Siedziałem wpatrzony pusto w bryłę białego marmuru. Byłem odłączony od realnego świata, w którym moje ciało drżało z zimna a żołądek błagał o litość i choć kęs jedzenia. To działo się jednak poza tym co w tej chwili było dla mnie najważniejsze. Godziny mijały a ja nie potrafiłem sobie wyobrazić jaki obrót spraw by mógł doprowadzić do śmierci Atsushiego. Z głębokich przemyśleń wybudził mnie dźwięk telefonu. Przerywając jedyny dźwięk jaki słyszałem od od dłuższego czasu, mianowicie ciężkie uderzenia dużych kropli deszczu. Niechętnie wyjąłem urządzenie z zmarnowaniem patrząc na ekran. Był to sms od Yosano tej samej która nie chciała mnie jeszcze przed chwilą znać. Chwilą... powtórzyłem w myślach nie wiedząc jak dużo czasu upłynęło. Jednak szybko powróciłem spowrotem na ziemię by dowiedzieć się w jakiej sprawie Doktor do mnie napisała. Otworzyłem powiadomienie z znikomą nadzieją że to co przed chwilą tak głęboko analizowałem tak naprawdę nie było czymś realnym. Niestety szybko ona zgasła wraz z ujrzeniem treści wiadomości:
-------------------------------------
Mam dla ciebie ostatnią przysługę oto powód dla którego żeczywiście mógłbyś odejść z tego świata....Video link...
-------------------------------------
Z lekką obawą co znajdę w środku natychmiast otworzyłem link.★7 dni wcześniej perspektywa Atsushiego ★
-AAAAAA!! - krzyknąłem ledwie odzyskując przytomność, jeszcze z zamkniętymi oczami mój organizm zareagował na ogromny ból który w tej chwili odczuwałem
- Ochh.. widzę że się obudziłeś
Usłyszałem męski nieco chrypowaty głos, a następnie powolne, ciężkie i pewne kroki człowieka idącego w moją stronę. Zamarłem z przerażenia, leżałem na twardym i mocno wilgotnym podłożu całkowicie nie mogąc się poruszyć. Po chwili udało mi się unieść powieki co jednak nie wiele pomogło ponieważ ujżałem jedynie ciemność najprawdopodobniej spowodowaną szmacianym workiem znajdującym się na mojej głowie . Kroki były coraz bliżej i bliżej aż w końcu nagle ucichły. Nie wiem gdzie ja się znajduje? Kim jest osoba która przed chwilą się odezwała? Czy ta osoba szła napewno w moim kierunku? Z jakiego powodu się tu znalazłem? Gdyby moje ciało nie było sparaliżowane trzęsłbym się ze strachu oraz z ogromnego bólu. Ostatnie co pamiętam to to... o matko dazai, karetka, zamieszanie... czy nic mu nie jest!? krzyknąłem na cały głos jego imię.
-DAZAIIII-SAN !!!!
cisza
-Dazaiii..- ostatkami sił jeszcze raz spróbowałem powtórzyć.
Niestety znów odpowiedziała mi cisza. Cięzko mi określić co działo się przez kilka kolejnych chwil jednak najprawdopodobniej straciłem ponownie przytomność by po chwili ocknąć się z jeszcze większym przerażeniem. Poczułem czyjś oddech przy uchu! Lodowaty, nieprzyjemny i przeszywiający podmuch.
- oh cóż widzisz kogokolwiek wołasz nie ma go tu hahaaa aaa ah... nie ma tu nikogo poza naszą dwójką! Hymm i cóż wygląda na to że jesteś całkiem sam i nikt nie fatyguje się by cię ratować ty małe bezużyteczneee ścierwoo!!!
Wykrzykując te słowa szaleńczo porywacz (bo teraz byłem już pewny że właśnie nim jest ta osoba) wyprowadził bardzo mocne kopnięcie w mój brzuch. Skończyło się ono uderzeniem o kant betonowego słupa z którym spotkanie połamało mi kilka żeber i rękę ale równocześnie sprawiło iż mogłem choć trochę ujżeć otoczenie ponieważ spadł materiał który znajdował się na mojej głowie. Pomieszczenie do którego ledwo dochodziło jakiekolwiek światło dzienne było bardzo zniszczone. Na tyle ile mogłem coś dostrzec było w nim widać zarys wielu gór gruzu. Nie mogłem jednak wiele zobaczyć przez brak możliwości poruszenia się jakkolwiek. Coś co najbardziej mnie przerażało to to że nigdzie nie widziałem postury ludzkiej postury człowieka postury mojego porywacza. Zacząłem nerwowo szukać wzrokiem czegokolwiek co mogłoby mi pomóc mój wzrok jeździł od lewa do prawa z góry na dół z coraz większą szybkością nie widząc nic szczególnego nic co mogło by choćby określić gdzie jestem! nic kompletnie nic... Dazai by wiedział co robić myśl! Wpadłem na pomysł by aktywować swoją zdolność by więcej dojrzeć w ciemności wzrokiem tygrysa i uleczyć rany ten plan był świetnym rozwiązaniem na mój aktualny problem. Jestem uratowany ufff pomyślałem... po czym krzyknąłem:
-"BESTIA W ŚWIETLE KSIĘŻYCA!"
Hhhhymm
-"Bestia w świetle księżyca" - powtórzyłem z ogromną nadzieją.
nie nie nie...NIE
-Best..ia w... świe....- straciłem ponownie przytomność.
Ach jakie piękne niebo pamiętam to miejsce! Gdy wyrzucili mnie z sierocińca myślałem żeby się poddać, nie miałem sił walczyć sam. Jednak dwa dni po tym wydarzeniu znalazłem małe schronienie niedaleko chatki rolników. Stała tam spalona stodoła gdzie do tej pory pomimo jej stanu składowali siano. Od tych rolników czasem przywożono plony do naszego sierocińca. I przypomniało mi się że, kiedyś rozładowując ciężkie wory z jedzeniem usłyszałem od kierowcy że żadko kiedy ktokolwiek tam zagląda po tym jak żona rolnika zginęła w tym pożarze. Nic lepszego w tamtej chwili nie mogłem wymyślić to jedyne schronienie jakie przyszło mi do głowy w okolicy.
Będąc w stodole wdrapałem się na górę snopków siana i przez dziurawy dach mogłem podziwiać niebo. Było ono wyjątkowo bezchmurne i bardzo przejrzyste każda gwiazda świeciła tak jak iskierki w oczach moich przyjaciół gdy mogliśmy zjeść choć jednego cukierka. Niesamowity widok jaki zaprezentowała matka natura sprawił że chciałem jeszcze trochę zawalczyć by móc oglądać tak piękne jutro. Wszystko wydawało się cudowne do chwili w którym usłyszałem burczenie w brzuchu a mój umysł z gwiazd zszedł na ziemię i dosłownie obumierał z głodu. Zmęczony chwilę później przysnąłem przykryty sianem.Powoli otworzyłem oczy gdzie ja jestem czemu wszystko mnie tak boli...
pomocy!- tylko pomyślałem bo byłem zbyt sparaliżowany przez strach i nie mogłem wykrztusić z siebie słowa.
Nademną zobaczyłem posturę człowieka, schylonego nademną człowieka!
Z całej siły spróbowałem się poderwać! Jednak prawie wszystkie moje kończyny były przypięte, oprócz złamanej ręki która właśnie bezwładnie osunęła się z krawędzi stołu. Mój wzrok powędrował za nią była w okropnym stanie w dwóch miejscach wystawały mi z niej kości oblepione poszczerbionymi kawałkami mięśni.- Jeszcze nie teraz- przemówiła postać nademną z ogromną irytacją w głosie jednocześnie łapiąc brutalnie moją zakrwawioną rękę aby jak resztę przypiąć do blatu przemieszczając przy tym kości, które coraz bardziej wystawały poza obrys ręki.
-Za szybko za szybko- słysząc te zaniepokojone słowa zauważyłem szybki ruch postaci jednocześnie odczuwając potworny ból zadany okropnie silnym uderzeniem przeciwnika. Po tym ciosie znów straciłem przytomność...
![](https://img.wattpad.com/cover/350072984-288-k252411.jpg)
CZYTASZ
Soukoku Utopijna Harmonia
AçãoPełna dramatu historia soukoku ukazująca emocje bohaterów i sprzeczności losu z jakimi się zmagają.