.

Oboje bez słowa nagle skierowali się do drzwi innego pokoju

Strzał

Stella

W szpitalu leżałam niecały miesiąc ale bez operacji się nie obyło. Już jutro pierwszy dzień października a to oznaczało że wielkimi krokami zbliżają się zawody łucznicze w których bałam się że nie wystartuje i... grzyby. Z mamą miałyśmy zwyczaj że co roku na pierwszego października jeśli była pogoda jeździłyśmy na grzyby a potem tak co tydzień do czasu większych przymrozków.

Dopiero teraz zorientowałam się że przejechałam wjazd na parking. Japierdole zajebista jestem.

W końcu udało mi się znaleść na parkingu i wysiąść z auta. Skierowałam się do naszej miejscówki pod schodami gdzie zobaczyłam Nicole Nataniel'a i Chrisa. Chłopaki kłócili się o to, który model samochodu jest lepszy a Nicole malowała paznokcie.
-Hej wszystkim.- witam się a wszyscy na raz patrzą na mnie.-hejka kochana.- Nicole podchodzi do mnie i przytula, jakoś nigdy nie lubiłam takich przywitań, robiłam je tylko z mamą, ale nie sprawiało mi to problemu. -coś nie tak?- pyta po zobaczeniu mojej miny.- Mama mnie tylko tak przytulała.-Nawet nie zauważyłam że mój głos zadrżał.-Ohh, przepraszam.- Było widać że Mills było przykro.

Cały dzień miną spokojnie i już nawet myślałam by zaprosić Nicole na moje zawody ale po tym jak przypomniałam sobie jakie relacje ma z Graysonie, powiedziałam że nie teraz, spytam się go.

-To już za tydzień, jejusiu ale się jaram!-mówi że prawie piskiem Blondynka która po raz setny mówiła o naszym wyjeździe sama się na niego dość mocno cieszyłam, jak każdy z naszej paczki, ale chyba Mills najbardziej.-Czekaj czekaj to za tydzień?-pytam-tak a co?- Odpowaiada-Kurwa mam wtedy zawody ale No cóż do twoich dziadków rzadko kiedy mogę pojechać a zawody są co miesiąc.

-Witam moją ulubiona przyszywaną siostrę!- Rzuca w moją stronę Grayson
-Co zamierzasz dziś porabiać?-zapytał gdy zdjęłam swoją kurtkę „Chicago fire", uwielbiałam ten serial, i za każdym razem śmiałyśmy się z mamą z tego że ja mam imię jak nasza ulubiona aktorka w serialu a ona na żywo.-Zależy od sytuacji jeśli coś z mamą to nic, a jeśli cokolwiek innego to chyba będę się pakować.- mówię mu po czym kieruje się do schodów by znaleść się już w moim królestwie.

Nieznany: -/.—/—-/.—-/.-//.../—../-.-/—-/.-../.-//—-//..—-/——-/

Kod morsa, to przyszło mi do głowy jako pierwsze, drugie to by zawołać Grayson'a, postanowiłam najpierw zawołać chłopaka a potem zacząć rozszyfrować wiadomość.
-Kurwa Stella co jest?-pyta Vargas gdy z hukiem wbiega do mnie do pokoju.- Dostałam wiadomość jej znaczenie to:
T W O J A S Z K O L A O 2 0.-przetłumaczyłam chłopakowi po czym on chwycił telefon skierował się do wyjścia i zadzwonił do kogoś.

Postanowiłam się spakować ale dałam rady więc chwyciłam po książkę „Ania z zielonego wzgórza" i starałam się czytać. Nie wyszło. spojrzałam się na zegarek koło mojego łóżka pokazywał godzinę 18.25, o co chodziło z tą dwudziestą pod szkołą miałam w głowie dość sporo pytań ma żadne odpowiedzi. Grayson od czasu wiadomości siedzi w swoim pokoju pod telefonem. Usłyszałam ciche pukanie tylko cztery osoby pukały mi do pokoju: Gosposia, Hannah, tata (ale to raz na ruski rok) i Grayson. Po moim pozwoleniu wejścia okazało się że była to czwarta opcja.

-Choć jedziemy pod szkołę po drodze ci wszystko wyjaśnię- wszedł i wyszedł lekko trzaskając drzwi to dopiero kultura.

-Jedziemy?-zapytał gdy zeszłam na parter.- Już idę-wyszłam w pośpiechu prawie zapominając kurtki z wieszaka.

-Pasy, a dalej to tak zaparkujemy na innej ulicy a ciebie odstawimy trochę wcześniej na innej ulicy, dam ci słuchawkę i powiem ci przez nią kiedy masz iść na parking szkoły ja będę siedział z Natalie w budce ochroniarza więc jeśli coś jesteśmy gotowi do wejścia nie wchodź do środka szkoły i to chyba tyle.-powiedział po czym dał mi słuchawkę a następnie po paru minutach wysiadłam z auta by zaczekać na znak Grayson'a.

Mam nadzieje że rozdział się podoba możecie zostawić gwiazdkę lub komentarz będzie mnie to motywowało do dalszego pisania:))

Jak narazie robię przerwę w pisaniu dozobaczenia  za niedługo

I fell in love with hateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz