Rozdział 42

7.3K 141 43
                                    


James

Myślałem, że oszaleję. Gdy tylko z mojej żony zaczeły jedno po drugim wychodzić kilku kilogramów bestie zemdlałem. Cztery razy co prawda ale nigdy wcześniej nie widziałem na żywo porodu. Potem musiałem zająć się moimi małymi diabełkami. Dzisiaj przyszło na świat dwóch chłopców o czarnych włosach jak moje i dziewczynka o włosach blond. Ciekawi mnie to bo oboje z żoną mamy czarne włosy. Jest poprostu wyjątkowa. W końcu to moja córka. Ha! Po chwili jednak uświadomiłem sobie, że wszystkie zaczęły płakać i już musiałem przyzwyczaić się do roli ojca bo Victoria zasnęła. Czas udowodnić żonie, że się do tego nadaje. Gdy dwie godziny później obudziła się ja już czekałem koło jej łóżka z bukietem kwiatów a dzieci spały w wózkach. Może i jestem szefem organizacji przestępczej ale z dziećmi idzie mi zajebiście.

- Wszystko w porządku księżniczko? - Wplotłem swoje palce w jej włosy a ona szybko się zerwała. Rozejrzała się w około z prędkością światła.

- Jakim cudem dzieci już śpią? - Zapytała z niepokojem. - Błagam powiedz, że jeszcze ich nie zabiłeś. - Ona pyta tak serio?

- Jasne, że nie. Chyba mnie lubią poprostu. - Położyłem dłoń na jej brzuchu i zacząłem go delikatnie masować. - Bolało? - Zapytałem a ta spojrzała się na mnie jak na idiotę.

- Nie, wcale... - Rzuciła cynicznie. - A myślisz, że gdyby nie bolało to krzyczała bym z bulu? - Położyła się z impetem.

- Wiesz. Chyba trzeba ustalić wreszcie imiona bo jak narazie nasze dzieci są bez imienne. - Zaśmiałem się a ona wstała ledwo z łóżka, podeszła do wózka i nachyliła się nad córką.

- Moja mała córeczka. Pamiętasz? Nadałeś jej imię Raven. - Odwróciła się do mnie pytająco.

- A chłopcy? - Zapytałem.

- Ten z piegami to Richard a dla drugiego księcia niech król imię wybierze. - Zaśmiała się.

- Leonardo. - Ruszyłem w jej stronę. - Włoskie imię żeby to z jakiego rodu pochodzi jego mama nie poszło w niepamięć. - Przytuliła mnie.

- Dobrze. Od dziecka myślałam, że ja i mój brat jesteśmy Amerykanami o włoskiej urodzie. - Dodała.

- Wiesz... Od zawsze pociągały mnie włoszki. - Złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie po czym żarliwie pocałowałem. Szczerze mi tego brakowało.
Kilka dni później wróciliśmy razem do Stanów. Zaniedbałem porządnie interesy ale na szczęście Noah się tym zajął. Gdy tylko weszliśmy do domu przywitała nas Alice i od razu zaczęła się zachwycać dziećmi. Nie mogła się nimi nacieszyć.

- Mogłabyś się nimi chwile zająć kochana? - Zapytałem podekscytowaną gosposię.

- Oczywiście, że tak. Te małe bombelki mają teraz nową opiekunkę i ciocię. - Uśmiechnęła się od ucha do ucha i zabrała dzieci do ich nowego pokoju położyć je do łóżek, które kazałem kupić Noah gdy wracaliśmy.

- Kochanie? - Zaczeła moja żona. - Mogłabym cię poprosić o coś do jedzenia? - Nie czekałem na nic i poszedłem do kuchni. Po dłuższej chwili wróciłem do żony z talerzem naleśników z owocami. Podziękowała mi, włączyła sobie jakiś serial i zabrała się za jedzenie. Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi. Stojąc blisko spojrzałem na kamerę i zobaczyłem pod moimi drzwiami Salvatore z ochroną. Nikt jeszcze nie zajebał tego skurwiela? Niechętnie otworzyłem mu drzwi.

- Czego ty tu chcesz? - Spytałem dość zirytowany.

- Wnuków mi nie dasz zobaczyć? Nic im nie zrobię. - Podniósł ręce w celu poddania.

- Dopiero co wróciliśmy do domu do cholery. - Rzuciłem od niechcenia. - Wejdź. - Dodałem otwierając drzwi na oścież. - Ale bez ochrony. Pamiętasz kontrakt? Zawieszenie broni. - Kiwnął głową i wszedł do środka sam. Skierował się do salonu.

Córka Szatana (18+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz