3. Razem na dobre i na złe

629 60 38
                                    

Miał 13 lat, gdy zorientował się, że jego mama jest poważnie chora, a nie po prostu non stop się przeziębia, co próbowała mu wmówić.

Już od jakiegoś czasu widział, że jest jakaś osłabiona, blada i coraz rzadziej wychodzi ze swojego pokoju. Słyszał czasami jak męczy ją kaszel. Słyszał też ciche, niespokojne rozmowy, które prowadziła z ojcem i z Nathalie. Nigdy jednak nie usłyszał, o czym dokładnie rozmawiają. Ale wszystko się zmieniało i to widział. Czuł. Dom stał się jakiś cichszy, smutniejszy i pusty. Tata przestał przygotowywać naleśniki co wtorek i częściej zamykał się w swojej pracowni, nie pozwalając nikomu tam wchodzić. Nathalie już nie żartowała, gdy pomagała mu w odrabianiu lekcji. A mama większość czasu spędzała śpiąc i Adrien przestał ją prawie całkiem widywać. A gdy próbował, ojciec twierdził, że nie wolno jej przeszkadzać i musi odpoczywać, żeby wyzdrowieć.

Czuł się bardzo, bardzo samotny. Ale na szczęście miał jeszcze Marinette.

To u niej głównie teraz spędzali czas. Adrien tak jakby uciekał ze swojego smutnego domu i szukał ciepła u Dupain-Chengów. A oni zawsze przyjmowali go z otwartymi ramionami.

- Możesz zostać na noc - powiedziała mu Marinette, gdy siedzieli na kanapie w salonie i oglądali jakiś film. - Jutro sobota, więc możemy urządzić nocowanie.

- Muszę wracać - odpowiedział, myśląc o swojej mamie.

Trochę się bał, że coś się jej stanie, gdy go nie będzie. I dlatego, choć non stop przychodził do Marinette, te jego wizyty stawały się krótsze i krótsze.

- Na pewno? - zapytała, bawiąc się od niechcenia jego złotymi włosami.

Było to dla nich zupełnie normalne. Gdy coś oglądali, zwykle lądował z głową na jej ramieniu, albo nawet na udach, a ona przesiewała mu włosy między palcami. Działało to na niego uspokajająco i chyba o tym wiedziała. Czasami, gdy była zbyt zaangażowana w fabułę i zapominała, że powinna zainteresować się także nim, sam sięgał po jej dłoń i wsuwał ją sobie we włosy. Śmiała się wtedy, że jest jak wielgachny, spragniony uwagi kot.

Pojęcia nie miała, że tylko jej pozwalał bawić się w ten sposób swoimi kędziorami. Nikt inny nie miał prawa ich dotknąć, jeśli nie było to związane z sesjami i pokazami mody.

- Przyjdę jutro - obiecał, podnosząc głowę z jej ramienia.

- I pogramy w UMS III? - spytała, odgarniając mu kosmyki z czoła, by odsłonić oczy. - Dawno nie graliśmy.

- Bo pokonujesz mnie za każdym razem i to nudne.

- Tylko cię uczę, jak się przegrywa - dogryzła mu, na co zaczął ją łaskotać. - Adrien, nie! - zapiszczała, broniąc się przed nim nieporadnie.

- I kto teraz przegrywa, Księżniczko? - zakpił, gdy zwinęła się w kłębek, dusząc ze śmiechu.

- Oszust! - chichotała.

Telefon Adriena zapikał i chłopak zerknął na wyświetlacz. Westchnął cicho na widok wiadomości od Nathalie, że już wysłała po niego Gorillę.

To też było coś nowego. Odkąd mama zachorowała, wszyscy nieustannie kontrolowali, gdzie się znajduje. Ojciec dorzucał mu dodatkowe zajęcia, jakby myślał, że zapełni mu tym czas tak bardzo, że nie będzie widział, co dzieje się w domu. Adrien jednak nie był głupi.

- Gorilla będzie za 10 minut - powiedział, wstając z kanapy.

Marinette naburmuszyła się, ale nie zaprotestowała. Pomogła mu tylko pozbierać jego rzeczy i odprowadziła do drzwi.

- To do jutra? - spytała nieco nieśmiało, a jej niebieskie oczy zrobiły się jakby większe.

Zauważał ostatnio wiele dziwnych rzeczy, które wcześniej mu umykały, albo które po prostu zdawały się nieistotne. Jak niebieskie są jej oczy. Że na nosie i policzkach ma całe konstelacje piegów. Że jest od niej wyższy i gdy ją przytula, może oprzeć brodę na czubku jej głowy. Gdy o tym myślał, zalewała go fala takiego przyjemnego ciepła, a na policzki wypływał rumieniec.

Od pierwszego wejrzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz