~13~

341 24 18
                                    

07.11.2026r.

Pov. Bartek
Dzisiejszy dzień mam zamiar poświęcić w pełni Oli. Bardzo doceniam dziewczynę i jej dobre serce. A ostatnio prawie w ogóle nie mamy dle siebie czasu i czuję, że trochę ją zaniedbałem. Ona mówi, że to rozumie i bardzo mnie w tym wspiera, ale słowa Wiktorii coś we mnie ruszyły. Poczułem, że czas to zmienić, zanim będzie za późno. Nie mogłem dopuścić do tego, aby cokolwiek zepsuło naszą relację. Musiałem wziąć sprawy w swoje ręce. Wstałem z samego rana i wybrałem się na szybkie zakupy. Jak na to, że był listopad pogoda nas rozpieszczała.  Postanowiłem, więc zrobić sobie spacer zamiast jechać autem. Przemierzałem lekko szare i już widocznie jesienne krakowskie ulice. Słońce przebijało się przez gałęzie drzew i odbijało od zdobiących ulice liści. W powietrzu dało się wyczuć typowo jesienny zapach deszczu. Moje szybkie zakupy przemieniły się w prawie godzinny spacer po Krakowie. W drodze powrotnej postanowiłem jeszcze wstąpić po mały bukiet ulubionych kwiatów dziewczyny. Wybrałem się, więc na pobliski stragan, gdzie od samego progu przywitała mnie uśmiechnięta, starsza kobieta
B: dzień dobry- powiedziałem uśmiechając się do kobiety
S: witam młodzieńcze- odpowiedziała z uśmiechem- w czym mogę pomóc?- zapytała przyglądając mi się z uwagą
B: ah tak, poproszę bukiet różowych róż- oznajmiłem
S: już się robi- powiedziała z uśmiechem i przystąpiła do tworzenia średniej wielkości bukietu. Ja w tym czasie rozglądałem się i zanosiłem zapachem świeżych kwiatów i roślin. Do czasu aż moją uwagę przykuł jeden rodzaj kwiatów..
B: przepraszam bardzo- zwróciłem się do kobiety, która natychmiast podniosla swój wzrok na mnie- czy istnieje możliwość wysłania bukietu na dany adres?- zapytałem pewnie
S: oczywiście, idealnie pan za jakieś pół godzinki zjawi się kurier i wszystko rozwiezie- oznajmiła
B: fantastycznie- powiedziałem ucieszony- w takim razie oprócz tego będzie jeszcze bukiet z goździków i może jakiś mały bukiecik dla małej dziewczynki- oznajmiłem na co kobieta tylko się uśmiechnęła i przystąpiła do działania. Trochę się na czekałem, ale było warto. Kobieta przygotowała przepiękne bukiety
S: proszę teraz zapisać tu adres- podała mi małą karteczkę- może jakiś liścik?- zapytała z uśmiechem, trzymając w rękach ozdobną kartkę
B: niech będzie- powiedziałem i przejąłem karteczkę od kobiety. Zapisałem ją i przyczepiłem do bukietu z goździków. Wziąłem od kobiety bukiet dla Oli, zapłaciłem i już miałem wychodzić, ale kobieta jeszcze się odezwała
S: szczęściary te pana kobiety- powiedziała z uśmiechem- życzę miłego dnia i szczęśliwego życia- dodała- wystarczy tylko wierzyć, a wszystko się ułoży- dopowiedziała
B: dziękuję pani bardzo- uśmiechnąłem się i wyszedłem. Jak to możliwe, że obcy ludzie potrafią tak bardzo dopasować wypowiedź do aktualnej sytuacji, tak właściwe nic o nas nie wiedząc- to niesamowite- powiedziałem na głos i zamyślony ruszyłem w stronę apartamentu..
Cicho otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Już od progu usłyszałem lejącą się z łazienki wodę, a to oznaczało, że mam jeszcze chwilę na przygotowania. Był jednak jeden mały problem, nie wiedziałem co chce przygotować, a biorąc pod uwagę moje zdolności kucharskie, zbyt dużego wyboru nie było. Po dłuższej chwili zastanowienia postawiłem na naleśniki. Szybko zabrałem się za wyroby, jednak nie potrzebie się tak spieszyłem, ponieważ moja towarzyszka strasznie przeciągała swoją wizytę w łazience. Zaczynałem się już nawet trochę martwić. Właśnie miałem iść sprawdzić, czy wszystko w porządku, ale uprzedził mnie dźwięk przekręcającego się zamka. Z łazienki wyszła piękna blondynka, ubrana w seksowny kombinezon. Chyba miała podobne plany do moich na dzisiejszy dzień
B: hej skarbie- powiedziałem opierając się o ścianę
O: no dzień dobry- uśmiechnęła się- kogo moje oczy widzą- podeszła do mnie bliżej, delikatnie wspięła się na palcach i musnęła moje usta- tęskniłam- szepnęła odrywając się ode mnie
B: dziś jestem cały twój- wyszeptałem nachylając się nad nią, na co ta lekko się zarumieniła. Wbiłem się w jej usta i podniosłem do góry. Czułem się spragniony dziewczyny. Dało się wyczuć, że ta ma podobnie. Oboje błądziliśmy po swoich ciałach, co jakiś czas łapiąc krótkie oddechy- też tęskniłem- wymamrotałem, gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie- ale teraz chodź, zjemy śniadanie- powiedziałem i pociągnąłem ją za sobą
O: wow jakie piękne- powiedziała lustrując bukiet, który czekał na nią na stole- czym sobie na niego zasłużyłam?- zapytała składając małego buziaka ma moich ustach
B: wszystkim- odpowiedziałem- dziękuję ci, że pomimo wszystko dalej tu jesteś- dodałem- to ja się zastanawiam, czym sobie na ciebie zasłużyłem- przełożyłem kosmyk włosów za jej ucho- przepraszam, że ostatnio cię zaniedbałem, nie zasługujesz na takie traktowanie- odpowiedziałem, a z jej oczu poleciały łzy- zasługujesz na kogoś lepszego- tym razem i łzy pojawiły się u mnie
O: nie mów tak Bartuś- podniosła głowę ku górze- oboje zasługujemy na wszystko co mamy- dodała opierając swój podbródek na moim torsie- wszystko dzieje się po coś- szepnęła
B: jesteś naprawdę niesamowita- przytuliłem ją mocniej
O: ty też- odpowiedziała. Nie wiem ile już tak staliśmy, w ciszy, wtuleni w siebie. Trwaliśmy we chwili.. W końcu jednak wybrzmiał głos dziewczyny- dobra starczy tych czułości, jedzenie stygnie- oblizała wargę i wyrwała się z moich objęć. Jedliśmy śmiejąc się z siebie nawzajem. Poruszając przy tym różne tematy. W końcu mogłem poczuć trochę luzu i spędzić czas bez stresu ze swoją dziewczyną. Byłem jej naprawdę niesamowicie wdzięczny i pełen podziwu tego jak dobrą jest osobą. Była ona chyba najbardziej empatyczną osobą, jaką kiedykolwiek udało mi się poznać. Przy tym wszystkim była taka niewinna i kochana. Cieszyłem się, że mam takiego kogoś w swoim życiu. Mimo wszystko jednak w moich myślach był ktoś inny... - halo Bartek słuchasz mnie- dziewczyna stała przede mną machając ręką
B: um tak- zwróciłem się do niej- przepraszam zamyśliłem się- dodałem
O: właśnie widzę- wzdychneła- od jakichś 5 minut usiłuje dowiedzieć się, czy przejdziemy się na spacer- dodała po chwili
B: oh jasne- odpowiedziałem szybko- z miłą chęcią- dodałem z uśmiechem
O: super w takim razie lecę się szykować- nie zdążyłem nic powiedzieć, bo ta zniknęła za drzwiami sypialni. Zastanawiało mnie co dziewczyna chce ogarniać jeśli już wygląda nieziemsko. Mam naprawdę szczęście trafiając na takie kobiety w swoim życiu. Ah no właśnie.. Dlaczego ostatnio wszystko sprowadza się do jednego tematu. Dużo w nocy myślałem o tym co się wczoraj wydarzyło, o rozmowie z Wiką i o reakcji Faustyny. Była ona bardzo wymowna. Ewidentnie musiało ją to dotknąć, bo później mało co mówiła. Tylko nie bardzo rozumiałem czym była spowodowana jej reakcja. Myślałem, że akurat ona już dawno pogodziła się z tym, że nie jesteśmy razem. W końcu to była jej decyzja.. Może po prostu jest  przemęczona i dlatego tak reaguje. Choroba małej na pewno źle na nią działa i odbija się na jej całym życiu. To zrozumiałe, że odbiera niektóre rzeczy w taki a nie inny sposób. Jednak, czy aby na pewno chodzi tylko o to...
No nic postanowiłem chociaż ma chwilę oderwać się od myśli o dziewczynie i skupić się na tym co jest tu i teraz. Poszedłem wziąć szybki prysznic, żeby zmyć z siebie negatywne emocje i myśli. Gdyż oprócz Fausti i Oli, w moich myślach gościła też Nadziejka. Moja mała córeczka. Wciąż do mnie nie dochodziło, że jest ona obok. Miałem nadzieję, że tak już zostanie. Jednak wciąż myślałem o tym ile będzie musiała wycierpieć w tak młodym wieku. Życie jest strasznie niesprawiedliwe. Takie choroby nie powinny dotykać nikogo, a już z pewnością nie takich małych istot. Musiałem być jednak silny. Dla Nadziejki.. Nie oszukujmy się dla Fausti chcąc nie chcąc też.. W końcu to one teraz potrzebują mnie najbardziej. Dlatego nie rozumiem o co chodzi Wiktorii. Sama Ola mówiła, że nie ma problemu z tym, że poświęcam się teraz im i że to rozumie. Sam już nie wiem co mam robić.. Jak pogodzić to wszystko, aby było dobrze.. Ocierając krople wody, szukałem jakiegoś sensownego rozwiązania. Jednak takie chyba nie istnieje...
B: i jak gotowa?- krzyknąłem wychodząc z łazienki
O: o jest mój książę- wychyliła się, a mi aż szczęka opadła
B: woow- wydusiłem z siebie- czyli da się wyglądać jeszcze lepiej- dodałem i przyciągnąłem dziewczynę bliżej
O: oj już przestań, bo się zaczerwienie
B: najchętniej zostałbym tu teraz z tobą i..- dziewczyna przysłoniła moje usta swoimi, tak abym już nic nie mówił
O: spokojnie dokończymy później- szepnęła odrywając się ode mnie- a teraz w drogę- powiedziała kierując się w stronę drzwi- ty też kochanie- pociągnęła mnie za rękę...
Wspólnie przemierzaliśmy krakowskie ulice, spędzając ze sobą miło czas. Przy dziewczynie czułem się jakbym znowu miał naście i szedł na swoją pierwszą randkę. Ola oprócz tego, że była kochana i bardzo dojrzała, miała też swoją drugą stronę, która była szalona i miała w sobie duże dziecko. Właśnie chyba za to tak bardzo się polubiliśmy. Tak wciąż nie umiem nazwać tego niczym większym niż przyjaźń.. Wiem, że to okropne.. Ale ciężko mi pokochać kogoś innego niż.. Faustynę.. I już chyba nic na to nie poradzę.. Choćbym chciał, nie umiem.. Chyba muszę się po prostu do tego przyzwyczaić i postarać się żyć bez niej.. Najważniejsze, że mam Nadziejkę obok siebie, teraz tylko to się liczy. Dziewczynka jest nierozerwalną więzią, która na zawsze połączyła mnie i Faustynę. Niezależnie od tego jak będą wyglądały nasze relacje, mamy razem dziecko i musimy umieć z tym żyć.. Oczywiście, że wolałbym żyć z nimi, a nie obok nich.. Czas jednak pogodzić się z tym, że oboje musimy ułożyć sobie życie bez siebie... Tak po prostu będzie lepiej dla nas wszystkich...

Autorka: Udało się kochani skleić kolejny rozdział. Dzięki wam zrozumiałam, że to właśnie pisanie mnie najbardziej motywuje i relaksuje w wolnej chwili. A już w ogóle, gdy wiem, że mam dla kogo to robić🥹
Dziękuję wam bardzo za każde słowo wsparcia i otuchy🥹🩷
Jesteście niesamowici🩷🩷🩷
Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział, koniecznie dajcie znać co sądzicie🫣
Trzymajcie się kochani🩷
Miłego popołudnia☺️
Buziaki😘


~What will become of us?~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz