Poranek dnia który miał wszystko zmienić

20 4 0
                                    

                                    Rozdział 3
                                .Poranek dzisiaj.

To był ten dzień ten w którym musiałem wziąć się w garść i wrócić do "normalnego życia". Nie mogłem dużej odwlekać powrotu do agencji. Tak naprawdę była ona dla mnie drugim domem coś było w tym miejscu w całej atmosferze że pomimo udawania tam osoby  jaką nie jestem powoli widziałem tam siebie takiego jakiego  drogi Odasaku chciałby zobaczyć. Tutaj praca nie była zbyt ekscytująca dlatego też warto wspomnieć że jak już gdzieś zdarza mi się spać to właśnie tam. Myślę że się tam na dziwny sposób w końcu odnalazłem choć nie przyszło mi to łatwo. Moje początki w ADA były męczące, utrzymanie uśmiechu przez tyle godzin na twarzy i odgrywanie dobrego pracownika z czystym sercem chcącego nieść pomoc i tym podobnymi były gorszymi torturami od tych fizycznych Moriego. Z czasem wczułem się w wykreowaną postać detektywa i myślę że nieźle mi wyszła. Jak już w miarę polubiliśmy się z nową odsłoną mnie i przebywanie w agencji stało się o wiele łatwiejsze.

Przetrawiłem sobie powoli powody, dlaczego wogule mam wstać, włożyć taki wysiłek by podnieść się z łużka
Po chwili wywlekłem się w samej za dużej na mnie koszuli  i z lekkim kacem udałem się po jedyne czego teraz mój organizm potrzebował czyli po duży kubek czarnej kawy. W czasie gdy pażyła mi się kawa w ekspresie poszedłem się ubrać. Pierwsze założyłem spodnie jedne z kilku par brązowych jakie miałem, te które dzisiaj postanowiłem założyć miały odcień porównywalny do trzcinowego cukru. Za to górna część mojego dress codeu do biura od zawsze jako podstawę miała koszulę należącą niegdyś do Ody. Mam świadomość że jest ona w opłakanym stanie z ciemno brązowej a nawet czarnej wyblakła ona do szarawo brązowo niebieskiej. Nadal bardzo dobrze jednak zachowały się charakterystyczne pionowe pasy. Nie wyobrażam sobie pujść do agencji bez niej na sobie, dzięki niej czuje się bardziej komfortowo w środowisku w którym znalazłem się za sprawą ostatniej woli Odasaku i pomimo że zwykle nie przywiązuje się do niczego tak ta koszula to była jedyna rzecz jaka mi po nim została. Wracając na ziemię trzeba trochę zakryć niedoskonałości tej oto koszuli dlatego na nią założyłem kamizelkę w odcieniu hebanowym wciskając pod nią dwie  końcówki mojego krawatu bolo lub jak to Atsushi ujął śmiesznego naszyjniczka.

Wróciłem do kuchni po drodze zgarniając jeszcze z wieszaka w korytarzu płaszcz. Mając jeszcze trochę czasu włączyłem swoją ulubioną płytę zwiększyłem głośność i udałem się z kubkiem gorącego napoju na balkon. Budynek przede mną był z lekka niższy dlatego pomimo balkonu znajdującego się z tyłu bloku i wychodzącego na ciemne ulice można było dostrzec też dalsze okolice mieszkania które dostałem jako członek agencji i które agencja wynajmowała od starszego małżeństwa z pod yokahamy.

Robiło się trochę puźno, był to czas na założenie maski błazna i udanie się do roboty. Odłożyłem kubek po kawie na parapet i zamknąłem lekko skrzypiące drzwi balkonowe. Podtrzymując się jedną ręką o balustradę przeskoczyłem na jej drugą stronę skąd łatwo mogłem już dostać się do głównej drogi aby zamówić taksówkę. Zanim kierowca przyjechał miałem czas by zapalić  i przygotować się chowając stres związany z możliwościami zdarzeń tamtego dnia o których przebiegu dowiem się na miejscu. Wraz z dymem wypuściłem nadmiar pytań powodujących mentlik w głowie i ruszyłem po odpowiedzi.

Soukoku Utopijna Harmonia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz