pamiątka

116 5 12
                                    

Długo zastanawiałam się, czy umieścić nową postać w tej historii. Stwierdziłam, że jednak to zrobię. Zobaczymy jak to będzie dalej 🫣

______________________________

Wróciła do domu. Po drodze do sypialni zaszła jeszcze do kuchni, wyciągnęła z barku czerwone wino. Usiadła przy wielkim stole i nalała sobie do kieliszka. Opróżniła go za jednym zamachem, tak jak kolejne trzy.

Dookoła panowała idealna cisza. Czekała na Ominisa bardzo długo, ale ten się nie pojawił. Zrezygnowana chwiejnym krokiem udała się do sypialni. Była pusta. Szczerze? Ucieszyła się z tego.

Niedługo później zaczęła żałować, że sięgnęła po alkohol. W końcu jutro musiała iść do pracy. Skierowała się w stronę sypialni Ominisa, żeby sprawdzić czy przyjaciel w końcu wrócił. Weszła po cichu. Tam również nikogo nie było. Westchnęła i położyła się na jego łóżku. Zasnęła.

Obudziła się z pulsującym bólem głowy. Gdy się zorientowała gdzie jest, pisnęła i spojrzała na zegarek. Wybiegła z jego sypialni kierując się do swojej. Tak bardzo modliła się w myślach, żeby Marvolo nie wrócił na noc. Miała szczęście. Z racji swojego złego samopoczucia postanowiła wziąć wolne.

Wzięła prysznic i zeszła na dół, aby coś zjeść. Zrobiła herbatę i usiadła przy stole. W tym samym momencie Ominis wszedł do domu.

- Dopiero wróciłeś? - zapytała.

- Cassie. - podszedł do niej. - Jest tu ktoś jeszcze?

- Nie? - odparła cicho. Chłopak był zdenerwowany.

- Musisz iść ze mną do Sebastiana, natychmiast.

- Nie sądzę, żebym była wam potrzebna. Sebastian jest na mnie wściekły...

Ominis walnął dłonią w stół, na co dziewczyna aż podskoczyła ze strachu.

- Przestań myśleć tylko o sobie. - powiedział przez zaciśnięte zęby. - Musisz mi pomóc.

Wpatrywała się w niego z szokiem wypisanym na twarzy. Nie mówiąc już nic, zrobiła to o co poprosił.

                                            ***

Niedługo później stali w nieznanej jej miejscowości. Byli daleko od domu. Cassie nie pytała o nic, pozwoliła aby chłopak ją kierował. Na skraju lasu stała dość duża chatka. Stanęli przed wejściem. Drzwi otworzyła im starsza pani z uśmiechem wypisanym na twarzy. Weszli do środka. Sebastian przywitał ją lekkim uśmiechem.

- Czemu tu jesteśmy? - zapytała zdezorientowana.

Sebastian podszedł do niej i w tej chwili poprowadził ją wzrokiem na małego chłopca, który bawił się cichutko na podłodze. Cassie zamarła.
Chłopczyk wyglądał jak Ominis. Był do niego tak niesamowicie podobny. Jedyne co odróżniało go od jej przyjaciela, były czekoladowe oczy i brązowe włosy. Chłopczyk miał niewiele ponad rok. Spojrzał na nową osobę w jego gronie i uśmiechnął się, po czym wrócił do zabawy.

- Kiedy uciekaliśmy, Anne była w ciąży. Nie wiedziała  o tym. Teraz rozumiesz, czemu nie mogłem do ciebie wrócić. Musiałem się nim zaopiekować. Anne źle przechodziła ciążę, ale robiła wszystko by ją utrzymać. Pani Rones nam pomaga. - Sebastian wpatrywał się w dziewczynę czekając na jakąkolwiek reakcję.

Ominis podszedł do chłopczyka, gładząc go po głowie.

- Ja... Nie wiem co powiedzieć. Ominisie, jest tak bardzo do ciebie podobny. - powiedziała niemal szeptem.

Ostatni wschód słońca / Sallow x Gaunt x MCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz