#24

14 1 0
                                    


- Napijesz się herbaty? - zapytała Laura, wyswobodzając się z naszego uścisku. Czułem, że zrobiło się dla niej niekomfortowo. Czy lekko przegiąłem? Miał to być niewinny całus w czoło, ale dziewczyny chyba odbierają to trochę inaczej. Racja, może i chciałem czegoś więcej, ale było jeszcze za wcześnie. Ostatnio się pospieszyłem, ale przynajmniej wiedziałem już, jaka jest Laura. Będzie trzymać dystans, który z biegiem czasu może się zmniejszy. Zakup dla niej farby już był małym przełamaniem, a co dopiero, gdy naprawdę skupię swoją uwagę tylko na niej? W sumie już niewiele mi brakowało, bo w głowie miałem tylko ją...

- Tak, jasne.

Zeszliśmy na dół do kuchni. Usiadłem na krześle przy stole, a Lau podłączyła wodę w czajniku, następnie poszukała herbaty i kubków. Odwróciła się, żebym mógł wybrać, który chcę, a kiedy to zrobiłem, wrzuciła saszetki do środka. Obserwowałem jak się krzątała i podobało mi się to. Do tej pory nie miałem okazji, aby jakaś dziewczyna robiła mi herbatę, jedynie drinka na imprezie, a był to całkiem zacny widok.

Czekając na wodę, przeglądałem facebooka, a Laura dostała kilka powiadomień. Okazało się, że to mama do niej pisała, że jadą gdzieś z Veronicą i ojcem i wrócą dość późno. Wewnątrz uśmiechnąłem się szeroko, bo oznaczało to wspólnym wieczór z Lau. Oczywiście, o ile nie wyprosi mnie wcześniej.

- Ciekawe, gdzie pojechali... - usłyszałem szept Laury, jakby mówiła sama do siebie, ale nie byłbym sobą, gdybym się nie wtrącił.

- Nie jeżdżą nigdy bez ciebie?

Zatrzymała się w miejscu i spojrzała na mnie z nieodgadnionym spojrzeniem.

- Wiesz co, nie wiem. Nigdy nie zwracam uwagi na to, co robią przez dzień. Wracają zawsze o tych samych porach, a teraz mnie zaskoczyli.

- Może zauważyli wreszcie, że jesteś już dorosła?

- I że niby co?

- I że zostało im tylko jedno dziecko, którym teraz muszą się zająć.

- Uważasz, że poszłam już w odstawkę?

Podparłem brodę dłonią. Jej tok myślenia potrzebował poprawek.

- Uważam tylko, że zrozumieli, że mają już dorosłą córkę. Veronica potrzebuje atencji rodziców, ty już chyba nie. Dobrze mówię?

W jej głowie coś się działo. Zapewne próbowała połączyć kropki, zrozumieć, co usiłuję jej przekazać bez mówienia wprost.

- Ale nie chcę, żeby o mnie zapomniano...

Co? Lau... Boże, jak mi się zrobiło jej żal... sądziła, że bez uwagi rodziców pozostanie niezauważona.

- Hej, ja tu jestem cały czas. Nie odpuszczę ci tak szybko - uśmiechnąłem się. Jej naiwność była tak słodka, że nie byłem nawet w stanie z tego zakpić tak jak kiedyś. Aż tak się wszystko we mnie pozmieniało?

Machnęła ręką i podała mi kubek z herbatą. Chyba nie chciała już o tym gadać. Dla mnie zresztą też zrobiło się trochę niezręcznie.

- Dlaczego nie masz dziewczyny? Jesteś dobrym słuchaczem i pocieszaczem.

Oh, Lau, tylko dla ciebie taki jestem...

- Nie próbowałeś nigdy z Harper albo Luną?

- Może i próbowałem, ale lepsi i szybsi byli Greg z Noah. Nie miałem szans, ale jakoś też mi nie zależało. Wolałem z nimi się przyjaźnić.

Usiadła naprzeciw mnie, podpierając głowę ręką. Patrzyła wprost w moje oczy, co peszyło mnie chyba bardziej niż ją samą.

- Uważasz, że był to dobry pomysł? Chyba, że jednak masz kogoś, a ja tak bredzę tylko...

Nowe WartościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz