Zerwałam się na dźwięk budzika. Poprzedniej nocy wróciłam do swojego pokoju, nie chcąc przez przypadek obudzić Vivan o tak wczesnej porze. Szkoda tylko, że zaspałam. Zerknęłam na telefon ,na którym widniało pięć pominiętych budzików. Cholera, będę spóźniona. Spóźnianie się to zdecydowanie moja największa red flaga. Nie potrafię być nigdzie na czas. Nawet gdy wstanę wcześniej, dalej przyjdę conajmniej dwie minuty spóźniona.
Zdecydowałam się na czarną ołówkową spódnicę i białą prostą koszulę. Wydawało mi się, że będzie to odpowiedni strój na rozmowę kwalifikacyjną. Nie robiłam sobie nie potrzebnej nadziei, nie chcąc się później zawieść. Zdawałam sobie sprawę z tego, że firma jest duża i popularna a moje doświadczenie zerowe. Na szybko przyprostowałam włosy, zostawiając je rozpuszczone. Naturalnie miałam kręcone i cholernie tego nie nawidziłam.
Postawiłam na lekki makijaż, który zajął mi niecałe pięć minut. Całość zakończyłam czerwoną matową pomadką. W pośpiechu zgarnęłam swój czarny płaszcz, z którego wypadła jakaś zawieszka w kształcie serca. Kucnęłam, chcąc ją podnieść. Pierwszy raz widziałam tę zawieszkę. Nie miałam pojęcia co robiła w mojej kieszeni. Jednak nie miałam już wystarczająco czasu, aby się nad tym zastanawiać. Wrzuciłam serce z powrotem do kieszeni. Zgarnęłam z blatu klucze i pospiesznie wyszłam na przystanek autobusowy. W drodze napisałam Vivan, aby nie martwiła się o moją nieobecność o poranku.
Tego dnia korki były wyjątkowo długie. Manhattan to dosyć zatłoczone miasto i chęć przemieszczenia się do centrum, często kończy się, nawet godziną w korkach. A już szczególnie kiedy jako transport wybierasz autobus.
Stresowałam się ta rozmową. W zasadzie nawet nie wiem, dlaczego tam idę. Może liczę na szczęście. Wiem jednak, że nie mogę się zbytnio nastawiać, aby się nie rozczarować. Życie nauczyło mnie, że czasami lepiej podejść do czegoś chłodno i gdy się uda mieć miłą niespodziankę, niż podejść zbyt entuzjastycznie i z dużą nadzieją, a później się rozczarować.
Wysiadłam z autobusu i kontrolnie spojrzałam na zegarek. Zaczęłam lekko panikować. Zostało mi do przejścia dwie ulice a tylko piętnaście minut. W bieganiu nigdy nie byłam dobra. Przeklinałam w głowie siebie i moją trudność ze wstawaniem o prawidłowej porze. Nieważne ile razy mówię sobie, że kolejnego dnia wstanę wcześniej, zawsze kończy się tak samo.
Najszybciej jak możliwe, przeszłam tę trasę. Już z daleka dało się zauważyć wielki szyld ,,DAVIES COMPANY". Jego biały blask mógłby z pewnością oślepić nie jednego kierowcę. Zatrzymałam się na chwilę, aby unormować oddech. Przystanęłam pod firmą niepewna. Budynek był wielopiętrowy. Na każdym piętrze widniały duże okna, z których myślę, że widok zapierał dech w piersiach. Z firmy ciągle wychodzili i wchodzili ludzie w luksusowych ubraniach a przy drzwiach czaiła się ochrona. Wielki parking zdobiły piękne, drogie auta. Od razu dało się wyczuć, że tu nie pasowałam. To uczucie nie odeszło, gdy weszłam do środka. Zdecydowanie jeszcze bardziej we mnie uderzyło po przekroczeniu progu firmy.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to luksus. Ściany były pokryte czarnym marmurem. Zdecydowanie dominowały tutaj ciemne barwy. Jednak nie zabrakło też elementów złota, które pięknie komponowały się z czarnym. Miałam wrażenie, jakbym znalazła się w jakimś pałacu. Stałam tak chwilę, podziwiając te wielkie pomieszczenia. Muszę przyznać, że czułam się lekko przytłoczona. Gdy wyrwałam się z letargu rozejrzałam się wokół, chcąc odnaleźć recepcję. Zwinnym krokiem ruszyłam do pań za ladą.
-Dzień dobry-starałam się wydusić z siebie uśmiech. Nie odpowiedziały na przywitanie. Jedna z nich zerknęła na mnie, spod swoich czarnych okularów, dlatego kontynuowałam dalej.-Jestem umówiona na rozmowę kwalifikacyjną. Dostałam wczoraj wiadomość od Pana Evansa.

CZYTASZ
You Are My Confusion
RomanceCHWILOWO ZAWIESZAM PUBLIKACJĘ ROZDZIAŁÓW!! Opublikuję rozdziały, gdy będę miała napisaną całą książkę. Rosie Jones to dziewczyna, która w życiu nie miała łatwo. Dzieciństwo w domu dziecka wydawało jej się drogą, którą musi przejść do osiągnięcia szc...