Prolog

1.2K 17 0
                                    



■■■■■■3 Lata wcześniej■■■■■■■■■■

- Elizabeth Vincent prosi cię do gabinetu.- odezwał się Will, który zajrzał do mojej sypialni.

Bardzo dawno nie słyszałam tych słów. Wiec lekko się zestresowałam ale zgodnie z poleceniami najstarszego brata ruszyłam w stronę skrzydła pracowniczego.

- Tak jasne przekażę, pojawimy się tam jak najszybciej się da- usłyszałam głos Vincenta, który rozmawiał z kimś przez telefon. Zapukałam delikatnie do drzwi.
- Wejdź proszę- weszłam do środka a Brat wskazał mi fotel stojący naprzeciwko tego w którym sam zazwyczaj zasiadał. Usiadłam posłusznie na krześle i spojrzałam na brata.

- przed chwilą dzwonili do mnie ze szpitala, twoje przyjaciółka Abigail miała wypadek, jechała samochodem razem ze swoimi rodzicami i córeczką, wjechał w nich pijany kierowca- zaczął a ja w sekundę poczułam jak moje mięśnie się spinają.

Abigail w wieku 19 lat urodziła córeczkę, Gabrielę. Pamiętam ,że byłam pierwszą osobą, która dowiedziała się, że dziewczyna jest w ciąży. Bardzo dużo jej pomagałam, przez co dziewczynka która urodziła się dokładnie 13.04 była dla mnie trochę jak córeczka.

- Co z nią?- tylko to zdołałam z siebie wyrzucić

- cóż nie dostałem szczegółowych informacji, ale twoja przyjaciółka chciała żebyś przyjechała do szpitala- odpowiedział

- mogę cię tam zawieźć nawet teraz- dodał na co ja tylko lekko pokiwałam głową i razem z bratem jak najszybciej opuściliśmy gabinet by prawie że biegiem dostać się do garażu.

Droga do szpitala dojechaliśmy w niecałe 20 minut łamiąc wszystkie ograniczenia prędkości.

Jako pierwsza wbiegłam na izbę przyjęć

- szukam Abigail May- powiedziałam do drobnej recepcjonistki

- sala 254 drugie piętro oddział Intensywnej terapii- odpowiedziała a ja biegiem ruszyłam po schodach. Wpadłam na oddział zakładając na szybko przejętą od pielęgniarki odzież ochronną.

Gdy znalazłam odpowiedni pokój wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam delikatnie klamkę.

Nie ma słów żeby opisać to co wtedy poczułam.

Moja najlepsza przyjaciółka leżała podpięta do maski tlenowej i wielu innych urządzeń zaraz obok niej stało niewielkie łóżeczko w którym smacznie spała sobie Gabby.

- Hey, usiądź proszę koło mnie- odezwała się dziewczyna, posłusznie usiadłam na krześle koło łóżka.

- Nie przerywaj mi teraz proszę bo muszę ci coś powiedzieć- dodała, ledwo mogła mówić, ten widok bardzo mnie bolał, cały czas walczyłam ze łzami, które napłynęły mi do oczu.

- Posłuchaj mnie nigdy nie powiedziałam ci kto jest ojcem Gabby bo po prostu się bałam, Pamiętasz jak ty z Jay'em się rozstaliście?- zapytała a ja tylko pokiwałam głową bo nie mogłam nic powiedzieć

- wtedy przespaliśmy się ze sobą, to była jednorazowa sytuacja, potem okazało się, że jestem w ciąży- mówiła co jakiś czas kaszląc,

- Ty byłaś dla mnie zawsze najlepszą przyjaciółką i nie powiedziałam ci o tym bo nie chciałam psuć naszej relacji, ale teraz jest czas na powiedzenie sobie prawdy- teraz już nie kontrolowałam potoku łez który teraz płynął po moich policzkach.

- Moi rodzice nie żyją, a mi też dużo nie zostało, mam uszkodzone jelita i wątrobę oraz rozległy krwotok wewnętrzny, którego nie da się już opanować. Chciałabym żebyś zajęła się Gabby jesteś jej jedyną rodziną, wiem że dużo od ciebie wymagam ale proszę zrób to dla mnie, Opieka społeczna już wie, że to ty staniesz się jej rodziną zastępczą- to był dla mnie szok, płakałam, moje ciało drżało a ja jedynie pokiwałam głową.

- Daj mi ją jeszcze na chwile na ręce , chce się z nią pożegnać.- jak powiedziała tak zrobiłam podeszłam do łóżeczka i wyciągnęłam z niego 6 miesięczną dziewczynkę, która jak na zawołanie zaczęła płakać i podałam ją przyjaciółce.

- Pamiętaj, że mamusia cię bardzo kocha i będzie na ciebie tam z góry patrzeć- powiedziała całując dziewczynkę w czoło

- Dziękuję, Dziękuję ci za wszystko Elizabeth- dodała a maszyny do, których była podłączona zaczęły niemiłosiernie głośno pikać dając znak lekarzom ,że coś zdecydowanie jest nie tak.

Ze łzami w oczach i z dzieckiem na rękach zostałam zmuszona do opuszczenia sali. Na korytarzu czekał na mnie cierpliwie Vincent, który jak tylko mnie zauważył to mocno mnie przytulił i pocałował w czubek głowy.

- wszystko będzie dobrze, zobaczysz- powiedział biorąc ode mnie dziewczynkę która przyglądała mu się z fascynacją i lekkim strachem. 

rodzina monet Diament ○●Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz