Rozdział 12

18 2 0
                                    

Joy udała się do pracy jak na autopilocie kolejnego już z rzędu dnia. Nie liczyła ile dni już spędziła bez wolnego. Wiedziała, że to zamieszanie potrwa jeszcze do pokazu, a potem będą mieli chwilę wytchnienia. Może uda jej się wynegocjować kilka dni wolnego z Clayem. Zazwyczaj po udanych pokazach miał wyśmienity nastrój i potrafił zgodzić się na cokolwiek byleby zniknąć mu z oczu i nie zakłócać stanu euforii. O ile, rzecz jasna, pokaz będzie udany. Poziom kontrowersyjności był tym razem wyjątkowo wysoki.

Brunetka chwilami zastanawiała się czy taki był cel Luciano. Wybić się wzbudzając wszelkie możliwe kontrowersje czy owe kontrowersje wynikały kompletnie przypadkowo z różnych czynników i sytuacji. Dodatkowo w żaden sposób ich nie niwelowano.

Od kiedy wkradły się z Mac do pracowni Theo, Clarke ciągle nie potrafiła załapać myśli przewodniej pokazu. Pogrzebowa wersja sukni ślubnej? Po co? Co ma wspólnego jedno wydarzenie z drugim? Może chodziło o aspekt modowy, pomyślała. Jako tako kreacje ślubne były bardzo wymyślne i ładne, więc stworzenie ich czarnych, posępnych wersji mogło być ciekawe. Gdyby tylko ta nowa koncepcja nie szła w parze z uprzednio zamordowaną Lisą, byłoby znacznie lepiej.

Jak zareaguje na coś takiego Rebecca? Czy Joy powinna ją ostrzec, co się szykuje? Z prawnego punktu widzenia nie mogła tego zrobić. Razem z umową o pracę podpisywała również umowę dotyczącą poufności. Gdyby czysto potencjalnie Lisa wytoczyła Luciano proces, a informacje o pokazie uzyskałaby od niej, mogłaby mieć spore problemy. W sądzie z prawnikami domu mody. Firma miała rzekomo jeden z lepszych działów prawnych w Nowym Jorku. Tak głosiły plotki, bo Joy nie znała się na prawie, a jeszcze mniej wiedziała o nowojorskiej palestrze. Równie dobrze ktoś mógłby ją zapytać o odległość Ziemi od Słońca. Mogłaby powiedzieć równie mało na oba te tematy.

W firmie zastała sporych rozmiarów grupkę pracowników zbierających się w holu przy rzutniku. Na jednej ze ścian znajdował się ogromny biały pulpit. Zazwyczaj wyświetlano tam okładki nowych magazynów lub zdjęcia z sesji albo filmy modowe. Te ostatnie były bardzo specyficzne. Joy nigdy nie potrafiła zrozumieć ich idei poza oczywistym faktem pokazania ubrań w ruchu. Tyle że zazwyczaj ten ruch był dziwny, spowolniony albo zakładał kompletnie niezrozumiały taniec, a że poza obrazem i muzyką nic nie mówiono ani nie napisano, zamysł artystyczny pozostawał tajemnicą. Takie zdanie przynajmniej ona odnosiła za każdym razem, oglądając nowy filmik.

W każdym razie, tym razem owe zbiorowisko przy pulpicie nie było normalne. Zauważyła, że grupa powiększała się z każdą chwilą w tempie wykładniczym. Czyżby zwołano jakieś obowiązkowe spotkanie? Możliwe. Szczerze mówiąc, spóźniła się do pracy jakieś pół godziny, ale to dlatego że zamiast wstać wyłączyła budzik i postanowiła jeszcze chwilę poleżeć w łóżku. W efekcie nie miała szans zdążyć na czas do pracy, chociaż zbierała się w rekordowo szybkim tempie. Jednak tym razem wcale nie czuła się nerwowo z powodu spóźnienia. Przez to całe zamieszanie spędzała w firmie zdecydowanie za dużo czasu, więc czuła się usprawiedliwiona za te kilkanaście minut.

- Hej, wiesz może co się tutaj dzieje?- zapytała Joy pierwszą lepszą napotkaną osobę. Kobieta była nieco od niej młodsza, a w ubranych przez nią szpilkach miała na pewno z metr osiemdziesiąt pięć. Była modelką jak nic. Wysoka, z wyraźną talią i długimi nogami, bardzo szczupła.

- Chcą nam pokazać zamysł na nowy pokaz. Coś takiego mówili. Kazali wszystkim przerwać wszelkie czynności i przyjść. Co wymyślił projektant? Nie mam pojęcia.

Brunetka podziękowała jej za tę informację. Tamta odpowiedziała uprzejmym uśmiechem i ponownie odwróciła się w kierunku pulpitu. Czyli taka prezentacja ich czekała. Joy miała mieszane odczucia co do tego pokazu i show, które niewątpliwie zaraz się przed nimi ukaże. W Luciano nie istniało coś takiego jak zwykła prezentacja.

Projektant Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz