ROZDZIAŁ 2

19 2 1
                                    

Czym jest życie bez spóźnienia do szkoły już pierwszego dnia? Wiem to chyba tylko ja. Dobrze że moją pierwszą lekcją są zajęcia sportowe. Później jest troche gorzej bo mam chemię. Wyszłam z domu ubrana w stylu "co szafa wysra" dzisiaj była łaskawa bo wszystko do siebie w miarę pasowało. Po chwili wbiegłam do szkoły i w pośpiechu przebrałam się w strój do ćwiczeń. Chyba nadrobiłam troche czasu zapieprzając tutaj bo byli dopiero przy sprawdzaniu obecności. Nie byłam zdziwiona kiedy zobaczyłam Eliota, Denvera i Camerona. Lekko im pomachałam na co dwóch pierwszych nie odpowiedziało a Cameron również mi pomachał. Polubiłam ich. Oprócz Eliota. On jest idiotą. Chyba w końcu nauczyciel mnie zauważył bo przywołał mnie ruchem ręki. Powoli podeszłam do trenera.
— Nie kojarze cię. Jesteś nowa? — Zapytał nauczyciel na co odpowiedziałam mu skinieniem głowy co miało oznaczać tak. — Interesujesz się sportem? W sumie po co pytam. Mało która dziewczyna w tej szkole lubi sport. — Powiedział nie dając mi odpowiedzieć na jego pytanie
— Interesuje się koszykówką. I lubie Badmintona. — Powiedziałam na co facet popatrzył na mnie z ukosa.
Boże, o co mu chodzi?
— Denver! Choć mi tutaj. Sprawdź czy ta dziewczyna nadaje sie chociaż troche na koszykarke. — Trener spojrzał na Denvera i na mnie
— Poznajcie się. Denver to jest ... — Mężczyzna wyraźnie albo nie pamiętał albo nie znał mojego imienia
— Jude. I nie trzeba. Już się znamy — Powiedziałam na co trener spojrzał na mnie i Denvera i odszedł na ławkę bez słowa.
— Dawaj piłkę. — Ponagliłam chłopaka na co on przewrócił oczami.
— Człowieku czy ty jesteś głuchy? — powiedziałam zniecierpliwiona bo Denver dalej stał. Najwidoczniej moje słowa podziałały po poszedł po piłkę. Po kilku sekundach wrócił z piłką. Podeszłam do niego chcąc wziąść piłkę, ale ten głupol uniósł ją nad głowę. Dodam że on, wysoki, wysportowany chłop. Ja niska dziewczyna. Wyobraźcie sobie jak to wyglądało.
— To ją sobie weź
— Nie wkurwiaj mnie Denver i daj tą piłkę — Chłopak najwyraźniej nie robił sobie nic z tego, że proszę go już któryś raz z kolei o tą zasraną piłkę. Nie myśląc o niczym kopnełam go w jaja. Podziałało. Denver odruchowo puścił piłkę i złapał się za bolące miejsce. Podniosłam piłkę z podłogi i rzuciłam ją do kosza za nami. Oczywiście trafiłam. Prawie zawsze trafiam. Później cała klasa rozegrała mecz koszykówki, bo jak się dowiedziałam od innych dziewczyn ten nauczyciel praktycznie niczego innego nie uczy. Moja drużyna przeciwko drużynie Denvera. Cudownie. On miał taką przewagę, że znał całą klase i wiedział kto jest lepszy a kto gorszy. Ja miałam taką przewagę, że najwyraźniej jego klejnoty dalej bolały po moim kopniaku.  Kilka minut później były ostatnie chwile na rzut. Był remis. Dosłownie ode mnie zależało czy wygramy. Rzuciłam i jak zwykle trafiłam. Wygraliśmy. Uśmiechnęłam się triumfalnie do tego idioty. Niech wie, że się bardzo cieszę. Weszłam do szatni gdzie nagle wszystkie dziewczyny zaczeły opsypywać mnie pytaniami skąd znam chłopaków i co mnie z nimi łączy
— Nic szczególnego. Po prostu się polubiliśmy
— E tam. Widać od razu, że Eliot chce cie przelecieć. To typowy Fuck boy. Ale nieziemsko przystojny.
— Moim zdaniem bardziej Denver chce ją przelecieć. Droczył się z nią. To jego sposób na uwodzenie. — Tak zaczeła się dyskusja na temat tego kto chce mnie przelecieć. Nie powiem, czułam się bardzo niezręcznie. Już miałam wyjść, ale nagle do szatni dziewczyn weszła rudowłosa dziewczyna, podeszła do mnie i powiedziała:
— Nie przejmuj się tym. Ja też to przechodziłam w tamtym roku. Jesteś nowa, tak? Ja jestem Sydney — wyciągneła do mnie rękę
— Jude. Miło poznać.
— Masz już plan lekcji. Taki na kartce czy tylko elektroniczny. A byłaś już w ogóle w sekretariacie? Chyba nie. Lily mówiła, że sie spóźniłaś. Ktoś w ogóle oprowadził cię po szkole? Oczywiście, że nie. Skoro się spóźniłaś...
— Sory, że przerywam, ale gadałabyś chyba w nieskończoność.
— Tak, masz racje. Dużo osób mi to mówi. — powiedziała Sydney.
— Czasem mnie stopuj. Jak zaczne gadać to końca nie widać.
— Wracając do twojej propozycji... Oprowadzisz mnie po szkole? I faktycznie nie mam planu lekcji. Został mi wysłany jedynie na dzisiaj
— Jasne! A ty mi opowiesz skąd znasz Chłopców i gdzie sie nauczyłaś tak grać. Tak, obserwowałam cię. Przyszłam kilka minut przed końcem lekcji. Widziałam, że w sport wkładasz całe swoje serce. I widziałam twój rzut. Był fenomenalny! Lepszy niż na przykład Denvera! Nie żartuje! — znowu rozgadała się. Ale to nic. Polubiłam ją po tych piętnastu minutach rozmowy. Może zostaniemy przyjaciółkami. Kto wie. Życie jest pełne niespodziewanych zwrotów akcji

Dribbles And Kisses | 14+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz