- Powinniśmy cię zabić Adamie, ale udało ci się odkryć moc nową metodą, o której nikt tak zacofany jak ja nie pomyślał. Dwa tysiące lat temu każdy miał więcej sił i odwagi.
Te słowa usłyszałem z ust trzeciego, jako pierwsze po teleportacji do wymiaru zakonu.
- Skąd o tym wiecie?
- Czytanie w myślach to nasza pasja, więc przyzwyczaj się, że wszystko wiemy. Jesteśmy zawiedzeni faktem, że nie ma dziś z tobą tutaj Luny. Masz ją tutaj sprowadzić , ale najpierw zdradzimy tobie nieco więcej przed kolejną próbą.
- Przechodzę w słuch.
- Na ten moment na ziemi pozostało trzystu dwunastu ludzi magicznych, wróć trzystu jedenastu bo jednego już zabiłeś. Kolejną rzeczą jest, że wymiar ludzi magicznych skrywa pełno tajemnic, ale do eksploracji jego potrzeba wam przynajmniej jeszcze jednej osoby. Niestety, ale magia tutaj otwiera się tylko na żywych, a ja jestem martwy, więc Ci nie pomogę. Następnym faktem jest, że poszukujemy nowego lidera ludzi magicznych, ale to już wybierzecie miedzy sobą.
- Rozumiem, a jak będzie wyglądać następna próba?
- Zobaczysz, nie powiem Ci. Pędź sprowadzić tu Lunę.
Pomyślałem o niej intensywnie. Leży w łóżku jakby nie zasnęła całą noc. Obudzę ją, gdy tylko się teleportuję.
Pokój Luny
Teleportowałem się do jej pokoju i powiedziałem spokojnym głosem:
- Luna, musimy porozmawiać.
- Nie nic nie musimy, wynoś się stąd!
- Dobra po prostu Ci powiem. Twoje moce mogą uratować ludzkość, potrzebujemy cię w zakonie, aby pokonać demony. Bez ciebie i jeszcze jednej osoby nie ruszę dalej!
- W dupie to mam, i jakiej jeszcze osobie!? - odpowiedziała słodkim, zaspanym krzykiem.
- Sam chciałbym to wiedzieć, jeszcze nie znalazłem nikogo innego z mocami.
- To jak se znajdziesz, to pomyślę, wynoś się! Nienawidzę cię!
- Dlaczego mnie nienawidzisz?
Nie dostałem na to odpowiedzi, teleportowałem się z powrotem do wymiaru zakonu.
- Mam wrócić do niej, jak odnajdę kolejnego człowieka magicznego.
- To wróć do nas dopiero, jak będziecie we trzech dogadani - po tych słowach trójka znikła.
Super. Pozostaje mi siedzieć na tyłku i liczyć na cud. Przeniosłem się do domu i wyszedłem na rowery ze znajomymi. Wyjazd się udał, ale nie potrafiłem przestać myśleć o Lunie, o tym czemu mnie nienawidzi, oraz o moim zadaniu od trzeciego. Jako, że jest wieczór, to znów miałem natłok myśli i brak odpowiedzi. Nagle poczułem impuls. Zdecydowanie czuję czyjś strach.
Ciemną nocą cz. 2
Perspektywa pewnego mężczyznyW około mnie żadnej żywej duszy, cóż podejdźmy tam gdzie wczoraj. Idąc wolnym krokiem, powoli zbliżam się do celu, tylko czuję, jakby ten szlak prowadził mnie w inne miejsce. Idę już z dobre pół kilometra. W oddali na skrzyżowaniu polnej drogi widzę zarys postaci, w ręce trzyma coś w stylu kosy, tylko jakieś mniejszej. Przechodzą mnie ciarki, ale nie potrafię się powstrzymać, aby tam nie iść. Staram się zachować zimną krew. To coś do mnie podchodzi. Czuję chłód na karku. To coś nagle znika. UCIEKAM! Biegnę przez pola i czuję coraz większy wiatr. Widzę go! Jest przede mną. ZAWRACAM! Nie wiem co robić, przerasta mnie panika. To coś to demon. Przewrócił mnie.
CZYTASZ
Jesteśmy ludźmi magicznymi
FantasySny staną się ciałem, a demony wyjdą robiąc o świcie cień, obnażą nasze strachy, zabiją każdego... jeśli nasz zakon ich nie powstrzyma. Książki przedstawiają poruszające historie, losy bohaterów we stworzonych przez pisarzy uniwersach są często "sia...