Rozdział 5

1.2K 143 7
                                    

Przychodzę z nowym rozdziałem *.*  I choć nic mnie nie usprawiedliwia i powinny mnie porwać odmęty piekła, to bardzo was przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam :( To się zmieni, obiecuję :*

Miłego czytania, proszę o wszelką krytykę, która jest dla mnie mega ważna i oczywiście o gwiazdki i w ogóle ^^


***

Nie spałem całą noc, myślami krążąc wokół pewnej duszyczki leżącej na moim łóżku w zagraconym pokoju. Niestety nie zdążyłem posprzątać. Razem z Paulem uznaliśmy, że ja będę spać na kanapie, a Chrisa przeniesiemy na coś wygodniejszego. Nie protestowałem, bo mimo że mój brat potrafi działać cuda, to chłopak ogólnie musi odpocząć. 

I tak oto jem śniadanie, przekrwionymi oczami zabijając natrętną i bardzo głośną muchę, podczas gdy moje zdolności myślenia spadły do minimum, a głowa ciąży mi jakby ktoś napchał tam cegieł na przetrzymanie. Patrzyłem się tępym wzrokiem na siostrę, siedzącą naprzeciwko mnie, kiedy nagle do mojego zamglonego umysłu dopłynęły jej słowa. 

-Idę na randkę! - wykrzyknęła radośnie, przerzucając swoje blond włosy przez odkryte ramię. Zakrztusiłem się czerstwym chlebem i sięgnąłem po szklankę soku pomarańczowego. Clara chyba nie takiej reakcji się spodziewała, bo rzuciła mi urażone spojrzenie i prychnęła obrażona. 

-Kto ma to nieszczęście? Czyżby to był ten 10-latek, który niedawno wyznał ci miłość? - zadrwiłem i zacząłem smarować kolejną kromkę. Żałowałem, że Paul jeszcze nie wrócił z nocnej zmiany. On zawsze potrafił delikatnie wyperswadować jej z głowy głupie amory. Nie to, że nie dbamy o jej życie miłosne. Ona ma dopiero 15 lat i fakt, że wygląda starzej, niczego nie zmienia.

 -Yhm niedoczekanie. To licealista, Eric Thomson z 3 klasy - powiedziała, patrząc rozmarzonym wzrokiem w dal, jak w tych tanich romasidłach. Moja dłoń automatycznie zacisnęła się na trzymanym nożu, a wściekły wzrok z muchy przerzuciłem na siostrę. To był ten gość, którego wczoraj potraktowałem sierpowym, bo znęcał się razem ze swoją paczką nad Chrisem. Nie wierzę, że jest aż tak niewyżyty, że wziął sobie za cel moją siostrę. 

-Uważaj, bo ci oczy z orbit wyskoczą. Swoich facetów to na rękach do domu przynosisz, a ja nie mogę iść na normalną randkę? - zapytała, wzruszając ramionami i uśmiechając się do mnie niewinnie jak aniołek. Akurat. Już miałem zaprotestować, gdy nagle połączyłem fakty. 

-A ty skąd o tym wiesz hm? Byłaś wtedy podobno w szkole. 

-Całe osiedle o tym mówi. Stałeś się cholernie popularnym gejem - powiedziała, a ja rzuciłem jej miażdżące spojrzenie. 

-No chyba nie... - przerwało mi głośne chrząknięcie dobywające się ze schodów. Odwróciłem szybko głowę w kierunku dźwięku. Na szczycie stał Chris, w mojej za dużej koszuli z napisem Fuck Off  i swoich spranych dżinsach. Wyglądał na nieźle rozkojarzonego. Zerwałem się prędko z krzesła i podszedłem do niego, marszcząc brwi. Pomogłem mu zejść te kilka stopni, bo bez mojej pomocy, raczej by się z nich sturlał. Posadziłem go na krześle, starając się ignorować szyderczy uśmieszek mojej siostry i podsunąłem mu kanapki z serem pod nos. 

-Jedz - powiedziałem i sam usiadłem. Spojrzałem na niego z ukosa i zapytałem - pamiętasz cokolwiek? Mocno cie poturbowali. 

-Yhm. Pomijając moment jak wylądowałem u ciebie w łóżku, to raczej wszystko pamiętam - nie popatrzył na mnie, ale pod nutką sarkazmu poczułem delikatną wdzięczność w jego głosie. Uśmiechnąłem się. Ten chłopak serio mnie intrygował. 

*** 

-Odprowadzę cię - powiedziałem, ubierając znoszone już czarne trampki i biorąc zapasowe klucze, na wypadek, gdyby Clara zamierzała gdzieś wyjść. Muszę sobie z nią jeszcze poważnie pogadać. Najwyżej zamknę ją w piwnicy na kolejne 5 lat. Cokolwiek byleby nie Eric.

Chris nie protestował, praktycznie w ogóle się nie odzywał, jedynie kiwał głową. Trudno się dziwić, nadal miał podbite oko i lekko spuchniętą górną wargę. 

Na dworze było całkiem ciepło, zważywszy, że to dopiero połowa września. Przyjemny lekki wiaterek smagał nasze twarze. Szliśmy w milczeniu, od czasu do czasu wymieniając nic nieznaczące uwagi o pogodzie, kopulacji psów sąsiadki czy zaroście naszej polonistki. Bardzo się cieszyłem, gdy udało mi się go rozśmieszyć. Miał uroczy śmiech. 

W końcu doszliśmy do jakiejś bogatszej dzielnicy, której zupełnie nie kojarzyłem. Zdziwiło mnie to, bo Chris nie wyglądał na jakiegoś dzianego dzieciaka, ani nie zachowywał się jak snob. Zatrzymaliśmy się i nastała niezręczna cisza, podczas której dostrzegłem pojedyncze, słodkie piegi na jego policzkach i nosie, które tylko dodawały mu uroku. Skarciłem się w myślach. Przecież to chłopak

 -Dzięki za tamto - powiedział, patrząc mi w oczy i wyciągając rękę, jak jakiś biznesmen. Zaśmiałem się na te maniery i uściskałem go po przyjacielsku. Gdy się odsunąłem, nadal staliśmy blisko siebie, za blisko. Nieświadomie trzymałem go za przedramiona. Chris przygryzł wargę, a ja straciłem rozum dla jego zielonych oczu. Nawet nie wiem kiedy, wpiłem się w jego usta, całując zawzięcie. Chłopak oddał pocałunek, chyba zbyt zaskoczony, żeby zaprotestować. I tak bym mu nie pozwolił, pomyślałem zszokowany. Nie liczyło się, że ktoś mógł patrzeć, zauważyć, szeptać. Musiałem spróbować, musiałem się dowiedzieć. Nagle Chris odskoczył ode mnie jak porażony. 

 -Muszę iść. Na razie Matt - powiedział szybko i pobiegł wgłąb swojej ulicy, nie oglądając się ani razu. 

Pomijając fakt, że teraz moje życie na tym świecie jakkolwiek się skończyło, to było najprzyjemniejsze uczucie jakiego doświadczyłem. I mam ochotę na więcej.

Dziękuję, że  jesteśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz