60

89 7 0
                                    

Pov: Yuna

Nie ma już ratunku. Coraz częściej robi mi się ciemno przed oczami. Jakiś czas temu przyszedł jakiś chłopak i zatrzymał krwawienie Kyujin bo jak to ujął Junho "ona jeszcze się przyda". Dziewczyna leżała jakby bez życia na podłodze i co jakiś czas mówiła, że chce umrzeć. Soobin siedzi oparty o ścianę i myśli a ja leżę na brudnej podłodze i tamuje krew jakimś ręcznikiem, który znalazłam pod szafką. Jest cały w kurzu ale chociaż nie krwawie już tak bardzo. Za to ból jest wstrętny. Co chwila słychać jakieś strzały i darcie się ale Soobin tłumaczy to strzelaniem do celu. Jesteśmy od siebie bardzo daleko. Ja jestem w jednym rogu, Soobin w drugim a Kyujin w trzecim. Nie możemy sobie pomóc fizycznie ale rozmawiamy prawie bez przerwy. Wszyscy podpieramy się wzajemnie na duchu chodź już chyba żadne z nas nie wierzy, że z tąd wyjdziemy. Siedzimy tu już strasznie długo i to kwestia czasu aż zaczniemy umierać. W sumie to już umieramy.

Po upływie długiego czasu ktoś wszedł. Jakiś chłopak w masce i czapce. Podszedł do mnie i odpiął mi kajdanki. Nie mogłam wstać ale rozmasowałam sobie ręce. Kyujin nawet nie podniosła wzroku a Soobin patrzył z przemrożonymi oczami na chłopaka. Ja też się na niego spojrzałam ale nie wydaje mi się wybawicielem. Podniósł mnie i wyniósł z pokoju.

Patrzyłam gdzie idziemy. Wniósł mnie do jakiegoś pomieszczenia. To chyba też biuro. Posadził mnie na krześle i zostawił. Super. Chociaż nie bolą mnie już ręce. Więc siedziałam na wpół żywa na tym krześle i czekałam. Nawet nie wiem na co. Chodź się domyślam. Głupi by kropek nie połączył. Oczywiście, że zaraz wpadnie tu Junho.

Tak jak przewidywałam. Po niedługim czasie drzwi do biura się otworzyły a w nich stanął mój koszmar. Uśmiechał się. Usiadł na przeciwko mnie.

- Zakładam, że wiesz kim jestem.

- Wiem.- oparłam.- Wiem też, że nic nie zrobiłam i nie masz prawa mnie tu trzymać.

On tylko prychnął.

- Jesteś podobna do brata. I z twarzy i z charakteru. Możemy się na coś umówić?

- Zależy.

- Powiesz mi gdzie oni są albo mogą być a ja cię wypuszczę.

- Nie wierzę.

- Jestem prawdomówny.

- Kłamiesz.

- Daje słowo.

- Twoje słowa nic nie znaczą. Możemy się umówić inaczej.

- Słucham.

- Ty wypuścisz mnie, Soobina i Kyujin a potem zamkniesz mordę.

- Wyszczekana jesteś. Ostatnia szansa na zgodę.

- Daj pomyśleć.

- Masz 5min.

Nie zamierzam się nad niczym zastanawiać bo wiem, że mnie oszuka. Ale może ja oszukam jego?

- Dobra, ale masz wypuścić mnie, Soobina i Kyujin.

- Zgoda.- podał mi rękę.

Uścisnęłam jego rękę i zaczęłam myśleć jaki kit mogę mu wcisnąć.

- To mów gdzie może być twój brat.

- A co dziś jest i która godzina?

- Jest sobota 8lipca. 15:40.- spojrzał na zegarek.

- Wszyscy mieliśmy iść na basen ale przez to zniknęłam to szukają mnie. Może ruszysz głową?

- Racja. Zadzwoń do niego i powiedz, że nic ci nie jest.- wyciągnął mój telefon.- Chodź nie. Możesz mieć w nim coś naprowadzającego.

The Road To Happiness [POPRAWKI 22/60]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz