~6~

267 20 10
                                    

27.10.2026r.

Pov. Bartek
„Hej tu Faustyna. Mam nadzieję, że uda mi się z tobą skontaktować i dotrze do ciebie ta wiadomość, bo jest to dla mnie bardzo ważne. Proszę cię spotkajmy się w najbliższy weekend, musimy porozmawiać. Wiem, że pewnie mnie nienawidzisz, ale mam nadzieję, że zgodzisz się chociaż na to spotkanie. Zobaczmy się w tej naszej kawiarnii, tej obok parku. Więcej powiem ci w sobotę. Będę na ciebie czekać o 17. Mam nadzieję, że do zobaczenia..”
Taką wiadomości otrzymałem wczorajszej nocy. Byłem zdezorientowany tym co napisała dziewczyna. Miałem dziwne przeczucie, że coś musiało się stać. Przecież nie napisałaby tak o, po ponad dwóch latach bez kontaktu. Przez zaistniałą sytuację nie mogłem spać całą noc. Rano wstałem i po prostu opuściłem mieszkanie. Musiałem ochłonąć i pobyć sam z moimi myślami. Zostawiłem Oli kartkę, że niedługo wrócę i żeby się nie martwiła. Chwilę po przeczytaniu podzieliłem się wiadomością z dziewczyną, która była równie zdziwiona jak ja. Widziałem po niej, że zasmuciła się trochę tym faktem, że Faustyna ponownie chce pojawić się w moim życiu. Nie dziwiło mnie to, sam byłem niesamowicie wkurwiony o to, że pojawia się akurat w momencie, gdy zacząłem sobie wszytko układać. Miałem mieszane odczucia, co do spotkania z dziewczyną. Rozmyślałem o tym czy chce się tam pojawić i zaprzątać sobie tym głowę na nowo. Jeszcze poniekąd ma się to odbyć w naszym miejscu. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Boje się tego spotkania. Boje się, że wszytko na nowo wróci i już nigdy nie zaznam szczęścia. Dziewczyna ewidentnie chce się spotykać w jakiejś sprawie. Mam tylko nadzieję, że nic strasznego się nie stało i że moją Nadziejką wszytko okej. Bo to o to martwiłem się najbardziej, że coś stało się mojej małej córeczce. Nie mogę nawet o tym myśleć. Od razu czułem się gorzej na samą myśl o tym, że mogło się coś stać. Nie mogę tak myśleć, na pewno wszytko jest dobrze. Może dziewczyna w końcu dojrzała na tyle, żeby nie odbierać mi kontaktów z córką i po to chce się spotkać. Miałem potężny mętlik w głowie co do tego jak powinienem postąpić. Na szczęście mam jeszcze parę dni na podjęcie decyzji. Nie wiedziałem nawet jak mam się zachować, czy jej odpisać, czy czekać na więcej szczegółów, czy po prostu odpuścić i poczekać co się stanie. Powoli naprawdę miałem już dość tego jak wygląda moje życie. Dlaczego w momencie, w którym wszytko zaczęło się układać, nagle ma to prysnąć. Czym ja sobie na to wszystko zasłużyłem.. Dlaczego nie mogę mieć życia jak Świeży, czy Patryk. Żyją sobie ze swoimi ukochanymi od lat i ze spokojem statkują swoje życie. A u mnie za każdym razem, gdy pojawia się szansa i nadzieja na normalne życie, coś innego musi się psuć. Może mi po prostu nie jest dane być szczęśliwym...
Po prawie trzy godzinnymi spacerze bez celu postanowiłem wrócić do domu. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Już od progu było czuć jakieś pyszności. Poszedłem w głąb mieszkania i na stole w jadalni ujrzałem przygotowany przez dziewczynę posiłek. Tej jednak nie było ani w salonie, ani w toalecie. Postanowiłem sprawdzić jeszcze sypialnie. Uchyliłem lekko drzwi i zobaczyłem ją sobie smacznie śpiącą. Podszedłem bliżej, aby nakryć ją kocem. Usiadłem obok dziewczyny i delikatnie odgarnąłem kosmyk włosów spadający na jej twarz. W jej ręce ujrzałem nasze zdjęcie z wyjazdu. Nie miałem nawet pojęcia, że je wydrukowała. Trzymała je mocno zaciśnięte, jakby ktoś miał jej je zabrać.. W kącikach jej oczu było można dostrzec łezki. Było mi jej żal. Zrozumiałem, że przejęła się ona tym bardziej niż myślałem. Wiedziałem, że muszę coś zrobić. Nie mogłem pozwolić na to, żeby cierpiała przeze mnie. Nie pozwolę, aby cierpiała przez kogokolwiek. Muszę chociaż na chwilę odstawić myśli o Faustynie na bok i zadbać o to co teraz dla mnie najważniejsze... Pocałowałem ją w czubek głowy i poszedłem zjeść przygotowane przez dziewczynę śniadanie. Podczas jedzenia wpadłem na pewien pomysł. Szybko dokończyłem posiłek i ponownie opuściłem mieszkanie. Ruszyłem do najbliższej kwiaciarni, po najpiękniejszy bukiet. Wiem, że to nie zrekompensuje jej tego co się dzieje w naszym życiu, ale od czegoś trzeba zacząć. Pełen entuzjazmu ruszyłem do domu. W momencie, w którym miałem przekraczać próg klatki usłyszałem swoję imię. Obróciłem się za siebie i ujrzałem moją przyjaciółkę
B: Wika- powiedziałem zdziwiony- co ty tutaj robisz?- zapytałem. Pomyślałem, że dostanę teraz największych opierdol w swoim życiu, w końcu zapomniałam całkowicie o tym, aby do niej oddzwonić. Stało się jednak zupełnie inaczej..
W: Bartek- dziewczyna bez słowa zawiesiła mi się na szyi. Zdezorientowany zachowaniem przyjaciółki, objąłem ją i przytuliłem do siebie. Wydawała się być smutna i czymś przejęta- przepraszam- szepnęła po chwili odsuwając się ode mnie- ale nie wiedziałam jak mam postąpić, ona mnie bardzo prosiła, poczułam, że muszę tak zareagować- nie rozumiałem nic z tego co mówi. Za co mnie przeprasza i o co jej chodzi. Przeanalizowałem dokładnie słowa dziewczyny i mnie olśniło. Faustyna musiała odezwać się i do niej..- Bartek, proszę cię ja naprawdę nie chciałam, ale ona była na tyle zdesperowana, że i tak zdobyła by do ciebie kontakt- powiedziała ze łzami- możesz mnie teraz nienawidzić, ale ja naprawdę szczerze przepraszam- mruknęła cicho i chciała odejść
B: poczekaj- mruknąłem, a ta ponownie   odwróciła się w moim kierunku- nie jestem na ciebie zły- powiedziałem
W: naprawdę?- spytała skruszona
B: naprawdę- uśmiechnąłem się do niej i przytuliłem do siebie- nie mogą i nie umiem być na ciebie zły, wiem że na pewno chciałaś dobrze
W: pisała do ciebie?- zapytała, a ja przytaknąłem i wręczyłem telefon w jej ręce- nic nie rozumiem- powiedziała uważne wczytując się w wiadomość- masz jakiś pomysł na to dlaczego się tak nagle odezwała?- spojrzała na mnie
B: nie wiem Wika mam różne myśli- odpowiedziałem jej zgodnie z prawdą- ale wydaje mi się, że mogło się coś stać, że zrobiła to tak nagle i jak mówisz była zdesperowana- powiedziałem poważnie
W: nie mów tak nawet- widziałem w jej oczach przerażenie- spotkasz się z nią?- dopytała zanim cokolwiek zdążyłem jej odpowiedzieć
B: nie wiem mam mętlik w głowie- mruknąłem
W: rozumiem cię- powiedziała- Ola wie?- spojrzała na kwiaty
B: powiedziałem jej wczoraj od razu, a teraz muszę z nią bardziej o tym porozmawiać, w końcu jest teraz ona częścią mojego życia i chce się z nią liczyć- powiedziałem, a ta zamilkła
W: no tak- szepnęła- w takim razie już nie przeszkadzam, leć i wyjaśnijcie sobie wszystko- uśmiechnęła się i pożegnała za mną- do zobaczenia Bartek pamiętaj, że niezależnie od tego co zrobisz będę, przepraszam będziemy- spojrzała na pierścionek błyszczący się na jej palcu- cię w tym wspierać
B: dziękuję- uśmiechnąłem się do niej i udałem się prosto do mieszkania. Stanąłem przed drzwiami i delikatnie je uchyliłem. Niepewnie wszedłem do środka i zacząłem szukać dziewczyny. Siedziała na kanapie i dość głośno oglądała telewizję. Chyba nawet nie zorientowała się, że już jestem. Po cichu podszedłem do niej od tyłu i przełożyłem kwiaty przed jej twarz, a ta aż podskoczyła
O: jezu Bartek, ale mnie wystraszyłeś- odwróciła się w moim kierunku- a to z jakiej okazji?- zapytała przejmując bukiet i wstała z kanapy
B: a czy musi być okazja?- opowiedziałem pytaniem. Stanąłem przed dziewczyną i objąłem ją w tali, przyciągając bliżej siebie. Ola stanęła na placach i wspięła się tak, aby móc pocałować mnie w usta. Może i popadam w paranoję ale, był to inny pocałunek niż zwykle. Dało się w nim wyczuć różne emocje. Z jednej strony porządnie, ale i ból i niepewność, którą oboje mieliśmy w sobie
O,B: musimy porozmawiać- powiedzieliśmy równo, odrywając się od siebie
O: zgodność to podstawa- zaśmiała się- zaraz wracam- poszła do kuchni po jakiś wazon. Ja w tym czasie próbowałam zebrać wszystkie swoje myśli. Musiałem poważnie zastanowić się nad tym co dokładnie chce jej przekazać. Po chwili dziewczyna znalazła się obok mnie- usiądziemy?- zapytała i ruszyła w kierunku sofy. Pierwsze minuty siedzieliśmy w całkowitej ciszy, co jakiś czas zerkając w swoim kierunku. Wiem, że to ja powinien zacząć, ale chyba nie byłem na to gotowy. W końcu jednak odważyłem się powiedzieć cokolwiek
B: przepraszam cię Ola- powiedziałem- chciałaś tylko wejść w nową relacje i ułożyć sobie życie, a ja funduje ci istny emocjonalny rollercoaster i ciągłe problemy- oznajmiłem
O: przynajmniej nie ma nudy- zaśmiała się, aby rozluźnić atmosferę- a tak serio doskonale rozumiem o co ci chodzi Bartek, ale byłam tego świadoma wchodząc z tobą w relacje i uwierz, że pomimo tego wszystkiego nie żałuję- powiedziała łapiąc mnie za rękę
B: ty jesteś za dobra- uśmiechnąłem się do dziewczyny
O: nie umiem inaczej, nawet największemu wrogowi życzę jak najlepiej- powiedziała
B: czy ty zanczy, że mnie teraz nie zostawisz?- zapytałem pełen nadziei
O: nawet nie przeszło mi to przez myśl- spojrzała na mnie
B: mi też nie- szepnąłem i ściskałem jej rękę- ale nie boisz się, no wiesz..
O: oczywiście, że mam obawy jak będzie to wyglądało, gdy Faustyna wróci, ale macie razem dziecko, nie mam prawa i nie wyobrażam sobie, że miałbym ci stawiać warunki co do tego jak ma wyglądać wasze życie- powiedziała- chcąc nie chcąc jesteście ze sobą związani już na zawsze i miałam tego świadomość wchodząc z tobą w relacje- kontynuowała- i szczerze mówiąc miałam jakieś dziwne przeczucie, że niedługo się do ciebie odezwie, mimo że nawet jej nie znam- dopowiedziała
B: ah ta kobieca intuicja- zaśmiałem się sytuacyjnie- uważasz, że powinienem się z nią spotkać?- zapytałem po chwili
O: nie wiem to twoja decyzja, ale czemu nie- powiedziała- myślę, że jest jakiś powód, dla którego chce się z tobą zobaczyć- dodała
B: no właśnie tego się obawiam- mruknąłem- co jeśli coś się stało?- spytałem z tańczącymi w moich oczach łezkami
O: Bartuś nie nastawiaj się od razu na coś złego- przytuliła mnie- może po prostu zrozumiała, że powinieneś mieć prawo do kontaktu z własnym dzieckiem- powiedziała jeżdżąc paznokciami po moich plecach
B: może masz rację- powiedziałem- jesteś chyba najbardziej dojrzałą i empatyczną kobietą z jaką miałem do czynienia- dodałem i namiętnie ją pocałowałem. Dziewczyna naprawdę była wyjątkowa. Podejrzewam, że każda inna już dawno by się wycofała z takiego życia. Ola za to nie dość, że jest dla mnie dużym wsparciem, to jeszcze robi wszytko, abym wyszedł na prostą. Jestem coraz bardziej pełen podziwu, co do zachowania dziewczyny. Chyba lepiej trafić nie mogłem.. Teraz jednak po raz kolejny to Faustyna i nasza córeczka przejęły moje myśli. Z jednej strony chciałem się z nimi zobaczyć, ale z drugiej bałem się, że może to oznaczać najgorsze.. Trzeba być dobrej myśli. Miejmy nadzieję, że w sobotę wszytko się wyjaśni...

Autorka: A wy macie jakiś pomysł na powód nagłego odzewu Faustyny?🫣 Co wyniknie ze spotkania tej dwójki😬
Do zobaczenia w sobotę, trzymajcie się kochani💋

~What will become of us?~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz