Victoria
Wiązałam włosy w warkocza, gdy patrzyłam na wyjeżdżające z bramy czarne ferrari Jamesa.
Nie miałam czym się tutaj zajmować, przez co dopadała mnie straszna nuda. Pomyślałam, że dobrą rozrywką będzie pójście na trening, tym bardziej, że musiałam utrzymywać formę.
Sekundę później do mojego pokoju wpadła Scarlet krzycząc i wymachując rękami - Wyszedł!! Musimy pójść na zakupy. Ja mam dobry gust, a ty kartę kredytową Jamesa. Razem podbijemy każdą galerię handlową!
Tak bardzo jak nienawidziłam zakupów, tak bardzo miałam teraz ochotę na nie pójść. Gdziekolwiek pójść, byleby móc przekroczyć granice tego domu.
- Przecież wiesz, że nikt mnie stąd nie wypuści. Zostajemy. - mówiłam, zakładając na siebie za dużą koszulkę do ćwiczeń.
- Chyba sobie żartujesz. Naprawdę nie jesteś tu długo, a mam wrażenie, że zmieniłaś się o 180 stopni. Dawniej nie dałabyś siebie kontrolować. Uciekłabyś, gdyby tylko nadarzyła się okazja.
Oczywiście, że miała rację. Nigdy w życiu nie dałabym sobie wejść na głowę i może w tym momencie byłam hipokrytką w stosunku do siebie, ale chciałam posłuchać Gambino. Zagrożenie wydaje się realne, a ja nie chcę mu robić problemów. Szczególnie, że aktualnie jestem od niego w stu procentach zależna i wystarczy jedno jego słowo, a ja pożegnam się z dotychczasową wygodą.
Spokojnie, nie zamierzam tym samym się przed nim uniżać. Nie mogłabym sobie odmówić naszych sprzeczek.
Obie przez bite dwie godziny intensywnie trenowałyśmy. Wychodząc z siłowni nie mogłam chodzić i byłam czerwona jak pomidor. Ledwo doczołgałam się do sypialni, ale zamiast od razu wziąć prysznic zamówiłam kilka potrzebnych kosmetyków i zapas ulubionej kawy. Za bardzo mnie wszystko bolało żebym dała radę się umyć bez utopienia w wannie.
Pół godziny później udało mi się zmusić do pójścia w kierunku łazienki, w której spędziłam co najmniej następną godzinę. Gdy skończyłam kąpiel, Alice poinformowała mnie, że kurier zdążył już przywieźć paczki.
Dopłaciłam za ekspresową przesyłkę, ale nie spodziewałam się jej tak szybko. Za pozwoleniem Jamesa, ochroniarze mogli wpuszczać dostawców. Chwilę później do pomieszczenia weszło dwóch postawnych facetów, którzy wnieśli do pomieszczenia kilkanaście ogromnych pudeł.
Nie miałam pojęcia skąd się tu znalazły. Zamówiłam tylko parę rzeczy, a z taką ilością mogłam zbudować osobny pokój.
- Scarlet! - Zawołałam siostrę, doskonale zdając sobie sprawę, że dość konkretna suma pieniędzy pożegnała właśnie konto mojego narzeczonego.
Jak mogłam zostawić jego kartę kredytową wiedząc, że za ścianą jest Scarlet? Przecież on mnie wydziedziczy. Chociaż stop. Już to zrobił. Kurwa.
Dziewczyna od razu zeszła do mnie, ciesząc się jak malutkie dziecko. - Ile wydałaś? - zapytałam, siadając zrezygnowana na kanapie.
- Może coś około 100 000? Sama nie wiem. Po pierwszej dziesiątce przestałam liczyć. - mówiła niezainteresowana, odpakowując paczki.
- Ile, kurwa? - nie dowierzałam, nie mając pojęcia czy powinnam płakać czy się śmiać.
- Nie patrz tak na mnie. - powiedziała z wyrzutem. - Jak go kieszeń zaboli to może nie będzie cię tak trzymał na smyczy. - parsknęła śmiechem na własny żart, układając rzeczy według ich wielkości.
Przetarłam twarz dłońmi, kładąc głowę na poduszkę i przyciągając do siebie nogi. W milczeniu oglądałam największy anboxing jaki kiedykolwiek dane było mi zobaczyć.
CZYTASZ
Córka Szatana (18+)
RomanceOna - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze. Dziewczyna ma za zadanie go zamordować, ale jeszcze nie wie, że już od 8 lat należy do niego, bo z...