4 dzień w psychiatryku

574 28 4
                                    

Obudziłam się o 6:30. Próbowałam jeszcze zasnąć, ale nie mogłam, więc wstałam z łóżka i poszłam się umyć. Włączyłam wodę i weszłam pod ciepły strumień. Gdy wyszłam spod prysznica, umyłam szybko zęby i uczesałam włosy. Ubrałam białą bluzkę, ogrodniczki, tatoo choker, wisiorek, czarne kolanówki i niskie glany. Wiem-mam specyficzny styl, ale go lubię. Wyszłam z łazienki i spojrzałam na Joe- spała. Wymknęłam się z kanciapy i stanęłam pod pokojem 32, który należał do Kevina. Zapukałam z nadzieją, że już nie śpi. Drzwi się otworzyły.

-Hej, obudziłam cię?- spytałam skrępowana.


-Cześć, nie, spokojnie- spojrzał na mnie zielonymi oczami. Swoją drogą ładnymi oczami. Zobaczyłam, że jest w samych bokserkach, przez co prawie się rozpłynęłam -Wchodź


Jego pokój był podobny do naszej kanciapy, tylko, że ściany były innego koloru.


-Rozgość się -powiedział przyjaźnie -A teraz mów- co cię trapi?


-Więc -zaczęłam -Poznałam tu takiego chłopaka Alexa. Zaczęło się od tego, że obsesyjnie się na mnie patrzył i chodził za mną. Ja go oczywiście spławiałam, ale mnie nie słuchał. Krzyczałam na niego i w końcu przyszedł do mnie mówiąc, żebym go nie unikała i czy możemy porozmawiać. Zgodziłam się, żeby się odczepił, a on się do mnie zbliżał i chciał pocałować! Oplułam mu twarz i kopnęłam...


-Serio?! Oplułaś?! -Wytrzeszczył oczy i próbował powstrzymać śmiech.


-To nie jest śmieszne -Uderzyłam go lekko w brzuch -Później, kiedy uciekłam do ogrodu, przyszedł i zaczął mówić, że wszystko zjebał, a ja poszłam do pokoju. Później przyszedł, stał pod drzwiami i zaczął przepraszać i pytał czy się zaprzyjaźnimy, ale udawałam, że mnie nie ma, Joe otworzyła mu drzwi i powiedziała, że gdzieś poszłam... -odetchnęłam i zakryłam twarz dłońmi.


-Porozmawiaj z nim. Widać, że się chłopak stara, spróbuj się z nim zaprzyjaźnić. Jeśli zrobi ci jakąś przykrość, to przychodź śmiało, zajmę się nim- zaśmiał się.


-Dziękuję -powiedziałam, przytulając go.


-Nie ma za co, lubię pomagać -uśmiechnął się.


-Idziesz na śniadanie? -sama zdziwiłam się, że to mówię.


-Spoko. Chodźmy -Podniósł się z kanapy.


-Wejdziemy jeszcze po Joe okay? -spytałam.


-Okay-odpowiedział.

Poszliśmy w stronę naszej kanciapy. Obok niej zauważyłam GO. Alexa, który stał oparty o ścianę.


"O nie..."- pomyślałam.


Zauważył mnie.


Spojrzał i uśmiechnął się tym zniewalającym uśmiechem... To znaczy... Okropnym... Sue co ty gadasz?!

-Cześć -powiedział z uśmiechem, po czym zmroził Kevina wzrokiem.


-Hej... -powiedziałam nawet na niego nie patrząc.


-Możemy pogadać? -spytał


-Teraz nie mam czasu... Może trochę później -czułam jak bije mi serce... TYLKO DLACZEGO?!

Weszliśmy z Kevinem do kanciapy. Joe siedziała na łóżku i robiła coś w telefonie. Spojrzała na nas z uśmiechem.


-Hej- przywitała się.


-Elo, elo, idziesz na śniadanie? -spytał Kevin, śmiejąc się.


-Tak- wstała z łóżka i ruszyliśmy na stołówkę.

Życie jest piękne...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz