🔪Lovely killer🔪~Style

135 3 63
                                    


⚠️Śmierć, krew, samobójstwo, używki w różnych rodzajach⚠️ czytasz na własne bezpieczeństwo ⚠️

Stan nigdy nie był święty. Od dziesiątego roku życia popadł w alkoholizm. Minęło już sześć lat, a on popadał jeszcze głębiej.
Ale to miało  się zmienić. On miał go zmienić.
Jego największym wsparciem był Kyle, ale nawet i on nie wyciągnął go z używek. Po jego trzynastych urodzinach, cóż. Odkrył inny rodzaj "ucieczki" alkohol stał się drugą opcją.

Butters. Butters Stotch. Chłopak który nigdy nie rzucał mu się w oczy, stał się "drugim Kylem". Zaczęli więcej rozmawiać, Butters był dobrym przyjacielem. Do czasu. Do pewnej imprezy. Niezmiernie zwyczajnej, ale to od niej zaczęło się prawdziwe piekło.

------------------dzień imprezy---------------------

—Butters no dawaj, no— powiedział Stan próbując przekonać swojego grzecznego znajomego.—Będzie fajnie...i będzie Kenny.

—Kenny?!— odpowiedział zakłopotany chłopak. Oczywiste było to że Kenny był jego punktem westchnień.

Butters postanowił pójść, zrobił to nie tylko dla samej obecności blondyna,.lecz by wspierać przyjaciela. Butters już miał taki charakter. Nikt nie wiedział że to będzie jego ostatnia impreza.

×=×=×=×=×=×=×=×=×=×=×=×=×=×=×=×=×=×

Stan dosłownie wbiegł do domu gospodarza imprezy- Erica Cartmana. Jego gruby "kolega" był drugim najczęściej organizującym imprezy w całym south parku. Zajmował miejsce tuż pod samym Tolkienem Blackiem. Najbogatszym dzieckiem south parku.
Powód był oczywisty, Eric był rozpieszczony. Jego matka pozwała mu na dosłownie wszystko. Dosłownie.
Stan odrazy dostrzegł wódkę. Jego ucieczkę. Wtedy wpadł na genialny pomysł. Co gdyby... Upić Buttersa?
Nie zastanawiał się długo jakie konsekwencje mogą ponieść jego nieodpowiedzialne zachowania.

—Ej, maślak!— krzyknął do Buttersa już przypity czarnowłosy.— Napij się ze mną nie bądź taki, to twoja pierwsza prawdziwa impreza! Każdy chce widzieć jakbyś się zachowywał najebany.

—Nie...nie jestem pewien— zająknął się Butters. Przez chwilę zastanowił się nad konsekwencjami, lecz przypomniał sobie słowa Stana, racja. To jego pierwsza prawdziwa impreza, więc... Dlaczego nie...? Co złego może się stać..? Bez większego namysłu chwycił małpkę i wyzerował ją.

Mylił się. Cholernie się mylił. Stało się dużo złego. Omijając zdarzenia z imprezy, właśnie wracał ze stanem, obydwoje byli widoczne najebani i śpiewali pijackie przyśpiewki.

—Kenny ma dużego chuja— powiedział bez żadnego, kompletnie żadnego powodu Butters.

—Ciekawe jakiego ma K...— stan został zagłuszony przez piski opon— co do kurwy...—stan złapał się za głowę, gdy otworzył oczy zauważył ciało, ciało jego przyjaciela...

—B... Butters? Co jest..? W.. wszystko okej...? Butters!? Nie... Butters obudź się...!— powiedział Stan— u..halo policja, na..jestem stan marsh.. mój przyjaciel.. jest.. martwy... Pomóżcie... Proszę...— gdy się rozłączył słychać było tylko jego płacz i syreny policyjne...

••••••••••••••••••••••••••🌸•••••••••••••••••••••••••

Pięć miesięcy. Pięć miesięcy od jego śmieci, jego pogrzebu... Stan nigdy nie zapomniał... Co do Stana... Jego stan się pogarszał. Każdego miesiąca. Każdego tygodnia. Każdego dnia. Miał innych przyjaciół ale Butters... On był inny.

Jedyna osoba na tym świecie która pamiętała o stanie i wiedziała o jego problemach był Kyle. Kyle broflovski.
Jego najlepszy przyjaciel. On tu dalej był. On mu pomagał po śmierci Buttersa.

~one shoty z south park~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz