2

187 18 3
                                    

Promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju przez nie do końca zasłonięte rolety skutecznie mnie obudziły, dalej zaspany spojrzałem na wyświetlacz telefonu i w ciągu jednej sekundy zerwałem się z łóżka

-Cholera! - krzyknąłem szukając ubrań w szafie

Byłem spóźniony, i to nie o 15 minut tylko godzinę. Widziałem na ekranie telefonu pełno połączeń od ojca i dyrektora zarządu, jednym słowem miałem przejebane.

Nie jedząc nawet śniadania pognałem do auta, którym udałem się pod naszą siedzibę. Wbiegłem do sali konferencyjnej gdzie zmęczony Sainz leżał rozłożony na podłodze, mój ojciec nerwowo szukał czegoś w telefonie a mój ulubiony francuzik podlizywał się dyrektorowi.

-No nareszcie! Chłopie czy ty jesteś normalny?! To jeden z ważniejszych wywiadów - wydarł się dyrektor zarządu, zdziwieniem jednak dla mnie było to, że mój ojciec po prostu gromił mnie wzrokiem ale nie dostałem od niego długiej wiązki wyzwisk tylko za to, że się spóźniłem. Coś było nie tak...

-Jeden z ważniejszych bo będziecie kłamać ludziom w żywe oczy czy jeden z ważniejszych bo całą zebraną kasę z tego gówna dacie ferrari, które zjebało i zostało z niczym? - uniosłem jedną brew po chwili siadając na swoje miejsce

-Te twoje spóźnienia już każdego irytują, albo weźmiesz się w garść i zaczniesz używać łaskawie budzika albo poniesiesz odpowiednią karę - pominął moją wczesniejszą zaczepkę

-Niech zgadnę, karę pieniężną by wspomóc ferrari? Hej a może założymy dla nich zbiórkę? W końcu są w potrzebie

-Max skup się! To nie czas na twoje głupie żarty, już i tak mamy wystarczająco dużo opóźnienia

Miałem dopowiedzieć, że to wcale nie żarty, ale zdołałem się powstrzymać chcę mieć to już za sobą.

Całe to spotkanie było śmieszną manifestacją, nie sądziłem, że w ciągu godziny można tak nakłamać i do tego zebrać przy tym dość sporą ilość pieniędzy.

Oczywiście po wszystkich wywiadach na temat rzekomego projektu musiałem zostać na kolejną pogadankę, która i tak nie wniosła nic do mojego życia całe szczęście nie trwała ona długo a dyrektor zarządu pozwolił mi iść bym nie spóźnił się przypadkiem na imprezę.

Nie miałem ochoty dziś tam iść, ale jednak musiałem. Gdybym się tam nie stawił byłbym gotowy na najgorsze a aż tak jeszcze mnie nie pojebało. Pocieszeniem było to, że nie miało to trwać stosunkowo długo, ale nie nastawiałem się na to, że o 22 wrócę do domu, bo i tak każdy kończy najebany w nie swoich ciuchach w nie swoim domu.

Wchodząc do dużych rozmiarów klubu na samym początku ujrzałem śmiejącego się Daniela i dziękowałem Bogu, że tak szybko go odnalazłem. Nie czekając dłużej podszedłem do mojego byłego teammate'a, który na mój widok szeroko się uśmiechnął ukazując swoje białe zęby. Chwilę później przywitałem się też z Lando z którym wcześniej rozmawiał Daniel.

-Wiesz gdzie jest Carlos? - spytał podając mi dłoń na przywitanie

-Nie wiem, pewnie już gdzieś się tu kręci - wzruszyłem ramionami, nie miałem bladego pojęcia gdzie podziali się kierowcy ferrari i raczej mnie to za bardzo nie obchodziło

Całe szczęście nie musiałem czekać długo aż na stół wjedzie alkohol, zaraz po tym jak kamery zmyły się z naszego pola widzenia barman wyłożył na stół całą masę różnego rodzaju trunków.

-To na dobry początek po kieliszku czystej! - Daniel starał się przekrzykiwać muzykę wręczając mi pełen kieliszek

Impreza trwała w najlepsze i wcale nie było najgorzej, przez całe spotkanie może raz widziałem Sainza z Lando u boku a po Francuziku jakby zaginął ślad i szczerze, podobało mi się to.

Mój spokój w końcu też nie mógł trwać wiecznie, pod łazienką zaczepił mnie Carlos i wydawał się być trochę spięty, ale jego mina zostawała obojętna.

-Msuisz mi pomóc - oznajmił tak jakby w ogóle nie przyjmował sprzeciwu

-Zależy jeszcze w czym

-Pierre uchlał Charlesa tak, że ten nie pamięta jak ma na imię chciałem go ogarnąć, ale ten jęczy coś pod nosem i za Chiny nie chcę wracać do domu 

-I z całej sali osób wybrałeś akurat mnie? Sorry ale nie ma szans - pokręciłem głową chcąc iść się w końcu wyszczać

-Max proszę, ogarnij go tylko o to cię proszę - westchnął tracąc jakiekolwiek nadzieje

-Dobra ale będziesz mi wisiał więcej niż ci się wydaje - wywróciłem oczami po chwili odchodząc by poszukać najebanego kierowcę ferrari




zakazany owoc // Max Verstappen x Charles Leclerc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz