Dzień mijał tak jak poprzednie: zjadłam śniadanie , poszłam do Ash, wyczesałam ją i poszłyśmy na plac. Nasz trening polegał na tym by Ash, nauczyła się komunikatu o dyskomforcie. Ash, wychodziło to bardzo dobrze, i napewno nie tylko ja tak uważam , ale napewno są osoby które tak nie uważają, i właśnie przedstawię tą drugą osobę: ośmioletnia dziewczynka, bodajże Ania, blondynka, a jej największym minusem było wymądrzanie się. Tak, Ania stanęła na placu , mimo znaku zakazu wchodzenia na plac, bez zgody osoby na nim pracującej.
-Zepsujesz tego konia- usłyszałam zza swoich pleców, tak to Ania.
Popatrzyłam na nią zdziwiona.
-Co takiego?- zapytałam , myśląc, że się przesłyszałam.
-Zepsujesz. tego. konia. - powtórzyła, tym razem głośniej , z poirytowaniem w głosie.
-Przepraszam bardzo, ale na jakiej podstawie wnioskujesz, że zepsuje swojego konia?- Odpowiedziałam dziewczynce przesuwając ręką po grzbiecie Ash.
-Bo od razu widać kilka błędów, które popełniasz - Powiedziała dziewczynka jakby była najlepszym jeźdźcem, a momentalnie można było zaobserwować po jej różowych bryczesach w jednorożce, że nie jest.
- Błędy? Jakie na przykład?- Zapytałam , krzyżując ręce na piersi.
- Po pierwsze, nie używasz bata- już widziałam , że dziewczynka nie wie nic o pracy z koniem - Po drugie nie trzymasz konia na lomży- Teraz nie miałam wątpliwości, że nie wie nic o koniach, rozumiem , że można się nie znać , ale mówić "lomża" , to przesada.
-słuchaj dziewczynko- wskazałam na Anię - Mój koń, wie o pracy z ziemi więcej niż ty o całym jeździectwie , więc łaskawie zamknij usta i opuść ten plac - wskazałam palcem na wyjście. Dziewczynka tylko splunęła mi pod nogi i nadąsana wyszła z placu.
Gdy dziewczynka zniknęła mi z pola widzenia , głośno się roześmiałam.
***
Po około godzinie , zaprowadziłam Ash na padok , i zauważyłam coś niesamowitego- po wejściu na padok , Ash podbiegła do jakiegoś wałacha walijskiego. Już w tym momencie wiedziałam, że to będzie prawdziwą przyjaźń koni.
Ponieważ , było jeszcze dosyć wcześnie , postanowiłam pójść do biblioteki miejskiej , po pare książek.
W bibliotece zauważyłam kilka ciekawych książek , między innymi : ,,Czego naprawdę chcą konie", ,, Zrozumieć konia" , ,,Anatomia konia", ,, Myśleć jak koń " czy ,,Mowa koni ". Miałam trudności z wyjściem z biblioteki , ponieważ stos książek który trzymałam w rękach , strasznie utrudniał podróż.
***
Gdy nastał wieczór , poszłam jeszcze raz pogłaskać Ash, a resztę wieczoru i prawie całą noc , spędziłam na studiowaniu książek , które wypożyczyłam dziś w bibliotece.*Następnego dnia*
Gdy wstałam około godziny siódmej trzydzieści , miałam zupełnie inny plan na dzień, niż ten, który był wykorzystywany w ostatnim czasie. Po śniadaniu wzięłam koc piknikowy , stos książek z biblioteki , oraz koszyk z owocami i butelką soku. Oczywiście planem było ponowne czytanie książek wypożyczonych z biblioteki , jednak tym razem na padoku.
***
Już późnym wieczorem skończyłam czytać książki, zamknęłam konie w boksach i poszłam do domu.
CZYTASZ
Zrodzona w siodle
AdventureA co gdyby opowiedzieć wam jak wygląda moja historia z jeździectwem ?