26.10.2026r.
Pov. Bartek
Minął tydzień od naszego wyjazdu i naszej w końcu szczerej rozmowy. Od tamtego czasu bardziej zbliżyliśmy się do siebie. Zrobiłem krok w przód i zaproponowałem dziewczynie wspólne zamieszkanie i tak większość czasu spędzamy u mnie. Postanowiłem też w końcu się ugiąć i udać na terapię. Dziś po raz pierwszy idę na spotkanie z psychologiem. Nie powiem trochę się stresuje i w dalszym ciągu tego nie czuje, ale robię to dla moich bliskich, którym na tym zależy. Może bardziej niż na tym zależy im po prostu na mnie. Cieszę się, że chociaż komuś. Chociaż nie jest wiele takich osób, doceniam każdą z nich. Jestem im wdzięczny, że się ode mnie nie odwrócili, wręcz przeciwnie są dla mnie największym wsparciem i motywacją. Szczególnie Ola, gdyby nie ona, nie wiem czy zdecydowałbym się na terapię. To dzięki dziewczynie zrozumiałem, że życie to otwarta księga i że nie każdy rozdział kończy się happy endem, czasem pojawiają się lekcje, które mają nas czegoś nauczyć..
O: i jak gotowy?- zapytała nagle, wpadając do pokoju
B: nie wiem- mruknąłem- chyba tak- dodałem po chwili zawahania
O: przepraszam, że nie mogę jechać z tobą, że też to cholerne spotkanie wypadło akurat na dzisiaj- powiedziała wkurzona na samą siebie
B: spokojnie, nic nie szkodzi- odpowiedziałem i musnąłem jej usta- wiem, że dla ciebie to ważne
O: ty też jesteś dla mnie ważny- wtuliła się we mnie- ale od tej rozmowy wiele zależy
B: wiem i rozumiem- powiedziałem- poradzę sobie, będziemy w kontakcie- pocałowałem ją w czubek głowy i zacząłem szykować się do wyjścia- mam nadzieję, że wszytko pójdzie po twojej myśli- powiedziałem ubierając buty, dziewczyna idzie na spotkanie w sprawie stażu w jej wymarzonym miejscu pracy
O: stresuje się trochę- odpowiedziała opierając się o futrynę
B: nie masz czym, jesteś najlepsza w tym co robisz- odpowiedziałem całując ją w usta
O: dziękuję- szepnęła przerywając pocałunek- zadzwoń jak już wyjdziesz od psychologa- dodała. Pożegnałem się z nią i opuściłem mieszkanie. Zjechałem windą na parking i udałem się do mojej tesli. Pełen niepewności ruszyłem przed siebie..
Droga minęła nawet szybko. Zatrzymałem się pod dużym białym budynkiem, wysiadłem z auta, wziąłem głęboki wdech i wszedłem do środka. Byłem już chwilę spóźniony. Szybko udałem się na czwarte piętro, podszedłem do drzwi z nazwiskiem Brzózka. Niepewnie zapukałem i uchyliłem drzwi, gdy po drugiej stronie wybrzmiało ciche proszę
P: pan Bartosz?- zapytała, drobnej postury kobieta
B: tak- mruknąłem- bardzo przepraszam za spóźnienie- powiedziałem skruszony
P: nic nie szkodzi- uśmiechnęła się- możemy zaczynać?- spytała, a ja przytaknąłem- dobrze zacznijmy może od tego, co pana do mnie sprowadza- spojrzała na mnie spod okularów
B: oh sam nie wiem- odpowiedziałem- moi bliscy bardzo nalegali, abym zasięgnął po pomoc- dopowiedziałem po chwili
P: rozumiem- mruknęła- a czym spowodowane były ich namowy?- spytała przyglądając mi się przenikliwie
B: długa historia- wzdychnąłem
P: spokojnie mamy czas, w końcu po to ty jestem- uśmiechnęła się
B: dobrze zacznijmy może od początku..- zacząłem opowiadać kobiecie, cały przebieg naszej wspólnej drogi z Faustyną. Naszych wzlotów i upadków. Parę razy z moich oczu popłynęły łzy. Pani Asia w między czasie zapisywała coś w swoich notatkach na mój temat. Dałem całkowity upust emocjom. Poczułem, że po to tu jestem. Tu nikt nie będzie mnie oceniać. Kobieta słuchała mnie z uwagą. Ani razu mi nie przerwała, wytrwale wysłuchiwała mojego głupiego pierdolenia. Nawet, gdy robiłem sobie przerwy w mówieniu, nie wtrącała się, czekała aż sam dokończę. Widziała, że jest to dla mnie bardzo trudny i ciężki temat. Powiedziałem jej chyba wszystko ze wszystkimi szczegółami. Poczułem niesamowitą ulgę, że w końcu mogłem to z siebie wyrzucić- a teraz jest Ola, dzięki której też tu jestem- powiedziałem na koniec swojego monologu
P: oh panie Bartku, naprawdę zawiła historia i jej bieg. Podziwiam, że mimo wszytko potrafi pan o tym opowiadać. Jest pan niesamowicie silny- powiedziała w końcu kobieta- cieszę się, że dzięki pani Oli zdecydował się pan na wizytę. Zapewniam, że jestem tu całkowicie dla pana i nic co pan mi powie nie będzie podlegać, żadnej ocenie. Jestem tu po to, aby panu pomóc, nie po to aby to oceniać- dopowiedziała
B: dziękuję- mruknąłem
P: bardzo doceniam to, że odważył się pan opowiedzieć mi wszytko na pierwszej wizycie, to bardzo ułatwi nam dalszą współpracę, oczywiście jeśli będzie pan chętny- spojrzała na mnie
B: t-tak chyba tak- odpowiedziałem
P: cieszę się- uśmiechnęła się kobieta- przejdźmy w takim razie dalej- dodała po chwili- może opowie mi pan trochę o pani Oli- zasugerowała, bacznie mi się przyglądając
B: to znaczy?- dopytałem
P: kim jest, co dla pana znaczy i po prostu jaka jest państwa relacja- powiedziała- wszystko co leży panu na sercu- dodała
B: a więc poznaliśmy się przypadkiem w klubie, wylądowaliśmy w łóżku, od początku wydawała mi się inna niż wszystkie kobiety, z którymi miałem do czynienia w ostatnim czasie- powiedziałem- znamy się niespełna trzy miesiące, ale czuję do niej w pewnym stopniu przywiązanie. Jest ona naprawdę cudowną osobą, która zasługuje na prawdziwe szczęście. Chciałbym, żeby zaznała go przy moim boku, ale nie wiem czy jest to możliwe. Jest jeden bardzo ważny problem, przez który nie jestem pewien czy robię dobrze. Nie chcę jej krzywdzić, ale nie chcę też z niej rezygnować. Czuję się przy niej bardzo dobrze, tylko ten pieprzony fakt, że patrzę na nią przez pryzmat Fausti- w moich oczach pojawiły się łzy
P: czy dobrze rozumiem, że przypomina panu Faustynę?- zapytała, a ja niechętnie przytaknąłem. Dlaczego niechętnie? Bo czułem się jak najgorszy chuj, który wykorzystuje fakt, że jest ona podobna do mojej byłej- niech się pan nie przejmuje- powiedziała nagle- jest to typowa reakcja na nową potencjalną partnerkę. Podświadomości pomaga nam dobrać, podobnie jak było dotychczas. Szukamy osoby, bardzo podobnej do poprzedniczki, ponieważ nie lubimy zmian. Oczywiście jest też całkowite przeciwieństwo, w którym szukamy osoby zupełnie innej niż poprzednia. Podejrzewam, jednak że u państwa wystepuje pierwsza opcja- dodała
B: czyli to normalne?- zapytałem
P: na pewno przykre, ale tak wydaje mi się, że jest to całkiem normalne i niestety często występujące- powiedziała- ważne jest to, aby z biegiem czasu dostrzegać tzw. cechy osobne i umieć spojrzeć na drugą osobę jak na nową partnerkę, a nie tylko z powodu podobieństwa- dodała- widzę jednak, że pan to doskonale rozumie i opowiada o pani Oli z pewnością tego, że nie jest tylko zwykłym zamiennikiem, a osobą, o której mimo wszystko myśli pan poważnie- uśmiechnęła się, a mi jakby ulżyło. Faktycznie Ola jest dziewczyną, z którą chciałabym spróbować stworzyć coś nowego- pozostaje jeszcze kwestia pani Faustyny i państwa córeczki- powiedziała, a moja mina od razu zrzedła- jest to bardzo trudna sytuacja i szczerze mówiąc jeszcze nigdy nie miałam z czymś takim doczynienia- kontynuowała- nie bardzo jeszcze wiem jak mogę z tym panu pomóc, dlatego chciałabym zadać panu takie małe zadanko domowe- powiedziała zerkając w moją stronę- chciałbym, aby szczerze przemyślał sobie pan, czego ode mnie oczekuje i w czym i jak mogę pomóc- mówiła- aha i jeszcze jedno takie bardziej zadanie już dla samego siebie, proszę spróbować wypisać sobie najważniejsze dla pana sytuację, które miały miejsca przez ostatnie lata i spróbować ułożyć je od tych najboleśniejszych do tych neutralnych- dodała, nie bardzo rozumiałem co to ma na celu, ale się zgodziłem- goni nas czas, niestety na dzisiaj musimy już kończyć- powiedziała
B: dobrze bardzo pani dziękuję za dzisiaj- powiedziałem- spróbuję przygotować się na następne spotkanie- dodałem. Zapłaciłem kobiecie i obiecałem, że dam znać kiedy umówimy się na kolejną wizytę. Poczułem dziwną ulgę, gdy opuściłem jej gabinet, tak jakby zszedł ze mnie w końcu ten cały stres i ból. Kobieta przez 50 minut rozmowy, umiała wywnioskować więcej niż ja przez ostatnie miesiące i lata. Mimo moich obaw naprawdę dużo mi to dało. Poczułem się w końcu lepiej, jakbym zrzucił z siebie pewien ciężar. Zadzwoniłem do Oli, ale nie odebrała. Pewnie była w trakcie spotkania. Wysłałem też krótką wiadomość do Wiki i ruszyłem przed siebie. Postanowiłem nie wracać od razu do auta i do domu. Potrzebowałem nabrać trochę świeżego powietrza. W pobliżu budynku znajdowało się dużo zieleni i park, do którego postanowił się udać. Szedłem przed siebie, zachwycając się piękną, złocistą jesienią. Przechadzałem się między alejkami. Mijałem różnych ludzi, każdy z nich był inny, wyjątkowy. Wszyscy byli tak pogrążeni w sobie i swoich sprawach. To niesamowite, że każdy z nas żyje swoim, zupełnie różnym i osobnym życiem.. W pewnym momencie moją uwagę przykuła trójka osób. Była to para z dzieckiem. Byli w tym wszystkim tacy beztroscy i szczęśliwi. Poczułem dziwne uczucie pustki. Przypomniała mi się nasza mała Nadziejka i nasze pierwsze i jedyne wspólne miesiące. Pomyślałem sobie, że to mogliśmy być my. Gdyby tylko nasze życie potoczyło się inaczej. Gdybyśmy tylko oboje byli choć trochę bardziej dojrzali. Teraz wyglądałoby to wszytko zupełnie inaczej. Bylibyśmy wszyscy razem. Tworzyli byśmy razem piękną rodzinę. A teraz ja jestem tu i próbuje stworzyć nową relacje, a moja pierwsza i jedyna prawdziwa miłość tworzy już coś z kimś innym. I to jeszcze z moim dzieckiem.. Moja myśli przerwał dzwoniący telefon. To Ola
B: no hej Oluś- powiedziałem odbierając- jak tam?- spytałem
O: wszytko okej, zaraz kończymy- mruknęła- jakbyś mógł mnie odebrać to byłoby super- dodała
B: oczywiście już jadę- powiedziałem
O: super dziękuję- odpowiedziała- a jak u ciebie?- dopytała po chwili
B: opowiem ci wszytko później- mruknąłem
O: dobrze- powiedziała krótko- przepraszam muszę kończyć- szepnęła, a w tle było słychać jakieś głosy- do zobaczenia- powiedziała i rozłączyła połączenie. W międzyczasie przyszła wiadomość zwrotna od Wiktorii. Dziewczyna napisała, że bardzo się cieszy i że później do mnie zadzwoni. Odpisałem jej tylko krótkie okej i schowałem telefon. Ruszyłem przed siebie, wprost do samochodu. Dochodziła 17, oznaczało to tylko jedno korki. Chociaż w Krakowie nie ma dnia ani godziny bez korków. To miasto nawet w środku nocy potrafi być zakorkowane. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem przed siebie. Czas długiej jazdy wykorzystałem, na ułożenie swoich myśli. Rozmyślałem nad wszystkim i nad niczym. Moja głowa toczyła walkę z samą sobą.. Po prawie godzinie dojechałem w końcu na miejsce. Dziewczyna czekała już na mnie pod biurem
B: hej skarbie- powiedziałem wysiadając
O: hejka- powiedziałam z uśmiechem. Zawiesiła mi się na szyi i mocno we mnie wtuliła- mamy to Bartek- oznajmiła radośnie
B: cudownie- odpowiedziałem- jestem z ciebie dumny- pocałowałem ją- mamy co świętować- podniosłem ją i obróciłem wokół własnej osi
O: dziękuję ci, gdyby nie ty i twoja motywacja, to by się nie udało- mruknęła- jedźmy już, trzeba to solidnie opić- przybliżyła się do mnie- i nie tylko- szepnęła namiętnie mnie całując.. Otworzyłem jej drzwi i najszybciej jak mogłem ruszyłem do domu. Miałem dużą motywację, aby dojechać tam jak najszybciej.
Dziewczyna rozpalała we mnie najgorętsze emocje. W drodze do mieszkania zajechaliśmy jeszcze do sklepu po dobre wino. Reszta drogi minęła nam jak przy mrugnięciu. Opuściliśmy samochód i pełni entuzjazmu udaliśmy się do mieszkania. Butelka od razu poszła w ruch, a z każdym kolejnym łykiem mieliśmy na sobie coraz mniej ubrań. Alkohol w nas buzował, a temperatura stawała się coraz gorętsza. Zatraciliśmy się w sobie całkowicie, nic ani nikt się nie liczył. Nawet wydzwaniające telefony nam nie przeszkadzały. W końcu mieliśmy co świętować, dzisiaj oficjalnie zaczynamy nasz pierwszy wspólny rozdział..
Po namiętności jakiej doznaliśmy byliśmy strasznie zmęczeni. Znużyło nas całkowicie. Jedynym czego potrzebowaliśmy po tym dość intensywnym dniu był sen. Ja jednak postanowiłem wziąć jeszcze szybki prysznic. Udałem się do łazienki i dosłownie, był to najkrótszy prysznic w moim życiu. Wróciłem do sypialni, na komodzie leżał mój telefon. Spojrzałem na niego i zobaczyłem trzy nieodebrane połączenia od Wiki. Była też jedna wiadomość o treści ,,zadzwoń”. Już chciałem dzwonić, ale dostrzegłem, że moja towarzyszka już smacznie śpi. Niechcąc jej budzić odpisałem, że wszytko okej i zadzwonię jutro. Odłożyłem telefon i ułożyłem się do snu, przytulając blondynkę do siebie. Po paru minutach usłyszałem dźwięk dzwonienia. Uznałem, że to pewnie Wika nie chcę dać spokoju i próbuje dopiąć swego. Stwierdziłem, że dziewczyna wybaczy mi, jak nie odbiorę i oddzwonię do niej jutro, w końcu już późno. Po chwili znowu zadzwonił. Blondynka obok mnie zaczęła powoli się wybudzać przez dobiegający wokół dźwięk. Poczułem dziwne uczucie, że to może jednak być coś ważnego. Postanowiłem wstać i sprawdzić kto i po co wydzwania do mnie o tej porze. Podszedłem do szafki, na której chwilę wcześniej odłożyłem telefon. Spojrzałem na ekran, na którym ukazał się jakiś numer. Nie znałem go, nie miałem nawet pomysłu do kogo może należeć. Miałem już przeciągać zieloną słuchawkę, ale ten ucichł
O: kto to?- zapytała zaspanym głosem
B: nie wiem, nie zdążyłem odebrać- odpowiedziałem jej wpatrując się w urządzenie
O: nie pokazało się?- spytała zdziwiona
B: pokazało, jakiś obcy numer- mruknąłem- pewnie pomyłka- dodałem i już miałem odchodzić, jednak znowu wybrzmiał dźwięk. Tym razem przychodzącej wiadomości. Spojrzałem na wyświetlacz, znowu ten numer.. Wszedłem w powiadomienie i to co ujrzałem przyprawiło mnie dreszcze.. Poczułem dziwne uczucie, tak jakby ktoś wbił mi coś prosto w serce. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę.. Zastanawiałem się czy to możliwe, że to sen. Przetarłem oczy i spojrzałem jeszcze raz, czy aby na pewno nic mi się nie wydaje. Nie wydawało.. Wiadomość była prawdziwa. Jeszcze do niedawna marzyłbym o takiej, teraz jednak miałem mieszane odczucia...Autorka: Akcja w końcu rusza do przodu🤫 Jak myślicieli jaką wiadomość dostał Bartek i od kogo. Dajcie znać co sądzicie i jakie są wasze odczucia🫣
Spokojnego tygodnia💋
CZYTASZ
~What will become of us?~
Teen FictionMieli być ze sobą związani na zawsze, jednak coś poszło nie tak.. Ich życie wygląda zupełnie inaczej niż sobie to wyobrażali.. Łączy ich dziecko, ale czy aby na pewno tylko tyle? Czy ich uczucie do siebie całkowicie wygasło? Czy jest dla nich jeszcz...