Prolog

984 46 7
                                    

Leżałam na ohydnym szpitalnym łóżku. Sprężyny materaca wpijały mi się w kręgosłup. Leżałam tak nieruchomo przez pół dnia. Nie miałam ochoty na nic, a już na pewno nie na wyjście z tej białej kanciapy na słońce, do czego nakłaniała mnie "współlokatorka", a raczej osoba z problemami.

Nie mogłam uwolnić się od strasznych wspomnień, które musiałam jakoś znieść. Dziwię się, że w ogóle jeszcze żyję, bo żyletek pod materacem mam aż nadmiar.

Do pokoju wszedł jakiś facet, chyba dyrektor szpitala. Zastanowiło mnie to, jak reagują ludzie, gdy pytają go "Gdzie pracujesz?", a on mówi "Jestem dyrektorem psychiatryka". Co? Gratulują mu?

Współczułam mu tej pracy. Musiał patrzeć na takich jak ja i sztucznie się uśmiechać, mówiąc, że będzie dobrze. On serio w to wierzy? To jest szpital jak każdy inny -przychodzi sie tu by umrzeć.

***

Mam nadzieję, że podoba Wam się prolog mojej nowej historii. :)
Spokojnie, później nie będzie tak bardzo ponuro.
Nie mogę uwierzyć, że jestem na Wattpadzie od wczoraj, a już zaczynam pisać kolejną historię xD
No... To zapraszam do czytania :)

~Anka ❤

Życie jest piękne...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz