~11~

488 27 8
                                    

05.11.2026r.

Pov. Fausti
Weszliśmy do jasno białego budynku i cały dotychczasowy czar prysł. Ponownie pojawiły się te głupie, złe myśli, a w oczach zawitały łzy. Stanęłam na środku i wpatrywałam się w chłopaka, z mętnym spojrzeniem. Moje ciało zaczęły przechodzić zimne dreszcze. Stałam i rozglądałam się po szpitalu, czułam niepokój będąc w tym miejscu. Chciałam, aby skończyło się to jak najszybciej. Miałam już dosyć, przeżywania wszystkich emocji na raz. Dlaczego moje życie nie może wyglądać tak jak większości rodziców, cieszących się z każdego dnia ze swoimi pociechami. Głupio to mówić, ale ja nigdy nie umiałam się tym cieszyć. Kocham moją córeczkę i moje życie z nią, ale czuję, że nie postępuje tak jak powinnam. Coraz bardziej jestem przekonana, że to wszytko co się dzieje w moim życiu jest karą od losu.. Nagle poczułam czyiś dotyk na swojej tali
B: musimy iść- powiedział i chwycił mnie pod ramię, drugą ręką dalej trzymając Nadziejkę
F: do-dobrze- zająknęłam się i ruszyliśmy pod wyznaczony przez rejestratorkę gabinet. Na miejscu usłyszeliśmy, że jest małe opóźnienie i czas oczekiwania może potrwać nawet do godziny. Byłam załamana. Każda chwila spędzona w tym miejscu wprawiała mnie w stan zakłopotania, a przez głowę przechodziły tysiące myśli. Usiedliśmy i czekaliśmy jak na zbawienie. Mała pozwoli zaczynała stawać się marudna, a minęło dopiero niecałe 10 minut. Już wtedy wiedziałam, że będzie to najdłuższa godzina w moim życiu. Bartek chodził z nią wzdłuż korytarza, aby ją czymś zająć. Patrzyłam na nich z uśmiechem, to takie niesamowite uczucie, widzieć ich szczęśliwych razem. W oku zakręciły mi się łezki. Chłopak był taki szczęśliwy, że może zająć się małą i spędzić z nią trochę czasu. Tymczasem mi pozostały jedynie moje myśli. Stresowałam się tą wizytą mimo, że doskonale wiedziałam czego mogę się spodziewać. Diagnoza raczej jest już pewna. Pozostaję tylko kwestia leczenia i jego przebieg. Strasznie się boję tego jak to będzie. Pociesza mnie jednak fakt, że nie jestem w tym sama. Mogę liczyć na wsparcie rodziców, rodziny, przyjaciół, których zostało już naprawdę niewiele, no i przede wszystkim Bartka.. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie on.. Myślę, że załamałabym się całkowicie, gdyby chłopak stwierdził, że nie chce mieć z nami nic wspólnego. Moja podświadomość podpowiadała mi jednak, że znam go na tyle i jestem pewna, że nie ważne co by się stało ten nie postąpiłby w taki sposób, jak teraz. Zawsze mogłam na niego liczyć i jestem wdzięczna, że dalej mogę. Cieszę się, że w końcu jest szczęśliwy i układa sobie życie na nowo.. Chociaż nie powiem, że wolałabym chyba, żeby wyglądało to trochę inaczej.. Ale cóż mam co chciałam.. Właściwie bardziej to na co sobie zasłużyłam.. Błądziłam spojrzeniem po korytarzu, aby dostrzec Bartka z małą. Jednak zniknęli oni całkowicie z mojego pola widzenia. W pewnym momencie moje spojrzenie zatrzymało się w rogu pomieszczenia. Mój wzrok przyciągnęła trójka osób. Była to kobieta z mężczyzną i z małą dziewczynką, mniej więcej w wieku Nadzi. Przyglądałam im się jak jakaś wariatka, ale coś kazało mi patrzeć w tamtym kierunku. Z wyglądu złudnie przypominali oni nas.. Śmiali się i chyba mieli jakiś ważny powód do radości. Było ich słychać na całym korytarzu, a dźwięk mocno odbijał się w moich uszach. To trochę dziwne, w końcu w szpitalu raczej należy zachować ciszę, nie przejęłam się tym jednak i w dalszym ciągu przyglądałam się im z uwagą. Wyglądali na naprawdę szczęśliwą rodzinkę. Pomyśleć, że moglibyśmy to być my...
B: halo Fausti- chłopak klasnął centralnie przed moją twarzą, tak że aż podskoczyłam- przepraszam nie chciałem cię wystraszyć- mruknął- wszystko okej?- zapytał dziwnie na mnie patrząc
F: ta-tak- mruknęłam- po prostu się zapatrzyłam- dodałam przenosząc wzrok na chłopaka
B: zauważyłem- odpowiedział- wpatrywałaś się w ten pusty kąt jakbyś zobaczyła ducha- zaśmiał się. Chwila jak to pusty.. Ponownie powędrowałam wzrokiem na kąt holu. Doznałam szoku. Wyostrzyłam spojrzenie, jednak nic się nie zmieniło nie było tam żadnej żywej duszy
F: dziwne- szepnęłam lekko przerażona. W tej sytuacji nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że aby opuścić pomieszczenia musieli by nas wyminąć, a dam sobie głowę uciąć, że nikt koło nas nie przechodził..
B: co?- zapytał zdezorientowany błądząc wzrokiem po pomieszczeniu
F: nie nic- odpowiedziałam szybko- trochę tu już wariuje- powiedziałam pierwsze ci przyszło mi do głowy i jakby nie patrzeć było to zgodne z prawdą
B: spokojnie- kucnął przede mną- jesteśmy w tym razem- ścisnął moją dłoń, gładząc ją opuszkiem swoich palców. Nie zdążyłam mu nic odpowiedzieć, bo zostaliśmy w końcu wezwani do środka gabinetu. Przyjął nas siwy, starszy mężczyzna w okularach. Podobno był on najlepszy w tym co robi. Miałam nadzieję, że faktycznie okaże się to prawdą..
L: witam państwa i maleństwo- powiedział uśmiechając się w naszym kierunku i zaczął przeglądać dokumentację naszej córeczki. Mijały minuty, a mężczyzna milczał. Przeglądał kartki, strona po stronie, po kilka razy uważnie je czytając. Co jakiś czas wymienialiśmy z Bartkiem spojrzenia, pełne niepewności i strachu- raczej wszystko jest już jasne, jednak mimo wszytko powtórzymy badania- odezwał się w końcu
B: czyli co- zapytał już lekko nabuzowany- przyjechaliśmy tu po to, żeby sobie posiedzieć i nic się teraz nie dowiemy- dodał wkurzony
L: spokojnie- uspokoił chłopaka- nie możemy zrobić nic nie mając stu procentowej pewności- oznajmił- chyba chce pan dobra dziecka- spojrzał na niego wyczekująco
B: to chyba oczywiste- odpowiedział sarkastycznie
F: Bartek- szepnęłam ściskając rękę chłopka
L: dlatego proszę pozwolić wykonywać nam swoją pracę- mówił spokojnie- zabierzemy małą Nadziejkę na izbę przyjęć i jutro z samego rana zaczniemy procedury- dodał- proszę nam zaufać, pańska córeczka jest naprawdę w dobrych rękach- zapewnł nas, a szczególnie Bartka, któremu powoli puszczały  emocje. Tęskniłam za Bartkiem w takiej postaci. W takich momentach czułam zawsze, że to co nas łączy jest prawdziwe i szczere. To znaczy było.. Teraz chłopak nie jest już mój i stara się ponieważ zależy mu na małej. Cieszę się, ale chyba trochę mnie to boli..- pani Faustyno wszytko w porządku?- zapytał mężczyzna, bacznie mi się przyglądając
F: tak tak- mruknęłam
B: co się dzieje Faustynka- zapytał również przenosząc na mnie swój wzrok
F: nic, jestem zmęczona- odpowiedziałam, z nadzieją, że na to pójdzie
B: na pewno, tylko o to chodzi?- chłopak w dalszym ciągu umiał mnie czytać lepiej niż ktokolwiek inny
F: tak- odpowiedziałam mu uśmiechając sie sztucznie. Ten chciał już coś powiedzieć, ale na szczęście pan doktor go uprzedził
L: spokojnie, pańska partnerka również jest pod dobrą opieką- uśmiechnął się, a my tylko wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenie. Nasz wzrok mówił, że oboje nie mamy ochoty na głupie tłumaczenia. Ulżyło mi, że chłopak myśli podobnie do mnie. Poczułam jednak się trochę jakbyśmy robili coś złego. W końcu oboje mamy innych partnerów i jesteśmy szczęśliwi.. Znaczy chłopak wydaje się być szczęśliwy, dzięki tej całej Oli.. U mnie aktualnie jest to trochę skomplikowane.. Ponownie na chwilę się wyłączyłam. Próbowałam zrozumieć o czym rozmawiają mężczyźni jednak szło mi to naprawdę bardzo ciężko. W pewnym momencie całkowicie rozmazał mi się obraz. Słyszałam jedynie jakieś wypowiadane pojedyncze słowa i chyba płacz małej.. Do tego jeszcze ból głowy. Nie byłam w stanie nic zrobić.. Chciałam otworzyć oczy, ale do reszty straciłam panowanie nad moim ciałem...

Autorka: Kochani naprawdę bardzo mi przykro, ale ostatnio ciężko mi cokolwiek skleić w całość. Ten rozdział próbowałam pisać od niedzieli. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy brak weny i niedługo wszytko wróci do normy. Niestety dochodzą do tego też studia, praca i problemy prywatne. Bardzo mi przykro, ale nie wiem kiedy uda mi się skleić kolejny rozdział, bo szykuje mi się naprawdę trudny grudzień. Obiecuje jednak spróbować jak najszybciej coś skleić i starć się zachować regularność.
Mam nadzieję, że spodoba wam się ten trochę chaotyczny rozdział i mimo wszytko będzie czekać na kontynuację..
Do zobaczenia wkrótce💋

~What will become of us?~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz